27/2016

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Wywiady

Zapraszam do Weimaru

Format polsko-niemiecko-francuski powinien stanowić siłę napędową integracji europejskiej Bodo Ramelow – premier Turyngii, polityk partii Lewica (Die Linke) Panie premierze, jak ocenia pan remis w meczu Niemcy-Polska na Euro? – Z politycznego punktu widzenia to wynik najlepszy z możliwych. Europejskie Niemcy Siły polityczne, które w ubiegłym roku doszły do władzy w Polsce, twierdziły, że w stosunkach polsko-niemieckich nie ma remisu: Niemcy wygrywają, a polski rząd im w tym pomaga, strzelając gole do własnej bramki. Co pan na to? – Nie jestem w stanie zrozumieć takiego poglądu. Podam przykład mojego landu, Turyngii. Nasze obroty handlowe z Polską są „remisowe” – wartość eksportu jest równa wartości importu. Turyngia i Małopolska, regiony partnerskie, współpracują jak równy z równym. W czasie obecnej wizyty w Krakowie wystąpiłem jako klient Małopolski – poprosiłem o pomoc w nawiązaniu trójstronnych relacji z obwodem lwowskim, z którym Małopolska współpracuje od dawna. Słyszałem polskie obawy dotyczące Niemiec. Ale przecież bez polskich budowlańców i rzemieślników niektóre regiony, jak choćby Berlin, nie byłyby nawet w połowie tak piękne. Coraz więcej polskich przedsiębiorców zakłada firmy w Meklemburgii-Pomorzu Przednim. To jest świetne dla rozwoju tych okolic, ale dla wielu stałych mieszkańców stanowi powód do obaw. Oczywiście istnieje

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Gdy zakonnice się buntują

W zgromadzeniach każde słowo przełożonej miało być traktowane jako wola boża Marta Abramowicz – dziennikarka, autorka książki „Zakonnice odchodzą po cichu” Najpierw była historia Joanny i Magdaleny, które zakochały się w sobie i odeszły z zakonu. Poszukiwanie innych byłych zakonnic, które zgodziłyby się opowiedzieć o swoim życiu, trwało pół roku. Z oporami, ale mówiły o rozczarowaniach, rozbieżnościach między oczekiwaniami a skostniałymi zasadami żeńskich zgromadzeń. Wreszcie o zaczynaniu życia na nowo „na wolności”. Znam zakonnicę, która zrobiła doktorat i wydała książkę. A ty piszesz o posłuszeństwie sióstr, ciężkiej pracy fizycznej, o mobbingu i klepaniu brewiarza… – Piszę o tym, że decyzja, czy zrobisz maturę albo pójdziesz na studia, zależy całkowicie od przełożonej. Na pewno są zakonnice, które napisały prace doktorskie, ale ciekawe, co dzisiaj robią. Uczą innych? Pracują naukowo? Znam historię wykształconej siostry, którą skierowano do kuchni. Jedna z moich bohaterek po teologii na KUL decyzją przełożonej znalazła się w wiejskiej szkole i uczyła religii. Co w tym złego? Pracowała zgodnie z wykształceniem. – To była bardzo zdolna osoba, wybrana z wielkiego zgromadzenia. Ukończyła studia, a potem wylądowała w szkółce na końcu świata. Jak więc zgromadzenie wykorzystuje potencjał zakonnic? Czy umożliwia się im rozwój i służenie w ten sposób Bogu? Odnoszę wrażenie,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Samotność pól bawełnianych

Nie ma piwnicznego chłodu, chociaż schodzę w dół. Inni też trzymają w rękach czarno-biały wydruk ze zbliżonymi do siebie twarzami dwóch mężczyzn, którzy pochylają się do pocałunku. Tymczasem to ja czuję się jak przed zbliżeniem: ekscytacja, napięcie, ciekawość. To nie do zniesienia. I jak przyjemnie to znosić! Zawsze przed spektaklem jest trochę czasu, więc staram się myśleć o czymś innym. Wydaje mi się, że przed wejściem do TR Warszawa widziałam Wojciecha Kuczoka oglądającego mecz w kawiarnianym ogródku. Ale czy Kuczok jest teraz aż tak zarośnięty? Wyglądał jak wiking i zerkał surowo w dziwnym skupieniu wikinga. Na zewnątrz upał. Jakiś Hiszpan przemawiał do mnie językiem Hiszpana, za rogiem ścigali się chłopcy: jeden był Niemcami, drugi Polską. Potem przez chwilę bili się w milczeniu. A teraz my w tej piwnicy jak „białe i ślepe zwierzęta”. Dryń, dryń i wpuszczają nas na widownię. Ludzie wachlują się ulotkami, biletami. Sadowią, strzelają oczami. Dziewczyny z nagimi plecami, Jacek Poniedziałek poważny w pierwszym rzędzie. Szukam reżysera, widok reżysera na pewno by mi pomógł. Halo, gdzie kapitan statku? Gdzie główny doktor? Nie znajduję. Tymczasem światła gasną. Nad kurtyną widzę cienie. Cienie podrygują, czegoś chcą. Kurtyna rozsuwa się i widzimy ich: zespół muzyczny The Natural Born Chillers i dwóch

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Wołyń – przemilczane ludobójstwo

Planowanie czystek etnicznych, których ofiarami mają być dziesiątki tysięcy ludzi, jest planowaniem zbrodni wojennej Dr hab. Wawrzyniec Konarski – politolog, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kierownik Zakładu Polityki Etnokulturowej w Instytucie Studiów Międzykulturowych UJ. Wnuk Walentego Taisa, górala z Beskidu Makowskiego, legionisty Piłsudskiego oraz osadnika polskiego na Wołyniu, do 1940 r. mieszkańca Osady Ostrowskiej koło Beresteczka, następnie wywiezionego wraz z rodziną do obwodu archangielskiego. Mamy lipiec, więc znów głośno o Wołyniu. Czy to się kiedyś skończy? – Myślę, że to stosowny moment, żeby przypomnieć coś, o co nieraz apelowałem, a co dotąd nie może dojść do skutku – potrzebny jest polsko-ukraiński okrągły stół: historyków, politologów, kulturoznawców. Bez udziału polityków! Przy takim stole byłaby szansa na głęboką dyskusję o sprawach spornych i dramatycznych w naszych relacjach. Nie wierzę w taki okrągły stół. – Wiem, że to trudne, gdyż ciągle mamy rozbieżne interpretacje tego, co się stało w czasie wojny na Wołyniu. A nawet rozbieżne podejście. W Polsce żyjemy w grzechu przemilczania, natomiast na Ukrainie – odwrotnie! Tam fetyszyzuje się osoby, które gdzie indziej w zasadzie nie miałyby szansy zostać uznane za bohaterów narodowych. Taka sytuacja w sposób naturalny będzie przedłużać spory między naszymi narodami. Z jednej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Paradoksy Euro

Odpadliśmy po najlepszym meczu turnieju Piłka nożna to sport okrutny – być może do ostatniego dnia czerwca tego roku nie wszyscy w to wierzyli, ale kiedy portugalski bramkarz Rui Patrício odbił piłkę po rzucie karnym Kuby Błaszczykowskiego… zdaliśmy sobie sprawę, że futbolowa przygoda biało-czerwonych na Euro 2016 dobiegła końca. Paradoks polegał na tym, że szczęście w serii jedenastek opuściło jednego z bohaterów naszej ekipy, a odpadliśmy po najlepiej rozegranym meczu turnieju. Piłkarska reprezentacja Polski dowodzona przez Adama Nawałkę powróciła z mistrzostw Europy z tarczą. Wszystko z jej udziałem w tej imprezie było pierwsze, a więc historyczne – i wygrana na inaugurację z Irlandią Północną, i wyjście z grupy, i awans po rzutach karnych w spotkaniu 1/8 finału ze Szwajcarami, i występ w ćwierćfinale przeciwko Portugalii. Nasi reprezentanci zafundowali nam dwukrotnie, jak mawiał Kazimierz Górski, „takiego piłkarskiego longierka”. Raz na wozie, raz pod wozem Na Stade Vélodrome w Marsylii zaczęło się lepiej, niż można było sobie wymarzyć. Po rajdzie Kamila Grosickiego lewą stroną i dokładnym dośrodkowaniu do bramki trafił (nareszcie!) Robert Lewandowski. Upływała zaledwie druga minuta spotkania. Oczyma wyobraźni… Było jednak oczywiste, że Ronaldo i spółka nie złożą broni. W 33. minucie Renato Sanches strzałem z dystansu doprowadził

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Smutny koniec zabawy zapałkami

Brytania „znów” miała być Wielka. Tymczasem po referendum ma problemy Z wyniku brytyjskiego referendum głośno cieszy się przede wszystkim Nigel Farage, lider brytyjskich nacjonalistów. Znacznie mniej cieszą się ci Brytyjczycy, którzy posłuchali jego i innych polityków i byli przekonani, że głosują za czym innym niż w rzeczywistości. Brytania „znów” miała być Wielka. Tymczasem ma problemy. Na dodatek nikt nie wie, kiedy Zjednoczone Królestwo wyjdzie z Unii, jak to zrobi i na jakich zasadach. Farage się cieszy, ale inny lider kampanii Vote Leave (Głosuj za wyjściem), Boris Johnson, ma w ostatnich dniach raczej kwaśną minę. To może zaskakiwać, bo przecież wygrał. Ale nie powinno. Wymarzonym scenariuszem dla eksburmistrza Londynu była bowiem nie wygrana, lecz niewielka porażka. Taki wynik pozwoliłby podważyć pozycję Camerona – który referendum rozpisał tylko po to, by je wygrać i wzmocnić swoją pozycję w partii – i rzucić mu wyzwanie w walce o fotel premiera. Jednak kiedy człowiek bawi się zapałkami, musi liczyć się z tym, że się poparzy. Dla Davida Camerona będą to poparzenia fatalne. Dla Borisa Johnsona – lżejsze, ale także nie ma powodów do radości. Gdyby Johnson nieznacznie przegrał referendalne głosowanie, najpewniej byłby premierem. Teraz jest człowiekiem, który spowodował katastrofę. Podniesie się

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Pięciogwiazdkowa królowa populizmu

Zniechęceni do klasy politycznej Włosi oddają władzę w kolejnych miastach w ręce populistów Jak na polityka z pierwszych rzędów jest bardzo młoda. Ma zaledwie 37 lat – najmniej ze wszystkich dotychczasowych burmistrzów stolicy Włoch. Jest też bardzo niedoświadczona – jej przygoda z polityką ogranicza się do pięciu lat w ławach rzymskiej rady miasta. Z wykształcenia prawniczka, żona, matka siedmioletniego Mattea, w ubiegłym tygodniu szturmem zdobyła władzę nad Wiecznym Miastem jako pierwsza w jego historii kobieta, w drugiej turze wyborów zbierając ponad 67% głosów i deklasując tym samym rywala, Roberta Giachettiego z rządzącej krajem Partii Demokratycznej premiera Mattea Renziego. W kontrze do establishmentu Zwycięstwa Virginii Raggi można było się spodziewać, po tym jak już w pierwszej turze, 5 czerwca, uzyskała ponad 35% poparcia. Mimo wszystko mało kto przypuszczał, że rzymianie tak skwapliwie oddadzą władzę nad swoim miastem w ręce kogoś tak niedoświadczonego, w dodatku z mocno kontrowersyjnym rodowodem partyjnym. Raggi reprezentuje bowiem Ruch Pięciu Gwiazd, rosnącą z każdym dniem w siłę populistyczną formację powstałą na gruncie społecznej niechęci do klasy politycznej i zabetonowania włoskiej sceny partyjnej. Do życia powołał ją w 2009 r. znany komik telewizyjny Beppe Grillo,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Publicystyka

Na plecach radomskich robotników

Dla tysięcy radomian przemiany po 1989 r.były cięższym doświadczeniem niż wydarzenia z czerwca 1976 r. 40. rocznica radomskiego Czerwca stała się polem bitwy między obozem władzy a wywodzącą się także z Solidarności opozycją. Ludzie jednego etosu z obu stron dzisiejszej barykady przebrali się w ubrania radomskich robotników, przekonując, że to oni są prawowitymi spadkobiercami ich buntu, polityczni przeciwnicy zaś usiłują ten protest cynicznie zawłaszczyć. Dla Antoniego Macierewicza radomski Czerwiec był powstaniem niepodległościowym, dla Bronisława Komorowskiego – zrywem wolnościowym. Ponieważ obecna władza nie tylko prowadzi wieczną wojnę z PRL, ale również toczy bój z Polską po 1989 r., w wystąpieniach jej przedstawicieli znalazły się słowa, że III RP zapomniała o Radomiu, za to IV RP o nim pamięta. Z kolei uczestnicy marszu KOD, podającego się za współczesne wcielenie Komitetu Obrony Robotników, bronili w Radomiu „polskiej wolności przed zakusami niedobrej władzy” (słowa Bronisława Komorowskiego). Co się z wami stało? Dawni korowcy byli wśród uczestników zarówno obchodów państwowych, jak i tych organizowanych przez KOD. Obie strony przypominały Jacka Kuronia, nikt jednak nie przywołał jego napisanych pod koniec życia słów: „Życie polityczne, poza plotkami, koncentruje się na sporach o sposób rozliczenia komunistycznej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Co Trump ukradł Clinton

Amerykańska kampania prezydencka to przegląd problemów demokratów i republikanów Połowa czerwca przyniosła koniec wstępnego etapu elekcji prezydenta Stanów Zjednoczonych. Prawybory to wewnętrzne wybory w ramach partii, mające na celu wyłonienie kandydata, który będzie ją reprezentował w wyborach prezydenckich. O nominację obu ugrupowań ubiegało się łącznie ponad 20 kandydatów, a primaries i caucuses, dwie podstawowe formy decydowania o tym, kogo popierają członkowie partii z każdego stanu i terytorium zależnego, przyciągnęły ponad 60 mln Amerykanów. Wybrali oni 2472 delegatów na Krajową Konwencję Republikańską i 4051 delegatów na Krajową Konwencję Demokratyczną, do których dojdzie 714 superdelegatów, tj. osób sprawujących funkcje partyjne lub z partyjnej nominacji, np. senatorów czy gubernatorów. Formalnie to oni w lipcu wybiorą kandydatów na prezydenta i wiceprezydenta. W trakcie konwencji zostanie również przyjęta tzw. platforma wyborcza, czyli program, z jakim partie pójdą do wyborów. Jak przedstawia się sytuacja i czego należy się spodziewać na konwencjach i jesienią przed wyborami? Problemy Hillary Prawybory w Partii Demokratycznej trwały od 1 lutego do 14 czerwca i skończyły się wyraźnym zwycięstwem Hillary Clinton – wygrała w 34 z 57 terytoriów, na których były organizowane, zbierając 55,4% głosów. Bernie Sanders, jej jedyny poważny kontrkandydat, wygrał zaledwie w 23

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kronika Dobrej Zmiany

Co Obama powie Dudzie i Szydło?

Jeśli ktoś chciałby poznać mechanizm, który wprawia w ruch polską politykę zagraniczną, miał po temu znakomitą okazję w ostatnich dniach. Gdy po brytyjskim referendum rozgorzały dyskusje, dlaczego tak się stało i co dalej, PiS początkowo w nich nie uczestniczyło. Aż do momentu, kiedy odezwał się Jarosław Kaczyński. I wskazał kierunek. Że Unia potrzebuje reformy, a Brexitowi winien jest… Donald Tusk. „Szczególnie ponurą rolę odegrał Donald Tusk, który prowadził rokowania z Brytyjczykami. Ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za Brexit i powinien zniknąć z europejskiej polityki, ale to dotyczy także całej Komisji Europejskiej w obecnym składzie”, oznajmił Kaczyński podczas rozmowy z dziennikarzami w Białymstoku. On oznajmił, więc zaraz inni zaczęli to powtarzać. Że Unia potrzebuje reformy (to akurat mówią wszyscy, kwestią jest tylko, jaka to będzie reforma…). No i że ten Tusk… Gromada dworzan zaczęła nadskakiwać. A wśród nich Witold Waszczykowski, który oskarżył i Tuska, i Komisję Europejską, i wszystkich ważnych w Unii. I zażądał ich dymisji. Mamy więc politykę zagraniczną, którą kierują podpowiedzi Jarosława K., osoby – jak powszechnie wiadomo – świetnie znającej świat i języki obce. I fobia prezesa – że wszystko jest winą Tuska. Sęk w tym, że na te okrzyki Zachód pozostaje głuchy. Komisja Europejska nie podała

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.