Są Polacy, którzy kryzysu nie muszą się bać. A to za sprawą swojej niezwykłej zapobiegliwości. W czołówce takich zaradnych musi się znaleźć prof. Adam Glapiński, doradca ekonomiczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego, któremu uważnie przyjrzał się dziennik „Polska”. Najpierw dziennikarze dogrzebali się do umowy Glapińskiego ze spółką Państwowe Przedsiębiorstwo Wydawnicze (Rzeczpospolita), gdzie pan profesor w ciągu ośmiu i pół miesiąca zarobił 102 tys. zł. A teraz dziennikarze dotarli do umowy również z państwową firmą, czyli Towarzystwem Obrotu Nieruchomościami AGRO SA z kwietnia 2007 r., z której wynika, że za konsultacje Glapiński miał pobierać miesięcznie 11 tys. zł. Glapińskiego z tego doradztwa co prawda szybko pogoniono, ale z ciekawością będziemy czekali na kolejne odkrycie. I nazwy firm, które mu lekką ręką płaciły. Ciekawe tylko, czy swoimi umiejętnościami dorabiania Glapiński dzieli się z prezydentem Lechem Kaczyńskim?
Tagi:
Przegląd
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy