Uczciwy niech się nie boi

Uczciwy niech się nie boi

Nie jest tak, że wywiad skarbowy może sobie zwinąć obywatela na ulicy i robić z nim, co mu się żywnie podoba

– mówi Wiesław Ciesielski, sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, generalny inspektor kontroli skarbowej

– Czy to prawda, że od 1 września inspektorzy wywiadu skarbowego mogą łapać, rewidować i zamykać niesolidnych podatników, a nawet używać przeciw nim broni?
– Wywiad skarbowy istnieje realnie od 1998 r. i już wtedy jego funkcjonariusze mieli wszystkie swe uprawnienia, np. prawo do stosowania broni, użycia przymusu bezpośredniego, zatrzymywania oraz przeszukiwania osób i pojazdów. Po 1 września nie nastąpiło żadne rozszerzenie. Z jednym wyjątkiem – funkcjonariusze uzyskali prawo wglądu do korespondencji (czego przez przeoczenie nie przyznano im wcześniej). I nie jest tak, że wywiad skarbowy może sobie zwinąć obywatela na ulicy i robić z nim, co mu się żywnie podoba. Techniki operacyjne wolno stosować tylko wobec osób podejrzewanych o poważne (co najmniej 50-krotność najniższego wynagrodzenia) przekręty gospodarcze, podatkowe, celne i korupcyjne, jeśli w inny sposób nie można tych nadużyć wykazać. Z wnioskiem o taką kontrolę może wystąpić tylko Generalny Inspektor Kontroli Skarbowej. Zgodę wyraża zaś jeden sąd w Polsce – Sąd Okręgowy w Warszawie – po uzyskaniu pisemnej akceptacji Prokuratora Generalnego. Użycie broni czy zatrzymanie i przeszukanie odbywa się według procedur policyjnych, takie środki może stosować tylko bardzo niewielka liczba funkcjonariuszy wywiadu skarbowego ze specjalnych grup realizacyjnych. Widać więc, jak wielkimi zastrzeżeniami obwarowane są te uprawnienia. Uczciwy obywatel nie ma czego się bać.
– A wielu obywateli uczciwych w kwestiach podatkowych mamy w Polsce?
– Przez ostatnie lata średnio 95% podatków jest płaconych rzetelnie, co pokazuje, że z polską uczciwością jest całkiem nieźle. Społeczeństwa zachodnie już dawno uświadomiły sobie, że podatki to pierwszy obowiązek obywatelski, najzamożniejsi szczycą się tym, ile płacą. Jednak u nas niechęć do płacenia podatków często jeszcze jest cnotą, a w jej okazywaniu dominują ludzie, którzy powinni się cieszyć, że mogą płacić wysokie podatki.
– Co konkretnie zmieniło się w funkcjonowaniu służb skarbowych?
– Nasz aparat skarbowy składa się z urzędów i izb skarbowych, urzędów kontroli skarbowej oraz służby celnej. Wszystkie te trzy struktury w ostatnich latach działały osobno, rywalizując o zarobki, o to, kto ważniejszy, kogo bardziej dofinansować. A gdy zjawiały się nagle w firmie, rywalizowano o to, czyje kontrole są ważniejsze dla resortu finansów. Zdarzało się zaś, że jednocześnie przychodzili: strażacy, inspekcja pracy, inspekcja handlowa, sanepid, nadzór budowlany, no i trzy służby skarbowe. Nic dziwnego, że przedsiębiorcy się skarżyli. Te jednoczesne kontrole brały się stąd, że każda służba skarbowa tworzyła własne plany działań, nie interesowała się tym, co robią koledzy. Kiedy jedni wychodzili z firmy, drudzy przychodzili, i to w tej samej sprawie. Gdy inspektor kontroli skarbowej prosił urząd skarbowy (mają one znakomite bazy danych) o informacje, które pozwoliłyby na lepsze przyjrzenie się kontrolowanej firmie, często spotykał się z odmową. Utworzyliśmy więc wojewódzkie kolegia skarbowe – we wrześniu rozpoczynają pracę – mające koordynować funkcjonowanie służb skarbowych. W skład takiego kolegium, zbierającego się obowiązkowo raz w miesiącu, wchodzą szefowie izby celnej, izby skarbowej, urzędu kontroli skarbowej oraz wojewoda. To forma uzgadniania polityki gospodarczej, celnej i podatkowej.
– A nie można było tych trzech skarbowych bytów połączyć, dla oszczędności etatów i lepszej sprawności działania?
– Zastanawialiśmy się nad stworzeniem jednej instytucji, jak np. w Niemczech czy Austrii, gdzie funkcjonują regionalne dyrekcje finansowe, w których są razem i cło, i podatki, i kontrola skarbowa. Uznaliśmy jednak, że te trzy działy służby skarbowej są u nas zbyt zróżnicowane i szybkie utworzenie jednego, nowego bytu byłoby ryzykowne z punktu widzenia ściągalności podatków. Postanowiliśmy zacząć od takiej formuły współpracy, która wyeliminuje obecne niedociągnięcia. Poligonem doświadczalnym był przypadek szczecińskiego Polmosu, zadłużonego na kilkadziesiąt milionów złotych. Zarząd firmy poprosił, by dyrektor urzędu kontroli skarbowej wydał zgodę na zakup partii spirytusu bez akcyzy, wielokrotnie tańszego niż akcyzowy, co pozwoliłoby na zgromadzenie środków potrzebnych do zapłacenia rachunków i przywrócenia płynności produkcji. Żeby to zrobić, musieli się spotkać wojewoda oraz szefowie urzędu skarbowego, izby skarbowej i urzędu kontroli skarbowej. Ten przypadek stał się pierwowzorem wojewódzkich kolegiów skarbowych, bo wszystkie funkcje, jakie ciała te będą pełnić, zostały praktycznie wypróbowane. Dziś Polmos w Szczecinie pracuje na trzy zmiany, co pokazuje, że postąpiono słusznie.
– Na tej zasadzie można by pomagać finansowo większości przedsiębiorstw w Polsce. Ale tak się nie da, zwłaszcza że często są zwalniani z podatków ci, którzy na to nie zasługują.
– Firma ciężko pracuje, rzetelnie wypełnia zobowiązania, ale jej nie płacą, ma zagrożoną płynność finansową. Czy zmusić ją, by zapłaciła podatki i natychmiast zbankrutowała, czy pozwolić jej znieść parę jajek, z których wyklują się nowe kury, będzie można wtedy zjeść rosół i parę jajek? Od sierpnia ub.r. obowiązuje ustawa o restrukturyzacji należności publicznoprawnych, z której korzysta blisko 60 tys. podmiotów gospodarczych. Gdyby organa skarbowe bezwzględnie egzekwowały obowiązek podatkowy, już dziś nie mogłyby istnieć PKP, stocznie szczecińska i gdańska, większość kopalń i nie byłoby wzrostu gospodarczego przekraczającego 3%, a bezrobocie byłoby większe co najmniej o 400 tys. osób. Od 1 września decyzje, np. o zwolnieniach podatkowych, podejmuje już nie urząd, ale jego naczelnik. Wcześniej były to decyzje urzędu, mądry naczelnik rzadko kiedy podpisywał się pod nimi, widniały tam podpisy jego zastępcy czy upoważnionego komisarza skarbowego. Teraz odpowiedzialność jest spersonifikowana. Dotychczas naczelnik mógł przez całe lata podejmować nietrafne decyzje, pomagać zaprzyjaźnionym przedsiębiorcom na zasadzie „Janek wprawdzie kradnie, ale przecież nie powinien upaść” i nikogo to nie interesowało.
– Firmie Wagon jednak nie pozwolono znieść tych jajek, co skończyło się upadłością…
– Firma Wagon nie skorzystała z rad organów skarbowych. Trzy kontrole, przeprowadzone w Wagonie w ciągu ostatnich trzech lat, wykazywały bardzo poważne nieprawidłowości zagrażające bytowi tej firmy i wzywały zarząd do naprawy sytuacji. Wszystko to zlekceważono.
– Ile pieniędzy należy się naszemu państwu z tytułu zaległych podatków?
– Zaległości podatkowe za ubiegły rok, jeszcze przed ustawą restrukturyzacyjną, przekroczyły 16 mld zł. Gdybyśmy byli bezwzględni, powinniśmy próbować odzyskać dla budżetu podobną kwotę, oczywiście przy założeniu, że wiele podmiotów nie dysponowało już żadnym majątkiem. W 2002 r. uzyskaliśmy dla budżetu państwa 7,8 mld zł dochodów. Musieliśmy zwrócić ok. 700 mln, gdy sądy stwierdziły, że decyzje organów podatkowych były błędne, wydane z rażącym naruszeniem prawa. Przynieśliśmy więc ponad 7 mld zł, których budżet nie uzyskiwał, choć powinien.
– A ile pieniędzy i ilu urzędników będą wymagać zmiany wprowadzane w służbach skarbowych?
– Zatrudnienie w aparacie skarbowym państwa, we wszystkich służbach łącznie z resortem finansów, od siedmiu lat wynosi ok. 67 tys. osób. Na reformę aparatu skarbowego poprawiającą jego skuteczność nie dostaliśmy ani jednego dodatkowego etatu i ani jednej złotówki.

 

 

Wydanie: 2003, 37/2003

Kategorie: Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy