Wszyscy wrogowie abp. Jędraszewskiego

Wszyscy wrogowie abp. Jędraszewskiego

Jest niezłomnym rycerzem w walce z lewackimi plagami tego świata. Gdyby nie istniał, katolicka prawica musiałaby go wymyślić Nie przebiera w słowach. Karci, piętnuje, potępia. Nic sobie nie robi z krytyki czy głosów wzywających do opamiętania. Abp Marek Jędraszewski – gdyby nie istniał, katolicka prawica musiałaby go sobie wymyślić. Jest on bowiem jej niezłomnym rycerzem w walce z tzw. lewackimi plagami tego świata, wręcz twarzą polskiego Kościoła. Abp Jędraszewski uprawia myślenie za pomocą młota. I nie byłoby to dziwne, gdyż wśród polskich hierarchów ta metoda jest popularna i powszechna, gdyby nie fakt, że metropolita krakowski miał wszelkie predyspozycje, aby być subtelnym kościelnym intelektualistą na miarę ks. Józefa Tischnera czy abp. Józefa Życińskiego. Powiecie, że żarty sobie stroję. Nic z tych rzeczy. Levinasem karmiony Jędraszewski jest dobrze wykształcony. Studiował w Rzymie na jezuickim Uniwersytecie Gregoriańskim – to jedna z najlepszych uczelni kościelnych w Europie. Zna kilka języków. Jego praca licencjacka „La filosofia del simbolo religioso di Paul Ricoeur” została wyróżniona złotym medalem Uniwersytetu Gregoriańskiego. Doktorat pisał o filozofii Emmanuela Levinasa – żydowskiego myśliciela, który był jednym z twórców filozofii dialogu, a którego ks. Tischner w Polsce był najwybitniejszym interpretatorem. To od francuskiego filozofa Jędraszewski uczył się, że w „twarzy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2020, 33/2020

Kategorie: Kościół