02/2001

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Wywiady

Wojsko w czasie przemian

Już dawno odeszli ci, którzy osiągnęli wiek emerytalny. Teraz zwalniać będzie trzeba oficerów starszych nie wiekiem, ale stopniem. Ludzi w pełni sił twórczych Rozmowa z gen. broni Czesławem Piątasem, szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego – Pospolite ruszenie czy armia XXI wieku według podręcznikowych wzorów? Jakim wojskiem dowodzi pan, panie generale, rozpoczynając trzyletnią kadencję szefa Sztabu Generalnego? – Ani nie pospolitym ruszeniem, ani jeszcze nie armią XXI wieku. Kadencję rozpocząłem dwa miesiące temu, ale nasze Siły Zbrojne znałem przecież wcześniej. W imieniu ministra obrony narodowej dowodzę Siłami Zbrojnymi, które od dłuższego czasu przechodzą głębokie przemiany. Z satysfakcją mogę mówić o wysokim poziomie umiejętności i nowoczesnym wyposażeniu polskich jednostek wchodzących w skład tzw. Sił Reagowania, zarówno tych stacjonujących w kraju, jak i wykonujących zadania w ramach misji pokojowych NATO na terytorium Bałkanów. Wiele dobrego mogę powiedzieć także o żołnierzach pełniących służbę w misjach pokojowych ONZ. Siły Zbrojne przechodzą głębokie procesy przemian we wszystkich obszarach ich funkcjonowania, poszukując racjonalnych rozwiązań, dążąc do osiągnięcia integracji z NATO i przyspieszenia ich modernizacji technicznej. – Mówi pan o pozytywach, ale zgodzimy się chyba

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Polemika

Kossak i opery mydlane

Prof. Polony polemizuje z prof. Łagowskim nt. polityki kulturalnej Pan Profesor Bronisław Łagowski Redakcja “Przeglądu” Z uwagą czytuję Pańskie felietony w “Przeglądzie”, jestem wręcz ich intelektualnym entuzjastą. Wszelako felieton “Po kongresie kultury” w numerze 51 z dnia 18 grudnia 2000 r. zawiera stwierdzenia, z którymi nie sposób się zgodzić. Podzielam ogólne tezy Pańskiego tekstu: kultura podlega oczywiście prawom rynkowym; atak na owe prawa ze strony środowisk twórczych i sprowadzenie całej dyskusji do lamentu o poparcie finansowe państwa są nieracjonalne i jałowe (prawa owe należy raczej umiejętnie stosować i wykorzystywać, kojarząc je z przemyślaną polityką kulturalną); kongres kultury, na podstawie dość skąpych zresztą relacji prasowych, oceniam równie negatywnie jak Pan. Jednakowoż stwierdzenie, iż również w kulturze, jak w sferze ekonomicznej, towar gorszy wypiera lepszy (np. Kossak Matejkę lub, użyjmy drastyczniejszego przykładu, opera mydlana “Moda na sukces” jakąkolwiek sztukę Różewicza) nie dlatego, iż “ludzie nie znają się na sztuce, lecz dlatego, że się znają”, nie wytrzymuje krytyki. Również stwierdzenie, iż “rodzajowe malarstwo holenderskie upadło z przyczyn ekonomicznych”, wydaje mi się grubym uproszczeniem sprawy, by nie rzec wręcz, tezą podyktowaną metodologią forsowaną w naukach humanistycznych w poprzedniej epoce – której to metodologii, jak pamiętam, zawsze się

