Wszyscy Mesjasze są mi bliscy

Wszyscy Mesjasze są mi bliscy

A polityka grantów? W przypadku polskiego artysty oznacza to często przeżyć albo nie.

– W Polsce problem polega na tym, że wszystko widzi się oddzielnie i wedle tego, co akurat w tym momencie bardziej komu pasuje. Granty są OK, jeśli za tym idzie też opieka socjalna, oświecony mecenat itp. Ale nie tak, że teraz wszyscy będziemy żyć z grantów na Chopina albo tylko z rynku.

Jak oceniasz dzisiejszych młodych artystów? Są równie krytyczni, zaangażowani społecznie, jak twoje pokolenie, które wyszło z „Kowalni”, grupy wychowanków pracowni Grzegorza Kowalskiego?

– Nie są. Żyją w innym świecie. Ja pojawiłam się w latach 90. z tą całą nieograniczonością w perspektywie, jaką niosły zmiany systemowe. Dla nas wszystko było możliwe. Formowała się też nowa młoda kultura. Najnowsze pokolenia zastają wszystko zdefiniowane i tylko resztki chaosu. Tak jak dla mnie tzw. społeczne zaangażowanie było czymś naturalnym, choć nienazwanym, tak dla dzisiejszych młodych naturalną koniecznością jest pozycjonowanie się kompletnie indywidualnie.

Czy masz poczucie, że młodych artystów dotyka dziś lenistwo intelektualne?

– To dotyczy całego świata. Cały świat jest leniwy intelektualnie, nie młodzi artyści. To wynika z tego, co jest dane a priori. Inna rzeczywistość i tyle. Powiedziałabym, że nie są leniwi, ale po prostu urodzili się w momencie, w którym wszystko jest zarchiwizowane i dostępne na dotknięcie palca (w internecie) – książki, filmy, wiedza – i nie ma powodu, żeby ćwiczyć pamięć. Ci najlepsi – tak jak Agnieszka Polska, Katarzyna Przezwańska – nie są leniwi, używają tych archiwów i poprzez nie opisują, definiują własny świat. W inny sposób robi to Konrad Smoleński, który bada dźwięk, w jeszcze inny Franciszek Orłowski. Wszyscy uprawiają indywidualny research: Radek Szlaga eksploatuje archiwa w malarstwie, a u Olafa Brzeskiego archiwum przejawia się w rzeźbie.

Ty także odczuwasz coraz większy wpływ Kościoła i środowisk skrajnie prawicowych na życie Polek i Polaków?

– Tak. I czuję, że przyśpiesza się koniec polskiej kultury, a w tym i sztuki współczesnej.

Złapałaś się kiedyś na tym, że dokonujesz autocenzury?

– Nie wiem. Raczej nie, ale w sytuacji, jaka się teraz w Polsce rysuje, zaczynam o tym myśleć. A skoro zaczynamy o tym myśleć, to jest to już początek końca.

To kolejny rok, kiedy w Jerozolimie realizujesz projekt „Looking for Jesus”. Znowu szukasz ludzi uważających się za Jezusa, Mesjasza. W twoich nagraniach pojawiają się różne typy Mesjaszy: rewolucyjni, naćpani, kobieciarze, ekolodzy…

– Ksywki, które się tam pojawiają, faktycznie „segregują”. Rewolucjonista (Josif), Teolog (Joram), Czarna Owca (Arkady), który jest bity, opluwany i filmowany dla hecy, a następnie, jako film-trofeum wrzucany do internetu. Wychoreografowana emocjonalność Jostina, recytującego jak automat o cudach i objawieniach Jezusa, Pustelnik (Mark)… Każda z tych osób jest inna i przy wszystkich podobieństwach chodzi zawsze o indywidua, o osobników niepowtarzalnych. Każdy z nich ma jakiś prywatny background (zaplecze – przyp. red.), inne przeżycia, dzięki którym stają się podatniejsi niż większość z nas na szukanie własnej drogi. W pewnym sensie każda osoba zaproszona do wywiadu może być Jezusem, nie uważacie? Widzieliście ten materiał. Czy skromny, czy ambitny, religijny czy ateista – każdy z nas ma w sobie coś mesjańskiego, czasem myśli, że jest Jezusem.

Trafiłaś na polskich Mesjaszy?

– Nie szukałam ich, ale myślę, że paru by się znalazło.

A napotkani Mesjasze próbowali cię nawrócić, zawrócić?

– W pewnym sensie prawie każdy chce pozyskać mnie, tzn. kamerę, by przemówić do świata. Wszyscy są mi bliscy… Brzmi to dziwnie, ale tak jest.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 15/2015, 2015

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy