Wyjście z piekła kobiet

Wyjście z piekła kobiet

Lista lekarzy, którym światopogląd nie pozwala na wykonywanie zabiegów, powinna być wywieszona w każdym szpitalu. Jeżeli lekarzowi religia zabrania doradzenia antykoncepcji, winien znaleźć sobie inny zawód. Leczenie bezpłodności powinno być objęte ubezpieczeniem zdrowotnym. W każdym powiecie ma powstać choć jeden punkt poradnictwa antykoncepcyjnego. Wreszcie jest dobry projekt ustawy legalizującej aborcję do 12. tygodnia ciąży Domagają się, by lista lekarzy, którym światopogląd nie pozwala na wykonywanie zabiegów, była publiczna, wywieszona w każdym szpitalu. Przecież ci, którzy odmawiają, uważają, że to chwała, nie wstyd. Poza tym lista uchroni kobietę przed wysłuchiwaniem obraźliwych uwag takiego ginekologa. Bo nowa ustawa o przerywaniu ciąży ma uwzględniać polskie zdegenerowane realia. Otóż nie może być tak, że do godz. 15 w państwowym szpitalu ginekolog zasłania się klauzulą sumienia i nie usunie ciąży z gwałtu, za to chętnie zaprasza do prywatnego gabinetu, gdzie za kilkaset złotych nawet nie spyta o powód aborcji. Jednak z klauzuli sumienia powinno być wyłączone poradnictwo antykoncepcyjne. Jeżeli komuś religia zabrania doradzenia antykoncepcji, winien znaleźć sobie inny zawód. Chirurgiem nie może być świadek Jehowy, niedopuszczający myśli o transfuzji, a ginekologia nie jest dla osoby wierzącej nieuznającej antykoncepcji, choć w niedziele kościoły pełne są osób, które ją stosują. W projekcie ustawy znajduje się także całkiem nowy pomysł na zapobieganie niepożądanej ciąży. Z ulg finansowych mieliby skorzystać nieletni (doświadczenia zachodnie pokazują, że to nie wyzwala orgii) i osoby w trudnej sytuacji materialnej. Poza tym w każdym powiecie ma powstać choć jeden punkt poradnictwa antykoncepcyjnego. Dzięki temu mniej będzie aborcji i zabójstw po porodzie. In vitro na koszt państwa To nie jest nowelizacja, lecz nowa propozycja. – Chcemy się oderwać od tzw. ustawy antyaborcyjnej, od jej żargonu – tłumaczy Wanda Nowicka, przewodnicząca Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. – Uznałyśmy, że nie warto poprawiać złego prawa, lepiej wyrzucić je do kosza i stworzyć nowe, napisane innym językiem. Oto przykład: zamiast zapisu „aborcja jest dozwolona” proponujemy „kobieta ma prawo”. Przestaje być przedmiotem, na którym dokonuje się zabiegu. Fundamentem jest zgoda na aborcję do 12. tygodnia bez konieczności podania przyczyn. Specjalnie nie używam popularnego sformułowania „aborcja na życzenie”, bo jest w nim frywolność decyzji, jakby to był kaprys albo przyjemność. Tymczasem ta „życzeniowość” ma oznaczać, że kobieta sama decyduje. Do pewnego momentu jej macierzyństwo należy do niej, a banałem jest stwierdzenie, że decyzja jest dla niej dramatyczna. – Obecna ustawa krzywdzi kobiety najgorzej sytuowane, które z powodu braku dostępu do tanich środków antykoncepcyjnych po raz kolejny zachodzą w nieplanowaną ciążę. Dla wielu z nich macierzyństwo stało się przymusem, a to kończy się dramatem – twierdzi Izabela Jaruga-Nowacka, pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. I jeszcze całkowita nowość. Leczenie bezpłodności powinno być objęte ubezpieczeniem zdrowotnym. Za to powtarza się, tyle że wzmocniony, zapis o dostępie do badań prenatalnych, a także o edukacji seksualnej. Poza tym zaproponowano refundację antykoncepcji i leczenia bezpłodności, edukację seksualną od pierwszej klasy, rozbudowę badań prenatalnych. Na razie obowiązek tej edukacji jest po cichutku nierealizowany. Równie cicho renomowane placówki wycofują się z badań prenatalnych. Tak zachowali się lekarze z Zakładu Genetyki w krakowskim Instytucie Pediatrii. Zdaniem genetyka prof. Jacka Zaremby, zrobili to z przyczyn ideologicznych. Czyli ich chrześcijaństwo sprowadza się do zadawania cierpienia kobietom niepewnym, czy dziecko będzie zdrowe. Już osobiście jestem za tym, by listę takich genetyków też upublicznić. Pani profesor atakuje Nowa ustawa potrzebuje nowej twarzy. Jest nią prof. Joanna Senyszyn, posłanka z Trójmiasta, żona znanego adwokata, opiekunka potężnego psa Maxi, co zapewne skłoniło ją do pracy w Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami. Posłanka, która o sprawach kobiet mówi to, czego niektórzy ludzie lewicy nawet nie odważą się teraz pomyśleć. Bo liderzy SLD, a właściwie wszyscy mężczyźni lewicy, już starają się usiąść okrakiem na barykadzie. Zapowiedzieli zmiany, na to biskupi tupnęli, a oni natychmiast udają, że to tylko pomysł ich wyzwolonych koleżanek. Niech same walczą. Więc walczą, a pomaga im właśnie prof. Senyszyn, której ostatnim sukcesem jest zablokowanie pomysłu otwarcia na Uniwersytecie Gdańskim wydziału teologicznego.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 46/2003

Kategorie: Kraj