Żadnej książki nie wymyśliłbym przy biurku

Żadnej książki nie wymyśliłbym przy biurku

Warszawa 05.02.2020 r. Jakub Zulczyk - pisarz i scenarzysta. Fot.Krzysztof Zuczkowski

Na koniec dnia i tak zobaczycie faceta, który bębni w klawiaturę i robi sobie garba Jakub Żulczyk – pisarz, scenarzysta i dziennikarz, autor m.in. „Ślepnąc od świateł”, „Instytutu” i „Wzgórza psów” „Informacja zwrotna”, twoja najnowsza powieść, rozpoczyna się od cytatu ze „Straconego weekendu” Charlesa R. Jacksona. Marcin Kania, główny bohater, jest takim polskim Donem Birnamem, idącym ku przepaści. Nałóg pozbawił go samokontroli. Napisałeś bardzo filmową opowieść – bardziej czerpałeś z pierwowzoru literackiego czy z ekranizacji Billy’ego Wildera? – Na pewno ta książka bardzo mnie zainspirowała, czytałem ją rok temu, to zresztą jedna z lepszych powieści o alkoholizmie. Tak, jest też ekranizacja z 1945 r., jednak mam wrażenie, że to powieść ma w sobie większą dawkę mroku, tragizmu i to ona mogła być dla mnie realną inspiracją. Wspominasz o tej filmowości; myślę, że praktycznie każda moja książka taka jest, przy każdej premierze dochodzą do mnie podobne głosy, więc to już jest swego rodzaju truizm. Warto się zastanowić, dlaczego czytelnicy w ogóle posługują się takim terminem. Ja piszę bardzo obrazowo, skupiam się na aspektach fabularnych, na historii, która umiejętnie się konkluduje, to nie są aż tak oczywiste rzeczy we współczesnej literaturze w Polsce. Właśnie to znaczy ta „filmowość”, taką dynamiczną literaturę pochłaniającą czytelnika, która narzuca pewną akcję, miejsce i przede wszystkim moją własną wizję. Chyba nie przepadasz za tym określeniem. – Ponieważ uważam, że to nie wynika wyłącznie z moich predyspozycji związanych stricte z prozą. Świetnie odnalazłem się też w scenariopisarstwie, obecnie jest ono moim drugim, równoległym zawodem, bo okazało się, że umiem wymyślić fabułę, rozpisać intrygę, napisać przekonujących bohaterów i jeszcze to wszystko połączyć w zgrabną całość. Mój sposób storytellingu sprawdza się w obu wspomnianych źródłach, myślę więc, że nie trzeba tego w ten sposób szufladkować. Dotarłem do momentu, w którym moje dwa aktualne zajęcia, bycie pisarzem i scenarzystą, zaczęły się przeplatać. Jaka jest geneza tej powieści? Ile jest w niej ciebie i twoich doświadczeń, a na ile to fikcja, mająca wykreować ciekawy świat? – Żadnej mojej książki nie wymyśliłbym przy biurku. One za każdym razem, mniej lub bardziej, wyrastają z moich doświadczeń. Kilka lat temu napisałem „Wzgórze psów”, które de facto jest o miejscu, z którego pochodzę. Sytuacje opisywane w tej powieści nigdy mi się nie przytrafiły, bohater też nie jest mną, ale lęki i strachy na pewno są scalone z moją osobą, z jej wszelakimi doświadczeniami. Nie robię tajemnicy z tego, że sam byłem na terapii i wychodziłem z uzależnień. Co więcej, prowadzę podcast na ten temat („Co ćpać po odwyku”), w którym mówię wprost o trudnych momentach mojego życia. Gdyby nie te doświadczenia, nie mógłbym napisać takiej książki jak „Informacja zwrotna”. Prawdopodobnie nawet nie przyszedłby mi na nią pomysł! Bo przecież ona od środka opisuje cały proces terapeutyczny, ja sam tego typu rzeczy przeżyłem. Z drugiej strony nie zapominajmy, że to wciąż tylko powieść z autorskim pomysłem, który w żadnym wypadku nie opiera się na mojej biografii. To raczej odpowiedź na pytanie, co by się ze mną stało (Kania w powieści jest nieco starszy ode mnie), gdybym dalej zmagał się z tym wszystkim, przez co przechodziłem w trakcie terapii. Rozważasz różne scenariusze, ale jeszcze wiele może się wydarzyć. – Oczywiście, nie ma gwarancji, że ja za te kilkanaście lat nie zacznę znowu pić lub brać narkotyków. Nikt nie daje mi takiego zapewnienia, że wszystko będzie już dobrze. I pod żadnym pozorem osoba uzależniona nie powinna dawać go sobie, bo to jest pierwszy krok do klęski. Chciałem napisać taką przestrogę dla samego siebie. Przy okazji zafascynował mnie literacko bohater, który ma 50 lat i część życia już przeżył. Dotychczas byli to moi równolatkowie, ludzie, którzy wciąż mogą bardzo dużo zmienić, choć w powieściach przytrafiają im się rzeczy tragiczne. Owszem, Kania nadal ma szansę doświadczyć sporo dobrego, ale nad tym bohaterem wisi już ciężar straconych szans. A tymi „straconymi szansami” są realne, fizyczne cierpienia ludzi, którzy go otaczają. Jak dotarłeś do momentu, w którym wiedziałeś już, że obcujesz z finalną wersją „Informacji zwrotnej”? Tą tuż przed wysłaniem do korekty. – Zastanawia mnie, dlaczego czytelników interesuje ten proces „powstawania”. Sam w życiu nie zapytałbym pisarza o tego typu technikalia (śmiech). Mogę ci to opisać kwiecistymi metaforami, kiedy siadam przy biurku i zaczynam kombinować przed komputerem. Ale na końcu dnia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 31/2021

Kategorie: Kultura