Zamach stanu w gronie przyjaciół

Zamach stanu w gronie przyjaciół

Generałowie przeciw prezydentowi Wietnamu W 1954 r., po upadku Dien Bien Phu i podpisaniu porozumień genewskich, Wietnam podzielono na dwa osobne państwa, sankcjonując panowanie komunistycznego Viet Minhu na północy (w Tonkinie). Waszyngton obawia się jednak, że po wyjeździe Francuzów Ho Chi Minh będzie próbował przesuwać swoje pionki za 17. równoleżnik. Prezydent Dwight Eisenhower oraz sekretarz stanu John Foster Dulles i jego brat, cywilny (i silny) dyrektor CIA Allen Dulles, polecili zatem swoim najlepszym szpiegom, aby do czasu sprowadzenia na południe wystarczającej liczby kadr oficerskich i żołnierzy zapobiegali rozprzestrzenianiu się tam komunistycznej ideologii. Amerykański agent Lucien Conein podlega wówczas nadzorującemu amerykańskie operacje w tym regionie Edwardowi Lansdale’owi. (…) Wieczorem 4 lipca 1963 r. (…) Conein udaje się na spotkanie z generałem południowowietnamskiej armii, z którym umówił się w nocnym klubie w centrum miasta. (…) Gen. Tran Van Don (…) podobnie jak inni generałowie uważa, że Diem rządzi w sposób najgorszy z możliwych. Jest autorytarny i skorumpowany i pomimo setek milionów dolarów otrzymywanych co roku od amerykańskiego rządu nie wprowadza zapowiadanych demokratycznych reform. (…) Dla Tran Van Dona oraz dwóch innych sprzymierzonych z nim generałów, Le Van Kima i Duon Van Minha (zwanego „Dużym Minhem”), sprawa jest całkowicie jasna. Prezydent Ngo Dinh Diem jest niezdolny do powstrzymania ekspansji marksistowskiej ideologii. To człowiek groźny, niebezpieczny. Człowiek, którego trzeba unieszkodliwić. Wszystko to gen. Tran Van Don opowiada z kieliszkiem w ręku owej nocy 4 lipca 1963 r. Conein zręcznie zachęca go do jeszcze większej otwartości. Dowiaduje się, że Le Van Kim, Duon Van Minh oraz inni generałowie i pułkownicy (w sumie ok. 20 oficerów) zamierzają wziąć sprawy w swoje ręce, jeśli Diem nie zmieni polityki. (…) KILKA GODZIN PÓŹNIEJ W WASZYNGTONIE prezydent USA John Fitzgerald Kennedy zwołuje do owalnego gabinetu swoich doradców do spraw polityki zagranicznej. (…) Kilka dni wcześniej, zaniepokojony coraz liczniejszymi i coraz radykalniejszymi wystąpieniami przeciwko Ngo Dinh Diemowi w Sajgonie, odwołał amerykańskiego ambasadora w Wietnamie Południowym Fredericka Noltinga, któremu zarzucano, że był wobec niego zbyt pobłażliwy i nawet nie próbował wpływać na prowadzoną przez niego politykę. Najwyraźniej Diem nie potrafi zabezpieczyć swojego kraju przed wpływami Narodowego Frontu Wyzwolenia Wietnamu Południowego (Wietkongu), więc trzeba coś z tym zrobić. Nie można przecież zostawić wolnej ręki Ho Chi Minhowi. Noltinga zastąpił zatem Henry Cabot Lodge. (…) Zebranie trwa do późna w nocy. Wszyscy zgadzają się co do jednego: prezydent Ngo Dinh Diem musi się wyzwolić spod zgubnego wpływu swojego brata Ngo Dinh Nhu i jego małżonki, pani Nhu, którzy nakręcają politykę przemocy i blokują wszelkie reformy polityczne, gospodarcze i religijne. Co jeśli odmówi? Wszystkie opcje są do rozważenia – daje do zrozumienia Kennedy. Także zupełne odsunięcie od władzy. Jeśli zajdzie taka potrzeba – w drodze fizycznej eliminacji. (…) NGO DINH DIEM urodził się w 1901 r., w będącym najpierw stolicą cesarstwa Wietnamu, a później – Annamu, prowincji Indochin Francuskich, mieście Hue. Wywodzi się z lokalnych elit rządzących: jego ojciec był ministrem cesarza Thanh Thaia, a starszy brat – gubernatorem prowincji Quang Nam. Członkowie jego rodziny, w odróżnieniu od buddyjskiej większości ludności kraju, są gorliwymi katolikami. (…) W latach 20. XX w. zrobił błyskotliwą karierę. W wieku 30 lat został naczelnikiem liczącego 300 wiosek dystryktu w centralnej części kraju. Wówczas to po raz pierwszy stawia czoła komunistycznej propagandzie, stosując z błogosławieństwem francuskich władz politykę terroru. Jego sukcesy w prowincji Binh Thuan zostały szybko zauważone. Rok później, w 1933 r., Francuzi sugerują cesarzowi Bao Daiowi, żeby mianował go ministrem spraw wewnętrznych Annamu i zlecił dogłębną modernizację lokalnej administracji. Diem przyjął stanowisko. Jego propozycje reform zostały jednak odrzucone. Wkrótce zatem z niego zrezygnował, dając przy tym dość obiecujący pokaz swojej fantazji, odwagi i stanowczości. (…) Przez następne 10 lat pozostawał poza głównym nurtem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 46/2013

Kategorie: Książki