Słowackiej lewicy zaszkodziły skandale korupcyjne Rozmowa z Peterem Weissem, kandydatem na stanowisko przewodniczącego słowackiej Partii Demokratycznej Lewicy (SDL) – Jak to się dzieje, że gdy w innych krajach Europy Środkowej lewica wygrywa wybory i sprawuje władzę – w Polsce, na Litwie, w Czechach – na Słowacji SDL uzyskuje w sondażach poparcie zaledwie 3-5% wyborców? – Dla przypomnienia: słowacka Partia Demokratycznej Lewicy też wygrała ostatnie wybory, w 1998 r. Uzyskaliśmy wtedy drugi wynik w skali całego kraju, zaraz po zepchniętym do opozycji HZDS Vladimira Mecziara. Przez ostatnie lata jesteśmy częścią koalicji rządzącej. Problem w tym, że właśnie obecność SDL w rządzie Mikulasza Dzurindy, gdzie dominują partie prawicowe i centroprawicowe, zmniejsza popularność lewicy. Trzeba było podjąć wiele niepopularnych decyzji, zwłaszcza w sferze gospodarki i wielu naszych tradycyjnych wyborców nie chciało się z tym pogodzić. – Dyskusja wewnątrz SDL, czy pozostawać w koalicji, zakończyła się partyjnym rozłamem. Jeden z najbardziej popularnych liderów słowackiej lewicy, Robert Fico, założył własną partię – SMER – która ma kilkanaście procent poparcia… – Robert Fico rzeczywiście zabrał nam sporo zwolenników. Jego odejście było stratą dla lewicy. Ale SDL powinno bić się przede wszystkim we własne piersi. Popełniliśmy sporo błędów w przedstawianiu naszych racji społeczeństwu, zaszkodziły partii skandale o korupcyjnym posmaku, np. wokół kosztownej willi lewicowego polityka, Pavla Kanisa, czy niektórych decyzji prywatyzacyjnych w ostatnich latach. W efekcie Partia Demokratycznej Lewicy miała w ostatnich latach zły wizerunek medialny i złe notowania wyborcze. – Czy to znaczy, że Słowacy przestali wierzyć w idee socjaldemokratyczne? – Najlepszy wynik, jaki osiągnęła w swojej historii SDL, oscylował w granicach 15% poparcia. Część wyborców – około jedna trzecia naszych zwolenników – odpłynęła do partii Roberta Fico, część w ogóle dziś nie chce głosować, bo sytuacja gospodarcza kraju nie jest dobra. Niektórzy, zdezorientowani, zerkają ku populistom. Uciekają nam przede wszystkim młodzi wyborcy, co jest problemem. Zwołany na 17 listopada zjazd SDL ma właśnie poszukać sposobu na przekonanie Słowaków, że lewica w naszym kraju ma przyszłość. – Wiecie, co trzeba zrobić? – Na pewno niezbędne są zmiany personalne, stworzenie nowej ekipy liderów. Musimy przygotować trafiający do zwykłych ludzi program polityczny. Trzeba zmienić wizerunek SDL w społeczeństwie. I przede wszystkim przekonać ludzi, że nawet w ramach centroprawicowego rządu nasi ministrowie zrobili dla ludzi sporo dobrego. – Są tacy, którzy mówią, że pozostawanie SDL w rządzie Mikulasza Dzurindy jest błędem. Że jesteście zakładnikiem prawicy. – Po latach rządów Vladimira Mecziara, który doprowadził do izolacji międzynarodowej Słowacji, musieliśmy stworzyć koalicję, która zablokowała dostęp HZDS do władzy. Udziału w rządzie domagali się nasi członkowie. Kraj potrzebował modernizacji, reform gospodarczych i odzyskania pozycji w świecie. Tylko jeden delegat na zjazd SDL w 1998 r. był przeciwny wejściu do rządu Mikulasza Dzurindy. – A dzisiaj, kiedy władza na Słowacji jest ostro krytykowana? Prezydent Rudolf Schuster ma kilkuprocentowe poparcie wyborców, rząd – niewiele większe. Może lepsze byłoby opuszczenie koalicji? – Rzeczywiście nie udało się temu rządowi spełnić oczekiwań społecznych. Problemy Mikulasza Dzurindy, skandale związane z prywatyzacją, uderzają rykoszetem także w SDL. Ale na niespełna rok przed wyborami wyjście z rządu byłoby błędem. W Polsce taki manewr nie przyniósł nic Unii Wolności. Nie mamy wyboru. Trzeba razem z prawicą doprowadzić pewne sprawy do końca, uczciwie przyznać, gdzie popełniliśmy błędy, a gdzie udało się osiągnąć sukcesy. Wyborcy nie nagradzają zdrady – ani w Polsce, ani na Słowacji, ani nigdzie. – Kilka lat temu był pan przywódcą SDL i politykiem, którego porównywano wówczas do dzisiejszego prezydenta Polski, Aleksandra Kwaśniewskiego. Mówiono o panu: młody, dynamiczny, poprowadzi lewicę do zwycięstwa. Potem dla Petera Weissa przyszły gorsze czasy. Władzę w SDL sprawują dzisiaj politycy starszego pokolenia, niezbyt popularni wśród zwykłych ludzi. -To prawda, słowacka lewica przeżywa m.in. kryzys przywództwa. Nasi główni liderzy przegrywają z rywalami z innych partii walkę o popularność. Zbyt koncentrują
Tagi:
Mirosław Głogowski