Zamrozić konstytucję!

Prawo i obyczaje

W języku naszych politycznych „elit” co jakiś czas pojawiają się enigmatyczne bądź wieloznaczne słowa, które zakłócają porządek prawny, a nawet, co gorsza, są źródłem społecznych niepokojów.
Tworzenie mętnych neologizmów jest ulubionym zajęciem polityków, którzy specjalnie posługują się nieraz niezrozumiałym dla szerokich mas językiem, by osiągnąć jakiś cel polityczny. Na tym polega tzw. manipulacja zachowaniami ludzi. Język bowiem urabia świadomość rządzonych, a narzucony obywatelom sposób myślenia kieruje ich zachowaniami zgodnie z wolą nieuczciwej władzy.
Poważną szkodę wyrządza prawu posługiwanie się przez polityków neologizmami, które odwołują się do metafor języka potocznego. Obrazowe określenia są obce językowi prawnemu, który musi odznaczać się ścisłością i jednoznacznością pojęć.
Rażącym przykładem nowomowy jest upowszechniany ostatnio przez ekonomistów i polityków wyraz „zamrożenie” (waloryzacji rent i emerytur, podwyżek płac, wypłaty dodatków kombatanckich, waloryzacji progów podatkowych, obowiązku odprowadzania składek do otwartych funduszy emerytalnych).
Moda jest zaraźliwa. Dawno już nie było słowa, które by tak szybko jak to rozpleniło się w mowie polityków i w mass mediach. Epidemia ciągle trwa „zamrożenie” wspomnianych praw ma być receptą rządu na ratowanie budżetu państwa. Kosztem bezbronnych obywateli. Ludzie, którzy w najmniejszym stopniu nie przyczynili się do katastrofy finansów publicznych, mają teraz być kozłami ofiarnymi!
Warto jednak zastanowić się, co właściwie może oznaczać „zamrożenie” wspomnianych praw, na których realizację obywatele liczyli zgodnie z zasadą, wielokrotnie podkreślaną przez Trybunał Konstytucyjny, że nakaz szanowania praw słusznie nabytych ma rangę konstytucyjną.
Prawdopodobnie zamrożenie emerytur i rent miałoby polegać na pozbawieniu emerytów i rencistów prawa do waloryzacji tych świadczeń przez czas bliżej jeszcze nieokreślony. Trudno o bardziej wymowny przykład podważenia fundamentalnej zasady demokratycznego prawa, jaką jest pewność prawna i zaufanie obywateli do państwa oraz tworzonego przezeń prawa. W „Przeglądzie” z 27.08.br. stwierdziłem już, że tak rozumiane „zamrożenie” byłoby sprzeczne z konstytucją. Wprawdzie, zdaniem Trybunału Konstytucyjnego, od nakazu poszanowania praw nabytych możliwe są wyjątki, ale tylko w sytuacjach szczególnych, gdy przemawia za tym konieczność ochrony innych, konstytucyjnie uznanych praw i pod warunkiem zastosowania procedur umożliwiających zainteresowanym obywatelom dostosowanie się do zaistniałej, nowej sytuacji (orz. z 15.09.1998 r.). Dotyczy to zwłaszcza emerytów i rencistów, którzy mają ograniczoną zdolność adaptacyjną do zmienionych warunków (orz. TK z 20.12.1999 r.).
Niezgodne z omawianymi zasadami byłoby także „zamrożenie” rozumiane jako odroczenie wypłaty zwaloryzowanych świadczeń do czasu przezwyciężenia kryzysu, czyli do nieokreślonego czasu (ad calendas graecas). Zwolennicy „zamrożenia” rent i emerytur nie przewidują nawet tej łagodniejszej formy pokrzywdzenia zainteresowanych obywateli. Np. Marek Belka, doradca prezydenta RP, opowiedział się wręcz za całkowitą „rezygnacją z indeksacji świadczeń socjalnych na pewien czas” („Polityka” z 25.08.br.). „Zamrożenie” omawianych świadczeń w tym rozumieniu maiłoby więc polegać nie na odłożeniu wpłat do czasu, gdy budżet odzyska zdolność płatniczą, ale na odebraniu uprawnionym w ogóle tego prawa w okresie kryzysu finansów państwa. Byłoby to sprzeczne z ustaloną wykładnią Trybunału Konstytucyjnego, przewidującą, że ochroną konstytucyjną są objęte także tzw. ekspektatywy, czyli prawa obywateli do otrzymywania w przyszłości określonych świadczeń, które ustawodawca z góry im przyznał.
Wielka jest doprawdy chytrość rzeczników ratowania budżetu kosztem prawa emerytów do godziwych świadczeń w schyłkowym okresie życia. Wiedzą oni, oczywiście, że wielu starych ludzi nie dożyje chwili, gdy waloryzacja zostanie wznowiona. Ta haniebna spekulacja dotyczy również – a nawet przede wszystkim – kombatantów, którzy mieliby utracić „przejściowo” prawo do dodatków kombatanckich. Takie oto pomysły rodzą się w głowach ludzi, którzy obiecywali narodowi sprawiedliwe prawa!
Wprost niesłychany z konstytucyjnego punktu widzenia jest postulat posła W. Kaczmarka (typowanego ponoć na ministra skarbu w przyszłym rządzie SLD-UP „zamrożenia” na trzy lub cztery lata obowiązku przekazywania składek na otwarte fundusze emerytalne. Realizacja tego pomysłu byłaby niczym innym jak grabieżą prywatnego mienia. Składki te są bowiem własnością ubezpieczonych, zaś własność we wszelkich postaciach pozostaje z mocy art. 21 konstytucji pod ochroną państwa.
Tzw. zamrożenie progów podatkowych miałoby polegać na zablokowaniu waloryzacji najniższych dochodów osobistych niepodlegających opodatkowaniu. Dzięki temu budżet państwa zyskałby więcej podatków w najbliższych latach niż w razie corocznego waloryzowania progów. W 1994 r. Trybunał Konstytucyjny zwrócił uwagę na niezgodność z ustawą konstytucyjną „zamrażania” wstecz progów podatku dochodowego od osób fizycznych za dany rok, nie wykluczył natomiast wyraźnie samej dopuszczalności pogarszania sytuacji podatkowej obywateli (orz. K.13/93). Moim jednak zdaniem, obarczanie ciężarami kryzysu budżetowego ludzi ekonomicznie najsłabszych, przy równoczesnym zachowaniu przywilejów ludzi bogatych, budzi poważne zastrzeżenia w świetle konstytucyjnej zasady sprawiedliwości społecznej.
Nasi wspaniali reformatorzy powinni przed wysuwaniem karkołomnych, denerwujących ludzi pomysłów dobrze się zastanowić, wziąwszy sobie do serca rozsądną przestrogę, jakiej w „Ślubach panieńskich” A Fredry Radost udziela Gustawowi: „Nim się odezwiesz, pomyśl pierwej nieco, bo często słowa jakby z worka lecą, ale sensu w nich… no! – tego tam nie ma”.
Ignoranci w dziedzinie prawa niechby też zrozumieli, że chcąc wprowadzić w życie swe kompetencje, musieliby wpierw „zamrozić” niektóre przepisy… samej konstytucji. Zaś felietonistom wspierającym niezgodne z ustawą zasadniczą pomysły (są tacy, są) ośmielam się radzić, by spróbowali choć trochę zainteresować się elementami prawa konstytucyjnego, a także wiedzą podręcznikową z zakresu prawa ubezpieczeń społecznych. Mądrzy nasi przodkowie mówili: „Jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz”.

 

Wydanie: 2001, 39/2001

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy