Felietony {id:10, pr.90}
Przez chwilę pod Lenino byłem {id:179071}
Tytuł jest oczywiście zabiegiem retorycznym, fizycznie pod Lenino nie byłem. Byłem w Warszawie na uroczystych obchodach 82. rocznicy bitwy 1. Polskiej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki 1. Armii Wojska Polskiego, na Grobie Nieznanego Żołnierza i na cmentarzu Powązkowskim. Zostaliśmy zaproszeni jako przedstawiciele Stowarzyszenia Ochotnicy Wolności, które zajmuje się pamięcią o żołnierzach Brygad Międzynarodowych (w szczególności dąbrowszczaków, czyli żołnierzy XIII BM im. Jarosława Dąbrowskiego) walczących w hiszpańskiej wojnie domowej w latach 1936-1939 przeciw faszystom hiszpańskim wspomaganym (także na polu walki) przez faszystów włoskich i niemieckich. I kościuszkowcy, i dąbrowszczacy dotknięci zostali antykomunistyczną histeryczną fiksacją IPN i prawicowych polityków, usiłujących usunąć z przestrzeni publicznej oraz pamięci ich walkę i śmierć. Tegoroczne obchody były, zarówno dla żyjących jeszcze żołnierzy spod Lenino, jak i dla przedstawicieli związków kombatanckich, przełomowym wydarzeniem, na które patrzyli z niedowierzaniem. Uroczystości bowiem współorganizował Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Uczestniczyli w nich szef urzędu minister Lech Parell i jego zastępca, wiceminister Michał Syska. Panel historyczny odbył się w siedzibie Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych. Przebieg tej dramatycznej bitwy zarysował Piotr Korczyński, redaktor naczelny kwartalnika „Polska Zbrojna. [...]
Czas na Nowe Oświecenie {id:179127}
Mam nieodparte wrażenie, że żyjemy w czasach wielkiego regresu. Dotyczy to wielu aspektów życia społecznego, szczególnie w obrębie cywilizacji zachodniej. Tu najjaskrawszym przykładem są Stany Zjednoczone, które przechodzą wprost niebywały proces zawracania z drogi wyznaczonej licznymi pozytywnymi zmianami społecznymi zapoczątkowanymi przez prezydenta Franklina Delano Roosevelta, a wzmocnionymi przez ruch praw obywatelskich w latach 60. XX w., a także progresywną politykę prezydentów Eisenhowera, Kennedy’ego i Johnsona. Regres ów pokazuje dobitnie, jak naiwne jest przekonanie, że zmiany kulturowe są nieodwracalne. Szczególnie wyraźnie widać to w stosunku do nauki. Jej kult, zapoczątkowany przez Oświecenie i trwający nieomal do dziś, z wyróżnionym okresem końca XIX w., kiedy to filozofowie scjentyści twierdzili, że wszystkie problemy ludzkości zostaną przez nią rozwiązane gdzieś do lat 30. XX w. i dalej nie będzie ona miała co robić, przyniósł wiele dobrego. Być może był on wyolbrzymiony, o czym pisałem w wielu tekstach naukowych. Ale przyznam, że nie spodziewałem się, iż dożyję epoki Nowego Obskurantyzmu, gdy oczywiste dokonania naukowe zostaną otwarcie zanegowane (szczepionki, teoria ewolucji czy osiągnięcia nauk społecznych, np. wykazanie, że nacjonalizm prowadzi nieuchronnie do nieszczęść, że kobiety i [...]
Wywiad to nie przesłuchanie {id:179128}
Maja Kleczewska, w moim głębokim przekonaniu jedna z najwybitniejszych reżyserek w historii polskiego teatru, przejęła dyrekcję Powszechnego po Pawle Łysaku, który przywrócił tej warszawskiej scenie rangę „teatru wtrącającego się”. W ciągu dziesięcioletniej kadencji obok znakomitych przedstawień, także samej Kleczewskiej (rewelacyjne „Szczury” według Hauptmanna), przytrafiło się dyrekcji wiele spektakli hałaśliwych, które w drodze na barykadę gubiły słowo, a nierzadko i sens. Emblematycznym przykładem była „Klątwa” Olivera Frljicia, który z dramatu Wyspiańskiego zostawił tylko tytuł, aktorom kazał składać karabiny z krzyży, urządzić zbiórkę na płatnego zabójcę Kaczyńskiego, a świetna aktorka Julia Wyszyńska od tamtej pory była pamiętana przez pospólstwo jako ta, która zrobiła fellatio posągowi JP2. W czasach rządów kaczystowskich taki radykalizm był w cenie, z kaczystami nie można było rozmawiać szeptem, sam wykrzykiwałem osiem gwiazdek prosto w milicyjne tarcze, dzierżąc w pierwszym szeregu transparent z napisem: „Tu są granice przyzwoitości”. Polityczne ześwinienie PiS, jego autorytarne zapędy, a także chęć zagarnięcia sztuki pod sutannę i kontusz napotkały wściekły opór w wielu instytucjach kultury, z których Powszechny był najbardziej nieprzejednaną i radykalną. Kiedy Kleczewska wygrała konkurs na stanowisko dyrektorskie, hunwejbinom lewicy było to [...]
Szukając wyjścia w sytuacji bez wyjścia {id:179139}
Chaos w wymiarze sprawiedliwości pogłębia się, procesy destrukcyjne zachodzą w postępie nieomal geometrycznym. Część Polaków nie uznaje Trybunału Konstytucyjnego złożonego z sędziów dublerów, niespełniających w dodatku w dużej mierze kryteriów wyznaczonych przez ustawę. Część jak najbardziej uznaje, szczególnie on sam siebie uznaje. Ale to mało. W tej części, która Trybunału Konstytucyjnego w obecnym składzie nie uznaje, są rząd i sejmowa większość. W konsekwencji orzeczenia tego trybunału też nie są przez rządzących uznawane. Trybunał w tym składzie uznaje za to prezydent Nawrocki. W efekcie TK – de facto pozbawiony jakiegokolwiek znaczenia – czekając na wnioski prezydenta, który może kierować do niego ustawy w celu sprawdzenia ich konstytucyjności, nie bardzo ma co robić. Od czasu do czasu zatem sam sobie wymyśla zadania, nie przejmując się tym, że nie mieszczą się one w zakresie jego kompetencji. Faktycznie Polska jest państwem bez Trybunału Konstytucyjnego. W Sądzie Najwyższym nie dość, że są dwie stworzone za rządów PiS izby wadliwe strukturalnie i ustrojowo (Izba Odpowiedzialności Zawodowej oraz Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych), to w świetle orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a także pozostałych Izb Sądu [...]
Październik56.pl {id:179054}
Przełom Października ’56 należy do najważniejszych wydarzeń w Polsce w XX w. Najbardziej twórczych i – niestety – najbardziej niedocenionych w powojennej historii kraju. To, co wówczas się stało, jest fenomenem w historii świata. Jakże żałosne na tym tle jest to, co robi Instytut Pamięci Narodowej, który za wydawane corocznie setki milionów złotych prezentuje karykaturalne paszkwile zamiast rzetelnych i udokumentowanych ocen świadków historii. Na szczycie tej paranoi jest były szef IPN występujący dziś w nowej roli. Wiele wskazuje na to, że karuzela z ipeenowskimi bredniami będzie się kręciła jeszcze szybciej. Aż do głośnego i nieuchronnego bum. Jednak zanim do niego dojdzie, trzeba pokazywać, zwłaszcza młodym pokoleniom Polek i Polaków, prawdę o Październiku ’56. Przecież to wtedy zaczęło się demokratyzowanie Polski, jej liberalizacja. Ziarna zasiane wówczas dały owoce później. W początkach Solidarności w latach 80. i w czasie Okrągłego Stołu w 1989 r. Ale to w Październiku ‘56 miała miejsce kumulacja procesów społecznych, które wyzwoliły energię milionów Polaków. Pozbawiona gorsetu stalinowskiego kultura eksplodowała genialnymi dziełami, które do dziś budzą podziw. Doszło do ogromnych zmian w stosunkach społeczno-gospodarczych. Wieś odrzuciła kolektywizację. Rok [...]
Kosy na sztorc {id:179137}
Zmarł Mirek Chojecki, jeden z twórców drugiego obiegu. Mój bliski kolega, gdy konspiracyjnie pracowałem dla Nowej, którą Mirek stworzył. W moim mieszkaniu magazynowano książki, jeździłem samochodem, zaopatrując magazyny w bibułę. Omijając cenzurę i kontrolę państwa, powielaliśmy prawdę, a w świecie kłamstwa prawda ma wielką moc. Młodzi dzisiaj nie wiedzą, czym była kontrola słowa i myśli. Nawet zaproszenia ślubne i nekrologi kontrolował Wielki Urząd. Liczne książki były na indeksie, np. Miłosza czy „Rok 1984” Orwella. Mirek mówił cicho, ważąc słowa. Ale miał niewyczerpaną ilość energii, pomysłów i wielkie zasługi w krzewieniu wolnego słowa. Od stanu wojennego przebywał w Paryżu, gdzie prowadził już zdalnie działalność. Inna sprawa, że za bardzo nie znał się na literaturze, na ogół jednak słuchał się tych, którzy się znali. A ja nie potrafię wybaczyć Mirkowi, że stał się pisowcem i wszedł do Komitetu Poparcia Karola Nawrockiego. To jednak hańba. Hańbą też jest, że zawędrował tam mój kolega Włodzimierz Bolecki, profesor polonista. A romans z PiS Antoniego Libery? Nie rozumiem, po prostu nie rozumiem. Bolecki jest specjalistą od Herlinga-Grudzińskiego. Pisarza poznałem w Maisons-Laffitte, był admiratorem moich tekstów w [...]
Kraj {id:1, pr.88}
Żurek – koszmar PiS {id:179065}
Nie ma bardziej znienawidzonego przez PiS ministra niż Waldemar Żurek Gdy słucha się polityków PiS, czyta propisowskie gazety i portale internetowe, można odnieść wrażenie, że minister sprawiedliwości i prokurator generalny jest niespełna rozumu typem spod ciemnej gwiazdy, pospolitym bandytą, a nawet zbrodniarzem. I tak Waldemar Żurek to „uzurpator”, „kodziarski fanatyk”, „małpa z brzytwą”, „wariat”, „szaleniec”, który „nie szanuje ani polskiego prawa, ani konstytucji, ani zasad elementarnej przyzwoitości”, a jego działania „mają charakter kryminalny”. Swoje zdanie o ministrze sprawiedliwości i prokuratorze generalnym wraził też prezes PiS Jarosław Kaczyński: „Waldemar Żurek jest człowiekiem, który powinien się znaleźć, i to na bardzo długie lata, w państwowych zakładach karnych, i wierzę w to, że się znajdzie. Bo łamie prawo w sposób tak bezczelny, jak jeszcze dotąd nie łamano”. PiS nienawidzi Żurka z kilku powodów. Minister sprawiedliwości jest jak mało kto zdeterminowany, by przywrócić praworządność i rozliczyć złodziejskie rządy poprzedników. Żurek jeszcze jako sędzia i rzecznik legalnej Krajowej Rady Sądownictwa (którą PiS wbrew konstytucji rozwiązało w trakcie kadencji) recenzował nadużycia władzy. Z czasem stał się jedną z twarzy protestu środowisk sędziowskich, za co był szykanowany. [...]
Jestem po stronie tych, których się krzywdzi {id:179110}
JEDNA: AGNIESZKA HOLLAND TROJE: PATRYCJA DOŁOWY DOMINIKA RAFALSKA PAWEŁ SĘKOWSKI Fragmenty rozmowy, która ukazała się w najnowszym numerze „Zdania” (3/2025) – w wersji papierowej do nabycia w Empikach, w wersji elektronicznej na sklep.tygodnikprzeglad.pl. (…) PAWEŁ SĘKOWSKI: Czy wspomniany przez panią „gen sprawiedliwości” uwidaczniał się również w późniejszym okresie w pani twórczości artystycznej, w pracy zawodowej? AGNIESZKA HOLLAND: Myślę, że można go zauważyć w wyborze tematów, które mnie interesowały, inspirowały, które mi się wydawały ważne, szczególnie te dotyczące zdarzeń z historii ludzkości, jak Holokaust czy Hołodomor. Także filmy z nurtu kina moralnego niepokoju z drugiej połowy lat 70. miały taki społeczny i tak naprawdę polityczny wymiar, tyle że zaszyfrowany. Widzę ten gen także w mojej walce o obronę niezależności jako reżysera, jako twórcy oraz obronę innych, których system traktuje niesprawiedliwie. Oczywiście zawód reżysera filmowego nie pozwala na pełną bezkompromisowość, ponieważ polega na nieustannym zawieraniu kompromisów. To jest współpraca zespołowa, z jakąś ekipą. Jest to praca, gdzie wchodzą w grę duże pieniądze, więc również naciski tych, którzy finansują. Czy to jest publiczne finansowanie, czy prywatne, zawsze te naciski są. Więc w pewnym sensie szło to wbrew mojej naturze, mojej [...]
Szykuje się drugi Wałbrzych {id:179084}
Jastrzębska Spółka Węglowa stoi nad przepaścią Świat stanął na głowie. Jeszcze niedawno na kontach Jastrzębskiej Spółki Węglowej były miliardy złotych. Dziś byt przedsiębiorstwa jest niepewny. W obawie przed bankructwem firmy na ulice miasta, od którego wzięła nazwę, wyszli nie tylko górnicy. – Nikt z nami na ten temat nie rozmawia. Temat nagłaśniamy nie od tygodnia, nie od dwóch, tylko już od dłuższego czasu, że Jastrzębska Spółka Węglowa stoi nad przepaścią – podkreślał Patryk Pieczko ze związku Sierpień 80. To właśnie ten związek zawodowy zorganizował 14 października demonstrację. – Jastrzębska Spółka Węglowa jest na skraju upadłości. Grozi jej bankructwo. Jeżeli nie dostanie pomocy ze strony państwa, do końca roku będzie problem z wypłatą wynagrodzeń – ostrzegł przewodniczący Sierpnia 80 Bogusław Ziętek. Górnicy blokowali ulice i ronda. Następnie przeszli pod siedzibę spółki. Na jednym z transparentów widniał napis: „PiS, PO – jedno zło”. Dzień wcześniej kilka organizacji związkowych, wśród nich Solidarność i OPZZ, ogłosiło, że na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim zaczął działać Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy. W wydanym tego dnia oświadczeniu możemy przeczytać: „Powodem tej decyzji jest dramatycznie trudna sytuacja w [...]
Żurek – koszmar PiS {id:179066}
Nie ma bardziej znienawidzonego przez PiS ministra niż Waldemar Żurek Gdy słucha się polityków PiS, czyta propisowskie gazety i portale internetowe, można odnieść wrażenie, że minister sprawiedliwości i prokurator generalny jest niespełna rozumu typem spod ciemnej gwiazdy, pospolitym bandytą, a nawet zbrodniarzem. I tak Waldemar Żurek to „uzurpator”, „kodziarski fanatyk”, „małpa z brzytwą”, „wariat”, „szaleniec”, który „nie szanuje ani polskiego prawa, ani konstytucji, ani zasad elementarnej przyzwoitości”, a jego działania „mają charakter kryminalny”. Swoje zdanie o ministrze sprawiedliwości i prokuratorze generalnym wraził też prezes PiS Jarosław Kaczyński: „Waldemar Żurek jest człowiekiem, który powinien się znaleźć, i to na bardzo długie lata, w państwowych zakładach karnych, i wierzę w to, że się znajdzie. Bo łamie prawo w sposób tak bezczelny, jak jeszcze dotąd nie łamano”. PiS nienawidzi Żurka z kilku powodów. Minister sprawiedliwości jest jak mało kto zdeterminowany, by przywrócić praworządność i rozliczyć złodziejskie rządy poprzedników. Żurek jeszcze jako sędzia i rzecznik legalnej Krajowej Rady Sądownictwa (którą PiS wbrew konstytucji rozwiązało w trakcie kadencji) recenzował nadużycia władzy. Z czasem stał się jedną z twarzy protestu środowisk sędziowskich, za co był szykanowany. [...]
Czy Warszawa ma gospodarza? {id:179115}
Kolejne modernizacje obnażają niekompetencję władz stolicy Krytyczne uwagi na temat modernizowania Warszawy można uznać za czepianie się, malkontenctwo lub publicystykę uprawianą na zlecenie polityczne. Kiedy jednak usiąść i zacząć spisywać różne wpadki, pojawia się wątpliwość, czy nad tym wszystkim ktoś panuje. Chaos organizacyjny wywołany przez remonty podczas Konkursu Chopinowskiego wystawił Polskę na pośmiewisko. Tymczasem w ramach poszerzania warszawskiego centrum po drugiej stronie Wisły miasto remontuje drogę dojazdową do apartamentów, zamiast np. walczyć z narkomanią. Remont czy gentryfikacja? W pierwszym tygodniu października ruszyła modernizacja ulicy Okrzei w centrum Pragi-Północ. Doniesienia medialne o już wprowadzonych zmianach wyglądają jak katalog dewelopera. Decydentom nie można odmówić rozmachu. Pomysł na to, aby oddać ulicę pieszym i rowerom, ograniczając ruch samochodowy, idzie oczywiście z duchem czasów. Tym bardziej posadzenie 74 drzew. W materiałach prasowych czytamy o rewolucji i zielonej alei. Jest to część projektu „Nowe Centrum Warszawy”. Ulica Okrzei ma być naturalnym przedłużeniem mostu pieszo-rowerowego otwartego pod koniec marca 2024 r. Pytanie, czy rzeczywiście modernizacja ma służyć mieszkańcom. Szczególnie że sam prezydent Trzaskowski mówił w kontekście tego remontu tylko o spacerowiczach i rowerzystach. Modernizacja zaś wydaje [...]
Wędkarz, czyli co się stało z Edytą {id:179118}
Wspomnienia psychologa policyjnego – Jak pan myśli, zabił ją? – zapytał zero-drugi (zastępca komendanta, ten był do spraw kryminalnych) komendy rejonowej. Zaginęła młoda kobieta imieniem Edyta. Była po studiach, pracowała w korporacji, miała własne mieszkanie. Sympatyczna, pracowita, punktualna, obowiązkowa i trzymająca się zasad. Przez kilka ostatnich miesięcy spotykała się z chłopakiem, którego poznała przez internet. Zafascynował ją, wyznał miłość, planowali się zaręczyć. On miał pochodzić z lekarskiej rodziny, siostra miała wyjść za mąż we Włoszech, a dziadek podobno był słynnym filmowcem. Chłopak studiował prawo, specjalizację podjął w katedrze kryminologii. Miał znać słynnego profesora Brunona Hołysta i przeprowadzać dla niego analizę zabójstwa gen. Marka Papały. Wcześniej studiował na AWF i trenował kick-boxing. Prowadził zajęcia sportów walki dla dzieci, był w Legii Cudzoziemskiej, a ostatnio rozwijał firmę internetową, instalował sieci i inwestował w serwery. – Sprawdziliśmy go i to wszystko ściema. – Zero-drugi zmarszczył nos. – Przedwczoraj pytaliśmy go, co robił w ciągu dnia. Mówił, że siedział cały czas w domu. Z logowań jego telefonu wiemy, że jeździł po mieście. Po co kłamie, jeśli nie musi? – Może nie ufa policji? Ale [...]
Smycz zamiast wózka {id:179062}
Coraz więcej młodych woli wychowywać zwierzęta niż dzieci To nie kaprys, lecz przejaw bezsilności wobec rzeczywistości, w której rodzicielstwo staje się luksusem. Potrzeba opieki pozostała, zmienił się jedynie jej adresat. W słoneczny weekend wybieram się na spacer na warszawskie Pole Mokotowskie i obserwuję pary przytulające się na ławkach oraz grupy znajomych piknikujące na trawie. W tym sielskim obrazku w oczy rzuca się jeden szczegół. Prawie nigdzie nie widać dzieci, a niemal przy każdej grupce siedzi przynajmniej jeden pies. To nowa moda czy symbol głębokiej zmiany społecznej? Kaganiec ekonomiczny Dla niektórych podstawowy problem to pieniądze, a raczej ich brak. – Jeszcze trzy lata temu myśleliśmy z partnerem o powiększeniu rodziny, ale rzeczywistość mocno zweryfikowała te plany – mówi mi 32-letnia Ania, specjalistka od marketingu z Warszawy. – Mieliśmy odłożone kilkadziesiąt tysięcy złotych, które dziś są już warte o wiele mniej. A wychowanie dziecka kosztuje coraz więcej. Pieluchy, ubranka, żłobki, zajęcia dodatkowe… ceny tego wszystkiego poszybowały w kosmos. Ania, która z partnerem Tomkiem zdecydowała się na adopcję Kluska, kundelka ze schroniska, przyznaje, że jego utrzymanie też sporo ich kosztuje, ale jest to [...]
Lustratorzy i lustrowani {id:179056}
Lustracja stała się narzędziem „wymiany elit”, co oznacza najczęściej awans dla miernot Paweł Siergiejczyk Tego samego dnia, 10 października 2025 r., zmarło dwóch niewątpliwie zasłużonych Polaków: 95-letni prof. Adam Strzembosz, znany prawnik, w latach 90. pierwszy prezes Sądu Najwyższego, oraz 76-letni Mirosław Chojecki, od 1976 r. główny organizator drugiego obiegu wydawniczego, później wydawca i producent filmowy na emigracji w Paryżu i w III RP. Akurat tego dnia miała też miejsce uroczystość nazwania jednej z sal w budynku Sejmu imieniem Leszka Moczulskiego, zmarłego dokładnie rok wcześniej w wieku 94 lat byłego posła i przywódcy Konfederacji Polski Niepodległej, a przy tym autora wielu cennych książek z dziedziny historii i geopolityki. Tych trzech ludzi wiele łączyło. Przede wszystkim krytyczny stosunek do władz PRL, chociaż chyba nie do samego państwa, które umożliwiło im ukończenie studiów na Uniwersytecie Warszawskim (Strzembosz i Moczulski – prawo, Chojecki – chemia), mimo że wywodzili się ze środowisk jakże odległych od PZPR: Strzembosz z rodziny endeckiej, Moczulski – z piłsudczykowskiej, matką Chojeckiego zaś była Maria Stypułkowska, sławna „Kama” z batalionu „Parasol”, uczestniczka zamachu na Kutscherę. Wydawać by się mogło, że [...]
Polska wieś ugina się pod ciężarem problemów {id:179059}
Bez państwowego banku rolnego nic się nie zmieni 11 października br. w sieci pojawił się film, na którym widać ludzi ładujących ziemniaki: do worków, wózków, samochodów, a nawet przyczep ciągnikowych. Działo się to we wsi Dąbrowica na Podkarpaciu i było efektem informacji, która pojawiła się na portalu Pepper.pl, o tym, że rolnik, nie mogąc sprzedać ponad 150 ton ziemniaków, gotów jest oddać je chętnym za darmo. Okazało się jednak, że o żadnym rozdawnictwie nie mogło być mowy. Do redakcji rzeszowskich „Nowin” zgłosił się Piotr Gryta, współwłaściciel przedsiębiorstwa zajmującego się przetwórstwem gorzelniczym. Zaprzeczył, by ziemniaki miały być rozdawane. Twierdził, że został okradziony. Swoje straty oszacował na 60 tys. zł. „Mam nadzieję, że ci, którzy tam byli, zgłoszą się do mnie, wyjaśnią sytuację i sprawę załatwimy polubownie. Jeśli nie, to sprawa może trafić do prokuratury”, mówił dziennikarzom. Był to kulminacyjny moment akcji, którą w mediach ochrzczono samozbiorami. Polega ona na tym, że chętni mogą się zaopatrzyć w owoce i warzywa bezpośrednio u rolników, pod warunkiem że sami zbiorą z pól i sadów potrzebne im produkty, płacąc za nie o wiele niższą cenę [...]
Historia {id:6, pr.86}
III wojna światowa (1981-1985) – realny konflikt, którego nie było {id:179120}
Jeżeli ktoś pamięta pierwszą połowę lat 80., może sobie pogratulować – nie dość, że widział tak ważne wydarzenia w dziejach Polski jak powstanie Solidarności czy wprowadzenie stanu wojennego, to jeszcze udało mu się przetrwać (potencjalną) III wojnę światową. Podczas gdy wielu Polaków rozwiązywało problemy dnia codziennego, śmiało się, bawiło lub smuciło, za kurtynami światowej polityki trwał jeden z najgorętszych konfliktów od 1945 r. Mało brakowało, a cała ludzkość mogłaby zniknąć w ciągu kilku minut. Groźba III wojny światowej, wisząca nad ludzkością od rozpoczęcia zimnej wojny pomiędzy Wschodem a Zachodem, była tym poważniejsza, że obie strony dysponowały bronią mogącą wybić, i to kilkukrotnie, całe życie na Ziemi. Paradoksalnie to z tego powodu konflikt na taką skalę nigdy nie wybuchł, a starcia obu bloków przybierały co do zasady kształt wojen zastępczych z dala od Waszyngtonu i Moskwy. Doktryna MAD (Mutually Assured Destruction – obustronnie gwarantowanej destrukcji) powodowała, że żadna strona nie mogła sobie pozwolić na radykalny krok. Odpowiedź była niemożliwa do przewidzenia, tak samo jej skutki. Mimo ogromnych napięć główny teatr konfliktu, czyli Europa, pozostał spokojny. Oczywiście dochodziło do takich sytuacji jak [...]
Świat {id:3, pr.80}
Nowe linie na piasku {id:179078}
Wymiana zakładników pomiędzy Izraelem i Hamasem nie oznacza końca konfliktu na Bliskim Wschodzie Jeśli w sprawie obecnej administracji Trumpa istnieje chociaż jedna rzecz, co do której panuje zgoda wśród komentatorów, jest to przekonanie, że należy koncentrować się na faktach, a nie na deklaracjach. Fakty, przynajmniej te najświeższe, są zaś takie, że rozejm w Gazie utrzymał się nieco ponad 24 godziny. Już we wtorek, niedługo po tym, jak w egipskim Szarm el-Szejk odegrano polityczny teatr ku czci amerykańskiego prezydenta, na terytorium Palestyny znów słychać było strzały. Jak informowała Agencja Reutera, siły izraelskie otworzyły ogień „w kierunku potencjalnego celu po stronie palestyńskiej” – grupa ludzi miała za bardzo zbliżyć się do ustalonych w ramach porozumienia pokojowego pozycji Sił Obrony Izraela (IDF). W rezultacie zginęło sześć osób. Z jednej strony, nie da się tego porównywać z niedawną gehenną setek tysięcy ludzi na tym obszarze: co dzień ginęło kilkanaście, nawet kilkadziesiąt osób, w tym dzieci stojące w kolejce do ostatnich punktów wydawania żywności. Izraelscy żołnierze nawet nie udawali, że starają się oszczędzać cywilów. Konfrontowane później z raportami z Gazy kierownictwo armii wzruszało ramionami, mówiąc, [...]
Ekspresowa moda, trwałe szkody {id:179073}
Francuzi coraz ostrzej reagują na zalew branży tekstylnej produktami z Chin Korespondencja z Francji Fast fashion, czyli moda ekspresowa, zalewa rynki europejskie tanimi i nietrwałymi produktami odzieżowymi. Firmy takie jak Shein, Temu czy AliExpress oferują ogromny wybór ubrań, często znacznie większy niż tradycyjne sklepy (niejednokrotnie przy tym kradnąc projekty innych firm odzieżowych), i stosują bardzo agresywną reklamę. Model ten opiera się na szybkim obrocie towarem bardzo niskiej jakości, co ma poważne skutki ekologiczne. Przemysł tekstylny odpowiada za ok. 10% światowej emisji gazów cieplarnianych i zużywa ogromne ilości wody. Nieakceptowalne są ponadto warunki pracy w krajach produkcji fast fashion – mówi się o pracy przymusowej i dziecięcej. Moda ekspresowa osłabia też francuski (i europejski) przemysł odzieżowy: liczba miejsc pracy od 1990 r. spadła w nim trzykrotnie, obecnie zagrożonych jest kolejne 20 tys. miejsc pracy, a w przyszłości nawet 50 tys. Francja wprowadziła już środki zaradcze, m.in. premię za naprawę ubrań i obowiązek oznaczania produktów tzw. eko-score’ami (system oceny wpływu produktów na środowisko). Nowe przepisy mają iść jeszcze dalej. Tymczasem w Polsce w czerwcu br. Poczta Polska podpisała umowę z Temu, chińskim [...]
Kultura {id:4, pr.76}
Blask czarnego karnawału {id:179076}
Pierwsza wystawa oparta na współpracy polsko-belgijskiej w MNW konfrontuje dwóch znaczących artystów przełomu XIX i XX w. „Czarny karnawał” trwa. Muzeum Narodowe w Warszawie prezentuje prace dwóch uznanych malarzy: Belga – Jamesa Ensora, i Polaka – Witolda Wojtkiewicza. Nie wiem, czy artyści się znali, czy mieli świadomość, co ten drugi tworzy. Żyli jednak w tym samym czasie, na przełomie XIX i XX w., i podążali zbliżoną ścieżką. Przeobrażali malarstwo, odwodząc je od obrazowania tego, co w realnym świecie można zobaczyć, na rzecz własnych wizji czy nierealistycznych wizerunków człowieka. Ensor nakładał swoim postaciom maski, co u kuratorów wystawy zrodziło skojarzenie ze specyficzną karnawałową maskaradą. Jej wymowa jest mroczna, czarna. Nie tylko dlatego, że bohaterowie obrazów Wojtkiewicza najczęściej są koszmarni i wynaturzeni, a u Ensora są nimi nawet ludzkie szkielety. Określenie „czarny karnawał” w sztuce łączy się z nieuchronnością śmierci, z przemijaniem i zarazem traktowaniem życia jako zwykłego widowiska. Niekoniecznie miłego i sensownego. Obrazowano je często właśnie przez bajkowe, senne czy surrealistyczne wizje. Twórcy, których prace dane jest nam teraz oglądać w MNW, zaliczani są do europejskiej czołówki malarstwa nowoczesnego. James Ensor [...]
Teatr z historii {id:179144}
Czyli „Krzyżacy” w Olsztynie Każdy twórca jest więźniem swojego sukcesu. Pamiętam początek 2007 r., gdy po raz pierwszy obejrzałem spektakl Jana Klaty. W berlińskim Hebbel am Ufer, jednym z najbardziej prestiżowych niemieckich teatrów, wystawił „Transfer!”. I tak zaczął się europejski sukces przedstawienia. Ten teatr – pisała francuska krytyczka – „piecze w oczy, wstrząsa, prowokuje”, „to jest fascynujące, to jest piękne, to jest przerażające”, „wraz z Klatą otwiera się nowa karta polskiego teatru”. Przypomnijmy: rzecz dotyczyła dramatu przymusowych wysiedleń po II wojnie światowej. Tworząc wówczas Centrum Badań Historycznych w Berlinie i uczestnicząc w tamtejszych debatach, miałem dość polityzacji tematu. Sami zresztą i w Stowarzyszeniu Borussia, i potem w Niemieckim Instytucie Historycznym dawno ten temat przerobiliśmy. Sądziłem, że po „Hanemannie” Stefana Chwina już nic na temat wysiedleń nie może mnie poruszyć. Nagle pojawił się Klata i jego próba zmierzenia się ze wspomnieniami Polaków i Niemców. Te dwie jakże osobiste, dramatyczne perspektywy opowiadania, grane przez autentycznych świadków historii, uzupełnione zostały o kontekst wyrażony postaciami Stalina, Roosevelta i Churchilla. „Klata chce mówić o bolesnej historii z dzisiejszej perspektywy, próbuje wniknąć i opisać współczesną świadomość [...]
Żarty się nie skończyły {id:179081}
W Polsce mamy problem z dystansem, żartem z samych siebie, głębszą analizą tego, co się widzi i słyszy Olaf Deriglasoff i Ryszard „Tymon” Tymański – liderzy reaktywowanego zespołu Kury Drogie kolegium patamuzyczne, musimy się skupić, chociaż wszyscy mamy ADHD. Czy ktokolwiek wpadł na to, że najnowsza płyta nazywa się „Antypolovirus”? „Uno Lovis Party” to anagram po prostu? Ryszard „Tymon” Tymański: – Oczywiście tylko ty na to wpadłeś. Panie Wojtku, wygrał pan milion. Nieszczęśni fani nie mają pojęcia, czasu ani mocy przerobowych, żeby wpaść na to, że wszystko coś znaczy. Ale ta płyta najpierw miała się nazwać „Fioletowy Album”. Olaf Deriglasoff: – Rychu będzie zawsze robił odwołania do Beatlesów, a im więcej odwołań do nich robimy, tym bardziej ludzie patrzą przez pryzmat Wielkiej Czwórki, a powinni jednak zainteresować się Drobiem przez duże D. Mimo że obaj jesteśmy maniakami Bitli, nie ma co wszystkim dawać do ręki argumentu, że to epigońskie. Ten ukryty tytuł jest bałamutny, bo to wcale nie jest „Antypolovirus”. To jest muzycznie i tekstowo bardzo zakorzenione w kultowej płycie, którą zrobiliście przed prawie 30 laty. OD: – To nie [...]
Ekologia {id:7, pr.70}
Klimat a rozwarstwienie mieszkaniowe {id:179124}
Bogaci płacą za to, aby mieszkać w miejscach chronionych przed szokami klimatycznymi (…) Zauważmy, że cieplejsze części Stanów Zjednoczonych zazwyczaj charakteryzują niższe średnie dochody. Nie oznacza to, że osób o wysokich dochodach brakuje na południu, ani że nie znajdziemy biednych ludzi w północnych stanach, jak Massachusetts czy Waszyngton. Oznacza to jednak, że średnie dochody na południu i południowym zachodzie są niższe niż na północnym wschodzie czy wzdłuż północno-zachodniego wybrzeża Pacyfiku. Ta korelacja, co może być zaskakujące, pozostaje aktualna także w innych krajach, w tym w dużej części Ameryki Północnej, Środkowej i Południowej. W wielu krajach, w tym w Stanach Zjednoczonych, Meksyku, Peru, Boliwii, Brazylii, Panamie i Wenezueli, gminy, które są średnio o 1 st. C cieplejsze, notują od 1,2% do 1,9% niższe dochody na mieszkańca. Takie zależności występują często na znacznie bardziej lokalnych poziomach. W Kalifornii osoby z najniższego kwintyla (dolne 20% rozkładu dochodów – przyp. tłum.) dochodów żyją w miejscach, gdzie doświadcza się 70 dni rocznie z temperaturami powyżej 32 st. C. Ci z najwyższego kwintyla mierzą się z takimi wyzwaniami pogodowymi 26 dni rocznie. Innymi słowy, biedniejsi mieszkańcy [...]
Obserwacje {id:2282, pr.62}
Wiejski stół Juliusa Robertsa {id:179141}
Ćwiczenia z doprawiania Julius Roberts – kucharz, rolnik, ogrodnik. Pracował w londyńskiej restauracji Noble Rot, ale z dnia na dzień wywrócił swoje życie do góry nogami i został farmerem. Prowadzi też własne programy kulinarne i pisze książki kucharskie. „Wiejski stół” (właśnie się ukazał nakładem Wydawnictwa Buchmann) to opowieść o życiu na farmie, opiece nad zwierzętami, przekopywaniu grządek i zbieraniu owoców. A przede wszystkim o gotowaniu – domowym, prostym i zdrowym. W tej książce często pojawia się zalecenie „spróbuj i ewentualnie dopraw do smaku”. Chcę wyjaśnić, co to właściwie znaczy. Doprawianie to sztuka wydobywania z każdego składnika pełni smaku i aromatu. Ogólnie rzecz biorąc, chodzi o równowagę i harmonię między ilością soli, tłuszczu i kwaśnych dodatków. (…) Każdy dobry kucharz raz po raz sprawdza efekty swojej pracy, zanurza w potrawie palce i łyżki, stale coś poprawia, bierze czynny udział w procesie przygotowywania marmolady, ciasta czy duszonego mięsa. Wypełniwszy co do joty polecenia z przepisu, popełnilibyśmy kardynalny błąd, doprawiając potrawę dopiero pod koniec przygotowania. Sól wydobywa z dania naturalną słodycz, podkreśla aromaty i tłumi nadmiar goryczy. Weźmy gałązkę fioletowego brokułu, ugotujmy [...]
Notes dyplomatyczny {id:33831, pr.}
Generał ambasador {id:179222}
To rzecz ciekawa, choć średnio krzepiąca. Otóż wysyłamy do Słowenii, na stanowisko ambasadora (tak, tak, nie żadnego szarżyka), gen. Leszka Soczewicę. I teraz nasuwają się pytania. Dlaczego do Słowenii generała? W zasadzie na to pytanie można odpowiedzieć dosyć łatwo – po prostu Leszek Soczewica, w czasie gdy Sikorski szefował MON, był dyrektorem jego sekretariatu, skąd wysłany został na stanowisko attaché wojskowego w ambasadzie RP w Waszyngtonie. Możemy więc mówić, że Sikorski wysyła do Słowenii swojego dawnego współpracownika. Ale można też odpowiedzieć na poważnie. Otóż Leszek Soczewica to taki pół dyplomata, pół generał. Pracował w Oddziale Wojskowych Spraw Zagranicznych Sztabu Generalnego WP, był attaché obrony, oficerem łącznikowym przy dowództwie NATO. A gdy wrócił z Waszyngtonu, w 2012 r. został szefem Zarządu Analiz Wywiadowczych i Rozpoznawczych Sztabu Generalnego WP. Stamtąd przeszedł do MSZ, na stanowisko podsekretarza stanu. W tamtym czasie szefem ministerstwa był Grzegorz Schetyna. W MSZ Soczewica wskoczył w buty Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, która wyjechała do Moskwy na stanowisko ambasadora. Przejął więc po niej obszar polskiej polityki wschodniej. Równocześnie przejął, po Bogusławie Winidzie, który wyjechał na placówkę do Nowego Jorku, na stanowisko [...]
Od czytelników {id:52, pr.}
Listy od czytelników nr 43/2025 {id:179212}
35 lat religii w szkole Istotnym czynnikiem obecnej laicyzacji jest zapewne i to, że Polacy tak naprawdę nie są religijni w sensie potrzeb duchowych. Polaków ku katolicyzmowi popychały bowiem zawsze czynniki zewnętrzne: sarmatyzm za I RP, gdy katolicyzm był elementem ideologii pozwalającej Polakom poczuć się „narodem wybranym”; zabory, gdy katolicyzm uczyniony został elementem polskiej tożsamości narodowej, zresztą poza wolą hierarchii kościelnej i poniekąd wbrew niej; czasy „realnego socjalizmu”, gdy Kościół katolicki jako jedyna organizacja społeczna niekontrolowana przez władzę stał się patronem i opiekunem opozycji oraz symbolem oporu. Pewną rolę odegrała też duma z wyboru Polaka na papieża. Tym samym kościoły zapełniały masy ludzi „praktykujących, ale niewierzących”. To jednak się skończyło i nie wróci, a wiary, głębszej duchowości nigdy pod tym nie było. Teraz aktywność religijna podlega tym samym regułom, jakim podlega każda aktywność społeczna: skoro nie przynosi korzyści ani nie zaspokaja potrzeb, to się z niej rezygnuje. Tu nawet nie chodzi o niechęć czy nienawiść do Kościoła katolickiego – ludzi młodych on coraz częściej w ogóle nie interesuje. Presja obyczajowa (chrzest, komunia, ślub, pogrzeb) zanika wraz z odchodzeniem starszego pokolenia, [...]
Aktualne {id:5660, pr.}
Piotr Ostrowski. A kto to? {id:179147}
Jeszcze nie tak dawno OPZZ to była moc. Kto nie pamięta Janka Guza? Słyszała o nim cała Polska. Co więc się stało, że z bojowego związku zrobiła się bezbarwna galareta? Nieszczęście ma twarz Piotra Ostrowskiego, przewodniczącego OPZZ od 2022 r. Na kongresie OPZZ pojawili się wtedy niezaproszeni goście, Adrian Zandberg i Magdalena Biejat. Desant z Razem ograł niespodziewającego się takiego manewru Andrzeja Radzikowskiego. Jego zwolennicy wówczas zaspali. A cała struktura pod wodzą Ostrowskiego śpi do dziś. Jakaż to niemrawa grupa. Tylko oni mogli wpaść na pomysł, by zorganizować „Marsz niezadowolenia”. Ludzie pracy są wkurzeni na maksa, niezadowoleni to mogą być z serialu telewizyjnego. Czy Piotr Ostrowski może być niezadowolony? A gdzie znajdzie lepszą posadę? Najlepiej ubrany związkowiec w Polsce, a może w całej Unii, pasuje do świata pracy jak musztarda do budyniu.
Pięć minut posłanki Buczyńskiej {id:179148}
O Agnieszce Buczyńskiej, posłance z Polski 2050, Polacy dowiedzieli się po dwóch latach rządów koalicji. Dopiero wtedy, gdy Buczyńska zaczęła marudzić, że nie obchodzi jej umowa koalicyjna podpisana przez Szymona Hołownię, stała się bohaterką mediów. Zwłaszcza tych, które stale atakują zarówno jej partię, jak i rząd. Jak się zostaje idolką zaplecza medialnego PiS? Wystarczy zaatakować punkt umowy koalicyjnej dotyczący wymiany marszałka Hołowni na marszałka Czarzastego. W głowie posłanki zasada pacta sunt servanda jakoś się nie przyjęła. Zaciekawiło nas więc, kim Buczyńska jest z zawodu. Z CV wynika, że ma dość oryginalny życiorys. Jak sama mówi, „całe życie zajmowała się budowaniem wolontariatu”. Czyli zawodowa wolontariuszka. Przez wiele lat była wiceprezesem, a później prezesem Regionalnego Centrum Wolontariatu w Gdańsku. Współtworzy, buduje, koordynuje wolontariat. I pewnie wszyscy, poza zazdrośnikami, są zadowoleni.
Generał ambasador {id:179222}
To rzecz ciekawa, choć średnio krzepiąca. Otóż wysyłamy do Słowenii, na stanowisko ambasadora (tak, tak, nie żadnego szarżyka), gen. Leszka Soczewicę. I teraz nasuwają się pytania. Dlaczego do Słowenii generała? W zasadzie na to pytanie można odpowiedzieć dosyć łatwo – po prostu Leszek Soczewica, w czasie gdy Sikorski szefował MON, był dyrektorem jego sekretariatu, skąd wysłany został na stanowisko attaché wojskowego w ambasadzie RP w Waszyngtonie. Możemy więc mówić, że Sikorski wysyła do Słowenii swojego dawnego współpracownika. Ale można też odpowiedzieć na poważnie. Otóż Leszek Soczewica to taki pół dyplomata, pół generał. Pracował w Oddziale Wojskowych Spraw Zagranicznych Sztabu Generalnego WP, był attaché obrony, oficerem łącznikowym przy dowództwie NATO. A gdy wrócił z Waszyngtonu, w 2012 r. został szefem Zarządu Analiz Wywiadowczych i Rozpoznawczych Sztabu Generalnego WP. Stamtąd przeszedł do MSZ, na stanowisko podsekretarza stanu. W tamtym czasie szefem ministerstwa był Grzegorz Schetyna. W MSZ Soczewica wskoczył w buty Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, która wyjechała do Moskwy na stanowisko ambasadora. Przejął więc po niej obszar polskiej polityki wschodniej. Równocześnie przejął, po Bogusławie Winidzie, który wyjechał na placówkę do Nowego Jorku, na stanowisko [...]
Kowalski zamiast Unii {id:179149}
Nazywa się Kowalski. Janusz Kowalski, poseł PiS. Polityk, który w tej partii lokuje się między wagą piórkową a kogucią. Mentalnie blisko mu do koguta. Też lubi zapiać głośno i bez sensu. Pożytek z Kowalskiego dla PiS jest taki, że chlapie on publicznie o tym, co pisowcy omawiają za zamkniętymi drzwiami. Stary wyga, jakim jest Kaczyński, wykorzystuje Kowalskiego do testowania, jak daleko partia może się posunąć. A że na tapecie jest teraz Unia Europejska, to Kowalski zapowiada: „Postulat wyjścia Polski z Unii albo budowy nowej na gruzach starej stanie się najważniejszym postulatem polskiej polityki po 2027” („Do Rzeczy”). Ciekawe, czy Polacy zagłosują za zastąpieniem Unii Europejskiej starą ZGP (Zorganizowaną Grupą Przestępczą).
Listy od czytelników nr 43/2025 {id:179212}
35 lat religii w szkole Istotnym czynnikiem obecnej laicyzacji jest zapewne i to, że Polacy tak naprawdę nie są religijni w sensie potrzeb duchowych. Polaków ku katolicyzmowi popychały bowiem zawsze czynniki zewnętrzne: sarmatyzm za I RP, gdy katolicyzm był elementem ideologii pozwalającej Polakom poczuć się „narodem wybranym”; zabory, gdy katolicyzm uczyniony został elementem polskiej tożsamości narodowej, zresztą poza wolą hierarchii kościelnej i poniekąd wbrew niej; czasy „realnego socjalizmu”, gdy Kościół katolicki jako jedyna organizacja społeczna niekontrolowana przez władzę stał się patronem i opiekunem opozycji oraz symbolem oporu. Pewną rolę odegrała też duma z wyboru Polaka na papieża. Tym samym kościoły zapełniały masy ludzi „praktykujących, ale niewierzących”. To jednak się skończyło i nie wróci, a wiary, głębszej duchowości nigdy pod tym nie było. Teraz aktywność religijna podlega tym samym regułom, jakim podlega każda aktywność społeczna: skoro nie przynosi korzyści ani nie zaspokaja potrzeb, to się z niej rezygnuje. Tu nawet nie chodzi o niechęć czy nienawiść do Kościoła katolickiego – ludzi młodych on coraz częściej w ogóle nie interesuje. Presja obyczajowa (chrzest, komunia, ślub, pogrzeb) zanika wraz z odchodzeniem starszego pokolenia, [...]
Dlaczego PiS nieustannie prowadzi politykę antyniemiecką? {id:179131}
Prof. Adam Rotfeld, dyplomata, badacz stosunków międzynarodowych Na płaszczyźnie intelektualnej krótka odpowiedź na postawione pytanie brzmi: jest to myślenie zgodne z filozofią Carla Schmitta, który wniósł wielki wkład do nazistowskiej koncepcji „polityczności”. Twierdził, że w rozumieniu tego, co „polityczne”, sprawą najważniejszą jest właściwe określenie wroga. Prof. Marzena Cichosz, politolog, UWr Nie jestem pewna, czy PiS prowadzi politykę antyniemiecką, ale z pewnością prowadzi narrację antyniemiecką. Powodów jest kilka, i to dość oczywistych. Z jednej strony, jest to „kreowanie negatywnego wizerunku rywala”, w tym przypadku Koalicji Obywatelskiej i jej lidera Donalda Tuska. Stale uderzając w alarmistyczne, antyniemieckie tony, PiS może popularyzować i utrwalać wizerunek „proniemieckiej” KO, a jednocześnie na zasadzie kontrastu budować własne pozycje partii „prawdziwie patriotycznej” i antyniemieckiej właśnie. Z drugiej strony – i to w moim przekonaniu ważniejszy powód – narracja antyniemiecka jest stosowana na użytek elektoratu prawicowego, także tego skrajnie prawicowego, w którym PiS rywalizuje z Konfederacją i Konfederacją Korony Polskiej. Stosunkowo duże (według sondaży w sumie ok. 20%) poparcie dla tych dwóch formacji jest dla PiS zagrożeniem, więc walka o pozycję na prawicy trwa. Elektorat prawicowy jest [...]
Pytanie Tygodnia {id:591, pr.}
Dlaczego PiS nieustannie prowadzi politykę antyniemiecką? {id:179131}
Prof. Adam Rotfeld, dyplomata, badacz stosunków międzynarodowych Na płaszczyźnie intelektualnej krótka odpowiedź na postawione pytanie brzmi: jest to myślenie zgodne z filozofią Carla Schmitta, który wniósł wielki wkład do nazistowskiej koncepcji „polityczności”. Twierdził, że w rozumieniu tego, co „polityczne”, sprawą najważniejszą jest właściwe określenie wroga. Prof. Marzena Cichosz, politolog, UWr Nie jestem pewna, czy PiS prowadzi politykę antyniemiecką, ale z pewnością prowadzi narrację antyniemiecką. Powodów jest kilka, i to dość oczywistych. Z jednej strony, jest to „kreowanie negatywnego wizerunku rywala”, w tym przypadku Koalicji Obywatelskiej i jej lidera Donalda Tuska. Stale uderzając w alarmistyczne, antyniemieckie tony, PiS może popularyzować i utrwalać wizerunek „proniemieckiej” KO, a jednocześnie na zasadzie kontrastu budować własne pozycje partii „prawdziwie patriotycznej” i antyniemieckiej właśnie. Z drugiej strony – i to w moim przekonaniu ważniejszy powód – narracja antyniemiecka jest stosowana na użytek elektoratu prawicowego, także tego skrajnie prawicowego, w którym PiS rywalizuje z Konfederacją i Konfederacją Korony Polskiej. Stosunkowo duże (według sondaży w sumie ok. 20%) poparcie dla tych dwóch formacji jest dla PiS zagrożeniem, więc walka o pozycję na prawicy trwa. Elektorat prawicowy jest [...]
Wywiady {id:2, pr.}
Jestem po stronie tych, których się krzywdzi {id:179110}
JEDNA: AGNIESZKA HOLLAND TROJE: PATRYCJA DOŁOWY DOMINIKA RAFALSKA PAWEŁ SĘKOWSKI Fragmenty rozmowy, która ukazała się w najnowszym numerze „Zdania” (3/2025) – w wersji papierowej do nabycia w Empikach, w wersji elektronicznej na sklep.tygodnikprzeglad.pl. (…) PAWEŁ SĘKOWSKI: Czy wspomniany przez panią „gen sprawiedliwości” uwidaczniał się również w późniejszym okresie w pani twórczości artystycznej, w pracy zawodowej? AGNIESZKA HOLLAND: Myślę, że można go zauważyć w wyborze tematów, które mnie interesowały, inspirowały, które mi się wydawały ważne, szczególnie te dotyczące zdarzeń z historii ludzkości, jak Holokaust czy Hołodomor. Także filmy z nurtu kina moralnego niepokoju z drugiej połowy lat 70. miały taki społeczny i tak naprawdę polityczny wymiar, tyle że zaszyfrowany. Widzę ten gen także w mojej walce o obronę niezależności jako reżysera, jako twórcy oraz obronę innych, których system traktuje niesprawiedliwie. Oczywiście zawód reżysera filmowego nie pozwala na pełną bezkompromisowość, ponieważ polega na nieustannym zawieraniu kompromisów. To jest współpraca zespołowa, z jakąś ekipą. Jest to praca, gdzie wchodzą w grę duże pieniądze, więc również naciski tych, którzy finansują. Czy to jest publiczne finansowanie, czy prywatne, zawsze te naciski są. Więc w pewnym sensie szło to wbrew mojej naturze, mojej [...]
Żarty się nie skończyły {id:179081}
W Polsce mamy problem z dystansem, żartem z samych siebie, głębszą analizą tego, co się widzi i słyszy Olaf Deriglasoff i Ryszard „Tymon” Tymański – liderzy reaktywowanego zespołu Kury Drogie kolegium patamuzyczne, musimy się skupić, chociaż wszyscy mamy ADHD. Czy ktokolwiek wpadł na to, że najnowsza płyta nazywa się „Antypolovirus”? „Uno Lovis Party” to anagram po prostu? Ryszard „Tymon” Tymański: – Oczywiście tylko ty na to wpadłeś. Panie Wojtku, wygrał pan milion. Nieszczęśni fani nie mają pojęcia, czasu ani mocy przerobowych, żeby wpaść na to, że wszystko coś znaczy. Ale ta płyta najpierw miała się nazwać „Fioletowy Album”. Olaf Deriglasoff: – Rychu będzie zawsze robił odwołania do Beatlesów, a im więcej odwołań do nich robimy, tym bardziej ludzie patrzą przez pryzmat Wielkiej Czwórki, a powinni jednak zainteresować się Drobiem przez duże D. Mimo że obaj jesteśmy maniakami Bitli, nie ma co wszystkim dawać do ręki argumentu, że to epigońskie. Ten ukryty tytuł jest bałamutny, bo to wcale nie jest „Antypolovirus”. To jest muzycznie i tekstowo bardzo zakorzenione w kultowej płycie, którą zrobiliście przed prawie 30 laty. OD: – To nie [...]
Przebłyski {id:19, pr.}
Piotr Ostrowski. A kto to? {id:179147}
Jeszcze nie tak dawno OPZZ to była moc. Kto nie pamięta Janka Guza? Słyszała o nim cała Polska. Co więc się stało, że z bojowego związku zrobiła się bezbarwna galareta? Nieszczęście ma twarz Piotra Ostrowskiego, przewodniczącego OPZZ od 2022 r. Na kongresie OPZZ pojawili się wtedy niezaproszeni goście, Adrian Zandberg i Magdalena Biejat. Desant z Razem ograł niespodziewającego się takiego manewru Andrzeja Radzikowskiego. Jego zwolennicy wówczas zaspali. A cała struktura pod wodzą Ostrowskiego śpi do dziś. Jakaż to niemrawa grupa. Tylko oni mogli wpaść na pomysł, by zorganizować „Marsz niezadowolenia”. Ludzie pracy są wkurzeni na maksa, niezadowoleni to mogą być z serialu telewizyjnego. Czy Piotr Ostrowski może być niezadowolony? A gdzie znajdzie lepszą posadę? Najlepiej ubrany związkowiec w Polsce, a może w całej Unii, pasuje do świata pracy jak musztarda do budyniu.
Pięć minut posłanki Buczyńskiej {id:179148}
O Agnieszce Buczyńskiej, posłance z Polski 2050, Polacy dowiedzieli się po dwóch latach rządów koalicji. Dopiero wtedy, gdy Buczyńska zaczęła marudzić, że nie obchodzi jej umowa koalicyjna podpisana przez Szymona Hołownię, stała się bohaterką mediów. Zwłaszcza tych, które stale atakują zarówno jej partię, jak i rząd. Jak się zostaje idolką zaplecza medialnego PiS? Wystarczy zaatakować punkt umowy koalicyjnej dotyczący wymiany marszałka Hołowni na marszałka Czarzastego. W głowie posłanki zasada pacta sunt servanda jakoś się nie przyjęła. Zaciekawiło nas więc, kim Buczyńska jest z zawodu. Z CV wynika, że ma dość oryginalny życiorys. Jak sama mówi, „całe życie zajmowała się budowaniem wolontariatu”. Czyli zawodowa wolontariuszka. Przez wiele lat była wiceprezesem, a później prezesem Regionalnego Centrum Wolontariatu w Gdańsku. Współtworzy, buduje, koordynuje wolontariat. I pewnie wszyscy, poza zazdrośnikami, są zadowoleni.
Kowalski zamiast Unii {id:179149}
Nazywa się Kowalski. Janusz Kowalski, poseł PiS. Polityk, który w tej partii lokuje się między wagą piórkową a kogucią. Mentalnie blisko mu do koguta. Też lubi zapiać głośno i bez sensu. Pożytek z Kowalskiego dla PiS jest taki, że chlapie on publicznie o tym, co pisowcy omawiają za zamkniętymi drzwiami. Stary wyga, jakim jest Kaczyński, wykorzystuje Kowalskiego do testowania, jak daleko partia może się posunąć. A że na tapecie jest teraz Unia Europejska, to Kowalski zapowiada: „Postulat wyjścia Polski z Unii albo budowy nowej na gruzach starej stanie się najważniejszym postulatem polskiej polityki po 2027” („Do Rzeczy”). Ciekawe, czy Polacy zagłosują za zastąpieniem Unii Europejskiej starą ZGP (Zorganizowaną Grupą Przestępczą).
Zamknij oknoCzekaj, trwa ładowanie!
To może potrwać sekundę lub dwie.






























