Kto wymyślił snowboard Snowboarding to znana i lubiana dyscyplina sportów zimowych od Stanów Zjednoczonych i Kanady, przez Europę, aż po Japonię. Także w Polsce z roku na rok snowboard ma coraz więcej zwolenników. Większość źródeł jako twórcę deski snowboardowej podaje Amerykanina Shermana Poppena. Co ciekawe, ta stosunkowo nowa zimowa dyscyplina, która po raz pierwszy pojawiła się na igrzyskach olimpijskich dopiero w roku 1998, miała zostać wymyślona przez przypadek. W 1963 r. Poppen, chcąc urozmaicić zimowe zabawy swoich dzieci, związał dwie narty i dał im je do zjeżdżania z niewielkiej górki. Pomysł się spodobał, pociech nie można było spędzić z „nartodeski” produkcji tatusia. Poppen szybko zgłosił wynalazek do urzędu patentowego. Prawa do produkcji sprzedał firmie wytwarzającej… kule do kręgli. Sprzęt, który w latach 60. pojawił się za oceanem, w mediach europejskich i amerykańskich nazwano snurferem. Po kilku latach była to już tylko i wyłącznie deska snowboardowa. Innego zdania na temat narodzin snurfera, potem snowboardu, są Turcy, a mieszkańcy górzystego interioru tego olbrzymiego kraju w szczególności. Zupełnie nie przemawia do nich narracja, jakoby pionierami byli Amerykanie. I że deska snowboardowa „przyszła na świat” w latach 60. ubiegłego stulecia. Deski z Petranu Turcja, kojarzona jako cel letnich wojaży, znana z plaż, to jednak przede wszystkim bezkresne góry i wysokie płaskowyże interioru. W wielu miejscach śnieg (i to spora jego pokrywa) zalega tam znacznie dłużej niż w naszych górach. Od wieków mieszkańcy obszarów położonych w centrum i na północy mieli od listopada do kwietnia ogromne problemy z przemieszczaniem się, a raczej brnięciem w potężnych zaspach. Jak to często bywa, powiedzenie „potrzeba matką wynalazków” okazało się w tym przypadku kluczowe. Turcy z położonej na wysokości 2200 m n.p.m. wioski Petran w dzikich górach Kaçkar, znanej też pod nazwą Meşeköy, głowili się, jak wygrać z nieprzyjazną, zimową aurą. Mieszkańcy Petranu i wiosek usytuowanych na pobliskim płaskowyżu już w XVIII w. zaczęli tworzyć konstrukcje bardzo przypominające współczesne deski snowboardowe. Jedyną różnicą były stosowane wtedy linki sterowe oraz posługiwanie się kijem z twardego drewna orzechowego, którego nie brakowało w okolicy. Od wieku XVIII aż do połowy XX deski z Petranu służyły zarówno do przemieszczania się po w miarę równej powierzchni (stąd kij do odpychania), jak i do zjeżdżania. Używając „presnowboardu”, Turcy zjeżdżali do miasteczka, m.in. do meczetu czy na bazar, jeździli na polowanie bądź po opał. Snowboardziści sprzed wieków zaopatrzeni byli w worki przypominające dzisiejsze plecaki. Pełne ważyły sporo. Bywało, że i 30 kg. Deski w Petranie robione były z drewna sosnowego. Sosnę przez kilka godzin moczono we wrzącej wodzie, aż osiągała żądaną elastyczność. Przód deski był nieznacznie wyginany, aby nie zapadał się podczas przesuwania i zjeżdżania po głębokim śniegu. Następnie deskę szlifowano. Używano także całkiem skutecznych smarów w postaci łoju wołowego. Tak przygotowane deski mogły się poruszać z prędkością nawet 80 km/godz., czyli niemal równie szybko jak współczesny snowboard. Co roku na przełomie stycznia i lutego w mieście Rize nad Morzem Czarnym (tu śnieg pada rzadko) i wyżej, w Petranie (tu śniegu jest aż za dużo), odbywa się Petranboard, festiwal nawiązujący – zdaniem każdego Turka – do czasu i miejsca narodzin snowboardu. Wymiennie impreza nazywana bywa Lazboard, od nazwy kaukaskiego ludu Laz zamieszkującego okolice Petranu i pogranicze z Gruzją. Turystom pokazywane są stare deski, sposób ich produkcji i sztuka zjeżdżania na takich samych deskach, jakich używano 300 lat temu. Za każdym razem organizowane są zawody na historycznych deskach. Przypominają nieco dzisiejszy slalom równoległy na nartach czy snowboardzie. Raz po raz dochodzi do spektakularnych upadków, ale w głębokim śniegu, nietkniętym ratrakami, nikomu nigdy nic się nie stało. Co ciekawe, z historycznych desek, takich samych, na jakich zjeżdżali ich pradziadkowie, chętnie korzystają dzieci. Miejscowi spece chwalą się wyprodukowanymi we własnych pracowniach (niekiedy w garażach czy wręcz w mieszkaniach) deskami snowboardowymi, które technologicznie niczym się nie różnią od tych sprzed 300 lat. Festiwalowi towarzyszą ludowe tańce i pieśni. Barwnie prezentuje się miejscowa młodzież wykonująca lokalny, typowy dla ludów pogranicza kaukaskiego taniec o nazwie halay. Miejscowi grają na drewnianych instrumentach, które – podobnie jak