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Obserwacje

Fenomen blondynki

Blond kobietki w dowcipach biją rekordy głupoty. Ale mimo to jasnowłose piękności są nadal obiektem męskiego pożądania i przedmiotem kobiecej zawiści Dworzec w Stambule, noc. W kącie jedynie kilka kobiet po muzułmańsku okrytych czarczafami. Tłumy mężczyzn tępo patrzą na telebim. Nagle na ekranie pojawia się piękna blondynka w obcisłym i kusym stroju. Biegnie powoli, a kamera pokazuje jej falujący biust. Bez stanika. Na poszarzałych twarzach błysk zainteresowania. Wszystkie spojrzenia wbite w telebim. Cóż robi ta blondynka w Turcji, kraju zakrytych po oczy, ciemnowłosych kobiet? Reklamuje mydełko. Beata Pawlikowska, dziennikarka Radia Zet i autorka programu “Świat według blondynki”, podróżując po świecie, wielce sobie ceni bycie blondynką w dalekich krajach. Według niej, cała Ameryka Południowa – i ta cywilizowana, i ta oderwana od mass mediów, zachwyca się blondynkami. Wśród tych społeczeństw mit blond seksbomby wiąże się z tym, że wszystkie wybory Miss Świata są “zalane” jasnowłosymi pięknościami. W reklamach samochodów występują same blondynki – nic więc dziwnego, że tak jak w Turcji, również tam blondynka kojarzy się z luksusem i męską przyjemnością. U Indian żyjących w amazońskiej dżungli blondynka to – według Pawlikowskiej – dziwo niesłychane: – Gdy płynęliśmy Orinoko, Indianie dawali za mnie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wydarzenia

Kempski odszedł, przyjaciele zostali

Złośliwi twierdzą, że były wojewoda śląski robi wreszcie to, co najlepiej potrafi. To znaczy nic nie robi Raport komisji min. Marka Biernackiego potwierdził, że wojewoda Marek Kempski nie panował nad podległym mu urzędem, aczkolwiek nie można w jego postępowaniu doszukać się jakiegokolwiek działania przestępczego. W zupełności wystarczyło jednak to pierwsze. Śląsk nie ma ostatnio dobrej passy. Można odnieść wrażenie, że stał się centrum wszelkiego rodzaju afer. O dawnej “Katandze” mówi się dziś “Ćwikoland”. I za to wszystko przyjdzie zapłacić. Znaki zapytania Oto w okolicach wojewody śląskiego pojawia się biznesmen, Aleksander Ćwik, o którym wszyscy myślą, że jest doradcą Kempskiego. Następuje coś w rodzaju skrzyżowania wątków “Kariery Nikodema Dyzmy” i “Pułkownika Kwiatkowskiego”. Ćwik występuje jako doradca, Kempski podtrzymuje tę opinię na tyle skutecznie, że gdy policja zwraca się do Urzędu Kontroli Skarbowej z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli skarbowej Ćwika (podejrzewano nielegalne pochodzenie środków pieniężnych), UKS wstępnie odmawia, bo myśli, że Ćwik jest doradcą wojewody. Potem zwraca się o akceptację do Ministerstwa Finansów. Istotny jest tu czas: pierwsze informacje dotyczące podejrzanych interesów Ćwika docierają do organów ścigania w kwietniu 1999 r. Policja prosi UKS o pomoc w maju 2000 r. Zapewnienie o tym, że kontrola zostanie przeprowadzona,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wydarzenia

Dla Dzieci i Jurka

Po raz dziewiąty znani artyści wsparli Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy   W niedzielę, już po raz dziewiąty, zagrała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Jurka Owsiaka. Co roku podczas finału WOŚP w całej Polsce odbywały się liczne koncerty, w których udział wzięli znani artyści. Kilkoro z nich zapytaliśmy, dlaczego nie odmawiają Jurkowi Owsiakowi i, niezależnie od pogody, wychodzą na scenę, by bawić rzesze publiczności. Maryla Rodowicz W Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy biorę udział od lat i jest to dla mnie tak oczywiste, że w ogóle się nad tym nie zastanawiam, skoro cel jest tak szczytny. Bardzo wysoko oceniam działalność Jurka Owsiaka. To jest nieprawdopodobne – jesteśmy dosyć biednym społeczeństwem, a on i jego Orkiestra przynieśli tyle wymiernych korzyści. Z pieniędzy uzbieranych dzięki Orkiestrze zakupiono dużo sprzętu dla szpitali. Rok temu uczestniczyłam w koncercie charytatywnym dla dzieci chorych na raka w jednym ze szpitali we Wrocławiu, w którym był sprzęt właśnie od Jurka Owsiaka. Po prostu widać efekty tego, co on robi. To jest niesamowite, że ten człowiek ma taką “parę”, by pomagać innym ludziom. Dzięki takiej akcji ludzie bardziej zwracają uwagę na problemy innych. O tym trzeba mówić. Podczas koncertów Orkiestry ludzie są bardziej serdeczni, bo tu nie ma żadnego innego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wydarzenia

Zetka płaci i kupuje

Dziennikarskie gwiazdy odeszły, gwiazdy przyszły, kac pozostał Wszystko już wiadomo. Grudniowy bunt w Radiu Zet wygasł. Buntownicy przegrali, na ich miejsce przyszli inni dziennikarze. Nie byle jacy – Monika Olejnik i Jacek Żakowski. Z kolei w opuszczonej przez Monikę Olejnik Trójce przystań znalazł jeden z głównych buntowników – Krzysztof Skowroński. “Roszada gwiazd”, próbowano komentować, zresztą – jak kulą w płot. – Była nadzieja, że wygramy, ale gdy Jacek Żakowski z Moniką Olejnik podpisali kontrakt, nadzieja znikła – mówił Krzysztof Skowroński zaraz po tym, jak ogłoszono, kto przyjdzie do Zetki. – Wbili nam nóż w plecy – mówił w piątkowe popołudnie Janusz Weiss. – Właśnie przed chwilą widziałem się na korytarzu z Moniką Olejnik. Ona do mnie z łapą, a ja? Jeżeli będzie miała chęć, powiem jej, dlaczego nie jestem z tego powodu szczęśliwy. Cenię ją jako wielką dziennikarkę. Ale jest coś, czego nie mogę zrozumieć: dlaczego oni nie mogą zrozumieć? Czy ta grupa, 28 dziennikarzy Zetki, grała o rzeczy brudne? Nie można się tłumaczyć, że oni sami odeszli, bo złożyli wymówienie. 28 osób? Oni złożyli wymówienie, bo chcieli pracować. Pan z Francji Janusz Weiss próbuje ważyć racje

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Chciałbym się jeszcze śmiać…

Chciałem zawsze, żeby ludzie mnie czytali, żeby wiedzieli, że pewne problemy, które się teraz pojawiają w dziennikach, przeczuwałem pół wieku temu Rozmowa z Tadeuszem Różewiczem – Muszę panią uprzedzić, że nie lubię wywiadów. Mogę odpowiadać nie na temat, albo wcale nie odpowiadać. Ale trudno, trzeba przyjąć rozmówcę takiego, jaki jest. – Wiem… Pamiętam pana wiersz “Sława”, w którym kpi pan z dziennikarzy, ze sposobu przeprowadzania wywiadów… Tym bardziej mnie paraliżuje trema… – (śmiech) A mnie paraliżuje niagara słów, piramidy słów publikowanych bez miary. Teraz w gazetach nawet aktorki i piosenkarki występują w roli Heideggerów. Każdy wie wszystko. A ja nie wiem wszystkiego. Nie lubię rozmawiać “przyciśnięty do ściany”, nie jestem “dyspozycyjny”. Zwłaszcza teraz, gdy jestem stary, mam kłopoty ze zdrowiem. Bo nie dzielę się na poetę, staruszka, męża, ojca, rekonwalescenta, jestem jednym organizmem. Kiedy choruję, to razem z moim wierszem… Nie lubię mówić, lubię czytać. Czytam bardzo dużo, to jest moje hobby. Nie mam willi, samochodu, nawet roweru… Teraz czytam mniej, już nie daję rady, oczy mam zmęczone… To o co chce mnie pani zapytać? – O mnóstwo rzeczy. Na początek o wartości. Dziś mówi się o powrocie do wartości, o głodzie wartości… Co pan o tym sądzi? Odzyskał

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy kapitalizm będzie dominował u schyłku XXI wieku?

Prof. Adam Daniel Rotfeld, b. dyr. Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem Kapitalizm jest ustrojem naturalnym. W XX w. ludziom wydawało się, iż warto podjąć próbę poszukiwania innej drogi, która jednak okazała się ślepą uliczką. Co więcej, poszukiwania te spowodowały tragedię na skalę masową, prowadziły do ludobójstwa, do śmierci głodowej. Próby z budową nowego ustroju doprowadziły też do wykolejenia się historii innych krajów, aby po latach powróciły one do czegoś, co jest stanem normalnym. W tej normalności dokonywano, oczywiście, w tym czasie różnych modyfikacji i można tu wyodrębnić różne bieguny, takie jak np. w Szwecji, która stała się synonimem postępu, i w Szwajcarii, synonimie konserwatyzmu. Jednak Szwecja i Szwajcaria, modyfikujące zasady ustroju kapitalistycznego, wyposażyły swoich obywateli i napływowych mieszkańców w taką wolność, równość, dobrobyt i paletę świadczeń socjalnych, o jakich żaden kraj socjalistyczny nie mógł nawet marzyć. Nie była to wcale konwergencja ustrojów, choć nie można wykluczyć wzajemnego oddziaływania. Szwecja doprowadziła nawet do pewnej nadopiekuńczości państwa, co z czasem wymagało korekty. Podobnie jak się dzieje w ewolucji organizmów żywych, także w ustrojach społecznych dochodzi do pewnej liczby mutacji, z których większość wymiera, ale niektóre prowadzą do doskonalenia gatunku. Obecny rozwinięty kapitalizm w niewielkim stopniu przypomina to, czym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wydarzenia

Szkoła pod bronią

W “Wańkowiczu” walczą o majątek niegdysiejsi wspólnicy jednego interesu – Zbliżała się północ – opowiada szef agencji ochrony mienia, którą wynajęły nowe, legalne władze Wyższej Szkoły Dziennikarstwa im. Wańkowicza w Warszawie. – W budynku, którego pilnowaliśmy, panował spokój, jeśli nie liczyć kotłujących się w holu gości restauracji “Reporter”. Robotę mieliśmy utrudnioną, bo to sylwester, goście wchodzą, wychodzą. Nagle do kamienicy wpadło kilkunastu mężczyzn i zaczęli wrzucać świece dymne w kierunku kraty na schodach, za którą są pomieszczenia “Wańkowicza”. Napastników prowadził z bronią w ręku Józef Szaniawski. Na moich ochroniarzy rzucili się jak filmowi terroryści. Kazali wszystkim stanąć twarzą do ściany, nie ruszać się itd. Kto był mało pokorny, został poturbowany. – Zostaliśmy wykurzeni. Dosłownie, przez dym z petard. Potem tamci obwiązali kratę łańcuchem o wytrzymałości 12 ton – jak powiedział obecny przy wszystkim b. rektor, Marek Grzelewski. Sylwestrowy zajazd “Wańkowicz” został odbity, ale tylko na kilkanaście godzin. W Nowy Rok do akcji włączyła się wreszcie policja i zaczęła wyprowadzać atakujących. Sześć osób ukryło się gdzieś pod stołami, za szafami, trzeba było wyciągać ich siłą… Prokuratura nakazała policji oplombowanie szkoły. Klucze dostali ci zarządzający, za którymi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Szeryf na cenzurowanym

Regułą działania służb specjalnych w krajach demokratycznych jest dyskrecja. U nas, niestety, jest zupełnie odwrotnie. Okresy ciszy są tylko krótkimi przerywnikami między kolejnymi skandalami. Ostatnio służby zostały wywołane do tablicy przez ministra sprawiedliwości, Lecha Kaczyńskiego, który zarzucił im próby inspirowania materiałów prasowych w dzienniku “Rzeczpospolita”. Minister sugerował, że zamieszczane na jej łamach artykuły na temat korupcji mają tzw. drugie dno. Że ich celem jest nie tylko ujawnienie skandali, ale że są to sterowane przez służby próby wpływania na życie polityczne. Inaczej mówiąc, to służby przekazują materiały operacyjne UOP i policji do niektórych dziennikarzy w porozumieniu z politykami lub na ich zlecenie. Z półsłówek i mniej lub bardziej zawoalowanych uwag ministra Kaczyńskiego wynika, że nie ma współpracy między ministrami: Biernackim, Kaczyńskim i Pałubickim. Działają oni na własną rękę, rywalizują ze sobą i nie informują się nawet o najważniejszych śledztwach. Idąc dalej tym tropem, widać, że w końcówce swych rządów AWS toczy we własnym gronie bezpardonową walkę o władzę i wpływy. A poziom nieufności między ministrami w rządzie Buzka jest dziś taki, że Kaczyński obawia się, że to on będzie kolejnym negatywnym bohaterem tekstów prasowych. I to bohaterem wystawionym mediom przez służby specjalne. Taki scenariusz można by uznać za absurdalny, gdyby nie parę lat złych doświadczeń ze służbami

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.