ONR widziany od środka – ideologia, która zapewnia dumę narodową i silną tożsamość Dr Łukasz Jurczyszyn – politolog, socjolog, adiunkt w Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora, członek paryskiego Centrum Analizy i Interwencji Socjologicznych (CADIS) Na potrzeby badań wszedł pan w struktury ONR, obserwował z bliska poczynania działających tam ludzi. Co pan zobaczył, jak wygląda nacjonalistyczne „jądro ciemności”? – Osoby, które już się znalazły lub znajdą pod wpływem ONR, nie mogą liczyć na wsparcie instytucji, których rolą powinno być zwrócenie uwagi na obywatela, szczególnie młodego, edukacja obywatelska, nawiązanie relacji, współpraca. W Brzegu najaktywniejszą społecznie grupą jest ONR. Jeden z działaczy prowadził drużynę piłkarską, organizował młodym ludziom czas wolny. Takich miejscowości jak Brzeg mamy w Polsce bardzo dużo, to swoiste pustynie, gdzie jedynymi aktywnymi organizacjami docierającymi do młodych są te nacjonalistyczne. To jest niepokojące zjawisko, niebezpieczny paradoks naszych czasów. Brak państwowych instytucji w mniejszych miastach stanowi duże ułatwienie dla skrajnej prawicy. Tworząc własną infrastrukturę organizacyjną, środowiska te mogą skutecznie oddziaływać na społeczeństwo i powiększać swój stan posiadania. – Zgadza się, oprócz tego mają ideologię, która zapewnia im dumę narodową oraz silną tożsamość. Dzięki temu dużo łatwiej formułować porównania historyczne i powoływać się na tradycje. Działacze takich organizacji potrafią zareagować na to, co się dzieje w społeczeństwie, wyartykułować jego problemy i potrzeby. Oprócz tego prezentują prawdziwych bohaterów z przeszłości, którymi są nie postacie importowane z Zachodu, tylko realni Polacy, z krwi i kości – zapraszają np. na spotkania weteranów. Ich siłą jest działanie na poziomie symboli, można nawet powiedzieć, że zawładnęli przestrzenią symboliczną. Taki stan rzeczy zawęża obszar wyboru. Młodzi ludzie w zasadzie nie mają z czego wybierać. Biorą to, co pod ręką, a pod ręką jest nacjonalistyczny ekwipunek. Mają świadomość tego, czym się posługują? – Wyraźnie odczuwalny jest brak alternatywnych opowieści i bohaterów, co przekłada się na wybory tych ludzi. Pamiętam, jak uczestniczyłem w rozprawie jednego z oskarżonych o udział w zamieszkach w Brzegu. Ten człowiek na sali sądowej mówił wprost, że dla niego nazwanie go rasistą jest po prostu niezrozumiałe. On w ogóle nie wie, co to znaczy. Nie miał takiego lustra, w którym mógłby się przejrzeć. Ani w domu, ani w szkole nikt z nim na ten temat nie rozmawiał. Podstawowe kategorie, które objaśniają świat temu człowiekowi, zapewnił ONR. W żadnym razie nie ignorować Jak taki ruch wygląda od środka, od strony zasobów ludzkich? Czy ich doświadczenie życiowe i usytuowanie społeczne miało wpływ na to, co myślą i jak postrzegają rzeczywistość? – W tych wydarzeniach brały udział różne osoby, był doktorant zajmujący się historią, ale też ludzie, którzy np. skręcali meble w Holandii – tam podczas pobytu mogli obserwować różne mniejszości i przywieźli do Polski ksenofobię wymierzoną w uchodźców i migrantów ekonomicznych. W mediach bardzo często można trafić na stereotyp ONR jako organizacji tworzonej przez doły społeczne. W rzeczywistości angażują się w niego ludzie z różnych klas. Dzisiaj, kiedy organizacje nacjonalistyczne stają się masowe, przybywa opinii nawołujących do ich izolacji. Takie głosy są motywowane obawą przed przebiciem się do głównego nurtu medialnego niebezpiecznych poglądów. Panu jako doświadczonemu badaczowi bliższy jest pogląd, że z tymi ludźmi należy rozmawiać. Dlaczego? – Trudno żyć z niedemokratami, ale chyba będzie jeszcze gorzej, jeśli pozwolimy im zejść do piwnic, do lasu, gdzie w zasadzie nie będziemy mieli dostępu do tego, co robią. Dużo lepiej mieć z nimi kontakt, być na bieżąco i wiedzieć, co aktualnie zamierzają, jakie wizje są dla nich inspiracją. Na pewno nie należy ich ignorować. To pokazały badania Frontu Narodowego we Francji. Jeżeli z definicji odrzucamy możliwość rozmowy z tymi środowiskami, zaczynają one kumulować negatywną energię w zamkniętym środowisku. Wytwarza się w nich mentalność męczenników, która świetnie się sprawdza na etapie rekrutacji nowych członków. Taki młody człowiek może usłyszeć: „Zobaczcie, nie dopuszczają nas nigdzie, z definicji jesteśmy dla nich renegatami”. Powinniśmy więc jak najbardziej instytucjonalizować napięcia na tle nacjonalistycznym, etnicznym, mieć jak największą kontrolę nad oficjalną i nieoficjalną ekspresją skrajnej prawicy. Taki










