Począwszy od 1928 r. piłsudczycy ograniczali swobodę wyborów, a od 1935 r. społeczeństwo mogło głosować jedynie na tych polityków, których wskazała władza Druga Rzeczpospolita pożegnała się z demokracją w maju 1926 r. Sanacja, która siłą przejęła wówczas rządy, zachowała wprawdzie pozory jawności i wolności wyborów, ale nie zamierzała respektować ich wyników. Oczywiście z wyjątkiem tych potwierdzających jej dominację. Dla Józefa Piłsudskiego i jego zwolenników demokracja stanowiła zaledwie narzędzie, dzięki któremu można było zdobyć i utrzymać władzę. „Jeżeli demokracja służyła państwu, to ją współtworzył. Gdy zorientował się, że demokracja w warunkach polskich państwu szkodzi, rozpoczął z nią walkę”, tłumaczył strategię marszałka prof. Mariusz Wołos, historyk dziejów najnowszych. Zdaniem innego historyka, prof. Andrzeja Friszkego, Piłsudski rozczarował się demokracją po zamachu na prezydenta Gabriela Narutowicza 16 grudnia 1922 r. To wówczas uznał prawicę za przeszkodę w budowaniu nowoczesnego państwa. „Miał poczucie – mówił prof. Friszke – że nie da się wspólnie odpowiadać za państwo, i szedł na coraz ostrzejszy konflikt z całym systemem demokratycznym”. To wszystko zapewne prawda. Czy jednak potrzebą naprawy państwa i uchronienia go przed upadkiem nie tłumaczą się wszyscy dyktatorzy? Przecież większość z nich dochodzi do władzy w wyniku demokratycznych wyborów, które następnie zawiesza, aby uporządkować najważniejsze sprawy. Oczywiście moment, kiedy będzie można ponownie odwołać się do woli ludu, raz po raz jest odkładany, aż w końcu społeczeństwo zapomina, że w ogóle pojawiła się taka obietnica. Zamach majowy z 1926 r. i objęcie rządów przez piłsudczyków to podręcznikowy przykład. Zwolennicy marszałka przejęli władzę, obiecując, że jak tylko naprawią państwo, czyli dokonają jego sanacji, oddadzą się pod osąd społeczeństwa. I rzeczywiście. Do wybuchu II wojny światowej regularnie wybierano reprezentację parlamentarną, choć trudno nazwać ten proces demokratycznym. Począwszy bowiem od pierwszych po zamachu majowym wyborów do Sejmu i Senatu w marcu 1928 r., piłsudczycy coraz śmielej ograniczali ich swobodę, aż w końcu od 1935 r. społeczeństwo mogło głosować jedynie na tych polityków, których wskazała władza. Władzy raz zdobytej… Po zamachu majowym demokracja w Polsce stawała się coraz bardziej fasadowa, czego zresztą nie ukrywali sami piłsudczycy. Wspominając rozmowę z jednym z najbliższych współpracowników marszałka Walerym Sławkiem, dyplomata i pracownik MSZ Kajetan Morawski zanotował: „Zapytałem Sławka, aby mi szczerze odpowiedział, czy jest możliwość, aby partie w Sejmie będące doszły do władzy drogą parlamentarnych przesileń, jak to miało miejsce przed majem. Sławek odpowiedział mi, że jest to wykluczone, bo legioniści wzięli władzę przez krew w walce na ulicy i tylko w ten sposób ją oddadzą”. O tym, że wyniki wyborów niczego nie przesądzają, mówił sam Piłsudski. Chociaż zatem próba generalna, wybory z marca 1928 r., zawiodła sanacyjne nadzieje, marszałek tłumaczył współpracownikom, aby nie traktowali głosu społeczeństwa zbyt poważnie. „Musicie pójść na rewizję konstytucji – przekonywał podczas jednej z narad – ale to praca bardzo długa, gdyż tam jest tyle zagadnień i spraw, że szybko ich wyczerpać niepodobna. Natomiast na razie najważniejszy jest regulamin i ten musicie przepracować. Jedną z ważniejszych rzeczy jest to, by porządek Sejmu był razem z rządem układany. Tymczasem Sejm jako instytucja się zatraca. Sejm nie jest od tego, by zamęczał rząd. Zresztą, o ile Sejm nie będzie chciał z rządem współpracować, to będzie rozpędzony”. Finansowy rozmach BBWR Wybory z 1928 r. piłsudczycy potraktowali jako laboratorium do testowania poszczególnych strategii wyborczych. Chcąc zachować pozory demokracji, obóz sanacyjny wystawił aż cztery odrębne listy. Oczywiście okręt flagowy całego ruchu, czyli Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem – BBWR – startował z symboliczną jedynką. Podobnie jak pozostałe trzy ugrupowania kampanię opierał na kulcie marszałka i zapowiedzi naprawy państwa. Jego główny slogan wyborczy brzmiał: „Jedynym budowniczym Polski, w którego kraj dziś wierzy, jest Józef Piłsudski – wódz, obrońca, twórca państwa, wychowawca narodu i dobry gospodarz – głosuj na jedynkę”. W ulotkach, które blok sanacyjny drukował na niespotykaną wcześniej skalę, można było również przeczytać: „Tworzymy potęgę demokracji, tworzymy potęgę ludu pracującego. Niech żyje potężny, zjednoczony lud polski”. BBWR i siostrzane listy dysponowały potężnymi finansami, których trzon stanowiły defraudacje państwowej