Zaginiony narzeczony

Zaginiony narzeczony

CLK (CENTRALNE LABORATORIUM KRYMINALISTYCZNE) - Wydział Daktyloskopii W-WA 2005/06/09 FOT.K.ZUCZKOWSKI

17 lipca 2000 r. około godz. 21 Jacek wziął rower i powiedział, że jedzie do swojej dziewczyny. Nigdy nie wrócił Podobno ludziom zdarza się znikać bez śladu. Podobno istnieje coś takiego jak zbrodnia doskonała. W policyjnych statystykach zaginięć kryje się mroczny sekret – „ciemna liczba zabójstw”. „Archiwum X” to pierwsza w Polsce jednostka rozwiązująca po latach niewyjaśnione sprawy kryminalne. Udowadnia, że nic, a zwłaszcza ludzie, nie ginie bez śladu. Że sprawiedliwość w końcu dopadnie każdego mordercę. Że sumienia nie da się zagłuszyć. Że najbardziej przerażające historie pisze samo życie. Dzięki doskonałemu wyczuciu ludzkiej psychiki, nowoczesnym metodom śledczym, wytrwałości i zaangażowaniu krakowscy policjanci odnoszą spektakularne sukcesy, obalając mity i stereotypy na temat policji. 17 lipca 2000 r. około godz. 21 Jacek wziął rower i powiedział, że jedzie do swojej dziewczyny, Beaty. Nigdy nie wrócił. Rodzina mężczyzny zgłasza zaginięcie 21 lipca 2000 r. w komendzie w Zakopanem, wkrótce akta niezakończonej sprawy poszukiwawczej trafiają na półkę. Policjanci z „Archiwum X” wkraczają do akcji ponad cztery lata później. – W tamtych czasach bardzo często współpracowaliśmy z komendą w Zakopanem, pomagaliśmy przy kilku niewyjaśnionych zaginięciach – wspomina Bogdan. – Policjanci z Zakopanego zwracali się do nas o pomoc, mieli do nas zaufanie. W Małopolsce nie było wtedy lepszych jednostek od tych z Zakopanego i Tarnowa. Inna sprawa, że Zakopane to specyficzne miejsce. – Sprawa Jacka Ł. też zaczęła się od wizyty policjantów z Zakopanego. Przyjechali do nas z, jak to określili, „dziwnym zaginięciem” – dodaje Mariusz. – Opowiadali, że mieli dużo nieoficjalnych informacji, z których wynikało, że zaginiony mężczyzna nie żyje, a jego zwłoki zostały ukryte. Jacek był widziany przez ludzi ze wsi, jak jechał do swojej narzeczonej, Beaty. Nikt jednak nie widział go wracającego od kobiety. – Czyli gdzieś musiał zostać. A wszystko to działo się w niewielkim G., gdzie sąsiedzi nie musieli się specjalnie wysilać, żeby wiedzieć, co dzieje się po drugiej stronie ulicy albo za czyimś płotem. Ciężko w tej wiosce pozostać anonimowym. SZCZEGÓŁÓW Z OSTATNICH DNI przed zaginięciem Jacka Ł. policjanci dowiadują się od brata zaginionego, Wojciecha Ł., który składa w Krakowie obszerne zeznania. Według jego relacji Jacek miał spotykać się z Beatą od czasu ukończenia przez nią szkoły podstawowej. Przed jego zaginięciem ludzie we wsi mówili, że Beata ma innego chłopaka, ale Jacek nie chciał w to wierzyć. Dwa dni po zaginięciu Jacka Wojciech Ł. poszedł do Beaty do domu. Dziewczyna nie chciała z nim rozmawiać, wręcz wyrzuciła go. Była bardzo zdenerwowana. Wojciech Ł. wspominał też, że po zaginięciu jego brata, kiedy tylko on albo jego matka spotykali Beatę na ulicy, to ona uciekała, zachowywała się nerwowo. Mężczyzna podejrzewał, że za zniknięciem jego brata może stać Grzegorz, który cztery lata wcześniej remontował dom Beaty, a później się z nią ożenił. Zasugerował, że być może zwłoki jego brata Jacka ukryte są gdzieś na terenie posesji należącej do Beaty i Grzegorza w G. W teczce poszukiwań policjanci z „Archiwum X” znaleźli materiały dokumentujące życie Jacka przed zaginięciem. Wolny czas Jacek spędzał w towarzystwie Beaty, w której był zakochany i z którą wiązał plany na przyszłość. Do narzeczonej jeździł zwykle rowerem. Tego dnia gdy zaginął, miał przy sobie telefon komórkowy i rower górski. Jacek Ł. zaginął, w momencie gdy jego związek z Beatą przechodził kryzys. To wtedy w życiu Beaty pojawił się Grzegorz. Prowadzący sprawę poszukiwawczą policjanci z Zakopanego przeprowadzili z Beatą kilka rozmów, z których notatki znalazły się w aktach. Na początku kobieta twierdziła, że ostatni raz widziała zaginionego 16 lipca 2000 r. Jacek miał oświadczyć jej, że się z nią nie ożeni, więc zakończyli związek i zerwali kontakty. Podczas kolejnej rozmowy z policjantami Beata podała, że ostatni raz widziała zaginionego w niedzielę, 9 lipca 2000 r. Miał przechodzić koło niej, wymienili grzecznościowe pozdrowienia, nie wdając się w rozmowę. Matka zaginionego, Wiesława, przekazała policjantom, że Beata powiedziała jej, że Jacka widziała po raz ostatni w niedzielę, 16 lipca 2000 r. Podczas tej rozmowy Beata wydała się jej dziwnie podenerwowana. Miała ją nakłaniać, by wstrzymała się z pójściem na policję.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 45/2016

Kategorie: Obserwacje