To nie Rosjanie weszli na Kaukaz, bo są na nim od ponad 200 lat, ale to Amerykanie po 11 września 2001 roku pojawili się w tym regionie Gdyby żył dziś Rudyard Kipling, angielski pisarz i piewca Imperium Brytyjskiego, oglądając w CNN obrazy z wojny na Kaukazie, uznałby, że oto historia zatoczyła koło, a XIX-wieczna rywalizacja o wpływy w Azji Środkowej, Afganistanie i Turcji trwa. Co prawda, zmienili się głowni aktorzy, Imperium Brytyjskie zastąpiły Stany Zjednoczone, lecz cele pozostały te same. „Gdy wszyscy umrą. Tylko wtedy zakończy się Wielka Gra”, pisał ponad sto lat temu autor „Księgi dżungli”. Współcześni politycy i dziennikarze relacjonujący ostatnie wydarzenia w Cchinwali, Tbilisi i Gori nawet nie zdają sobie sprawy, że „wszystko już było”. Brytyjczycy na Kaukazie XIX w. widział zachodnie okręty u wybrzeży Gruzji, dostawy broni na Kaukaz, próby zorganizowania powstań górali przeciw Moskalom, wykorzystanie islamu, jako ideologii dżihadu, rywalizację mocarstw o strefy wpływów i zajadłe nagonki w londyńskich gazetach przeciw Rosji. Tak jak dziś, a nawet lepiej. XIX w. widział też przyszłego ojca zjednoczenia Niemiec, Żelaznego Kanclerza Ottona von Bismarcka, który jako ambasador Prus na dworze carskim zawiązywał więzi przyjaźnie z przyszłym kanclerzem Rosji, Aleksandrem Gorczakowem. Poklepywanie się po plecach kanclerza Gerharda Schrödera i prezydenta Władimira Putina, wspólne kąpiele w bani i spędzanie rodzinnych świąt to w relacjach rosyjsko-niemieckich żadna nowość. Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, przekonujący: „W starciu z Zachodem Rosja przegra. Jako Europa jesteśmy dziesięć razy bogatsi od Rosji, a razem ze Stanami Zjednoczonymi, dwadzieścia razy”, nie wie, że w podobnym duchu wypowiadali się Karol Marks i Fryderyk Engels, którzy Imperium Carów darzyli niemałą niechęcią. Identyczne poglądy na Rosję jak Sikorski mieli kolejni premierzy Wielkiej Brytanii, poczynając do wicehrabiego Palmerstona. To Brytyjczycy odkryli kaukaskie plemiona jako siłę, którą można wykorzystać przeciw Moskwie. Dostarczając broń i pieniądze. W 1837 r. sekretarz ambasady brytyjskiej w Konstantynopolu David Urquhart wysłał okręt „Vixen” na wybrzeże zachodniej części Kaukazu Północnego z dostawą broni na buntujących się Czerkiesów. Była to brytyjska reakcja na rosyjską blokadę Czerkiesji i rosnące wpływy imperium carów na Bałkanach. Amerykański niszczyciel USS „McFaul” z pomocą humanitarną dla Gruzji w Batumi to dla Kremla „powrót do źródeł”. Gdy stacjonujące w Sewastopolu okręty rosyjskie przejęły „Vixena” wraz z kompromitującym ładunkiem, wybuchł europejski skandal. Palmerston, wówczas minister spraw zagranicznych w rządzie lorda Melbourne, odwołał Urquharta z placówki i zarzucił mu „poważne przekroczenie kompetencji”. Rząd brytyjski obawiał się, że w odwecie Rosjanie wesprą zbrojnie plemiona afgańskie i z ich pomocą ruszą na perłę imperium – Indie. Nasi ludzie w Wielkiej Grze W roku 1837 rosyjski poseł w Teheranie, gen. Simonicz, przekonał szacha do wyprawy na zachodnioafgańskie miasto Herat. Perskimi oddziałami dowodził Polak, gen. Izydor Borowski. Ten były uczestnik powstania kościuszkowskiego, oficer Legionów Polskich Jana Henryka Dąbrowskiego, karaibski awanturnik i handlarz bronią, którą dostarczał walczącym o wolność Ameryki Południowej Francisowi Mirandzie i Simonowi Bolivarowi, w służbie szacha dosłużył się stopnia generała i tytułu wezyra. Obroną Heratu kierował, znalazłszy się tam „przypadkowo”, brytyjski oficer artylerii Eldred Pottinger. Tak skutecznie, że w 1838 r. Persowie musieli odstąpić. Izydor Borowski zmarł w wyniku odniesionych ran. W 1850 r. Herat zdobędzie jego syn Antoni – generał w służbie perskiej. Simonicz został oskarżony przez rosyjskiego ministra spraw zagranicznych, hrabiego Karla Nesselrodego, o „poważne przekroczenie kompetencji”. Na zapleczu tego konfliktu działał jeden z najwybitniejszych oficerów rosyjskiego wywiadu, 28-letni pochodzący z Litwy polski szlachcic, por. Jan Prosper Witkiewicz. W 1823 r. w gimnazjum w Krożach na Żmudzi młodzi uczniowie VI klasy, Jan Witkiewicz i Cyprian Janczewski, zawiązali tajne stowarzyszenie pod nazwą Czarni Bracia. Oddelegowana z Wilna przez senatora Nowosilcowa komisja śledcza wykryła „spisek”. Zapadły surowe wyroki. Witkiewicza skazano na karę śmierci, którą ze względu na młody wiek zamieniono na 10 lat robót fortecznych w kajdanach, w twierdzy Bobrujskiej, a następnie wcielenie do wojska na linii orenburskiej, bez prawa awansu. Do Orenburga trafili
Tagi:
Marek Czarkowski









