Zarobić na EURO 2012

Zarobić na EURO 2012

Mistrzostwa Europy w piłce nożnej w Polsce i na Ukrainie to nie mrzonki

W ostatnim dniu stycznia tego roku Polski Związek Piłki Nożnej oficjalnie zgłosił kandydaturę Polski – wspólnie z Ukrainą – do organizacji turnieju finałowego mistrzostw Europy 2012. Dokument przesłano do Europejskiej Unii Piłkarskiej. Podobne zgłoszenie trzy dni wcześniej wystosowała Ukraińska Federacja Piłki Nożnej.
– Jak doszło do porozumienia z Ukraińcami? – zapytałem Adama Olkowicza, przewodniczącego zespołu PZPN ds. przygotowań i organizacji Euro 2012.
– To inicjatywa naszych wschodnich sąsiadów. Zwrócili się do nas z propozycją 28 września 2003 r. na pierwszym wspólnym posiedzeniu zarządów piłkarskich federacji Polski i Ukrainy we Lwowie. Tam przyjęliśmy stosowną uchwałę o zamiarze ubiegania się o przyznanie nam prawa organizacji Euro 2012. Nikomu nawet jeszcze się nie śniła pomarańczowa rewolucja. Dzisiaj ułatwia nam porozumienie w większości spraw.

Czas na przekonanie ludzi Johanssona

Trzeba przyznać, że dosyć żwawo wzięto się u nas do dzieła. Pod koniec kwietnia przedstawiciele 12 zainteresowanych miast poczuli przedsmak i ciężar wielkiej imprezy. Otrzymali liczące grubo ponad sto stron (wraz z załącznikami) formularze, na wypełnienie których mieli niespełna dwa tygodnie. Tempo iście ekspresowe. 20 maja dowiedzieliśmy się, że jeżeli w ogóle najlepsze europejskie reprezentacje pojawią się w naszym kraju, to zagrają na stadionach w Chorzowie, Gdańsku, Krakowie, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu. Status rezerwowych otrzymały Bydgoszcz i Szczecin. Przepadły natomiast kandydatury Łodzi, Opola, Rzeszowa i Sosnowca.
Jednym z najgorętszych orędowników organizacji Euro 2012 w Polsce jest nasz reprezentacyjny rekordzista, a teraz senator RP, Grzegorz Lato. Na wstępie wyjaśnia i przypomina: – Nie prezydium piłkarskiej centrali, jak mylnie informowano, ale kierownictwo MENiS i PZPN zaaprobowało efekt pracy konsorcjum KPMG i Bischof Brand Consulting. To właśnie im powierzono ocenę ofert złożonych przez przedstawicieli miast.
Godzi się przypomnieć, że mamy niezwykle silną konkurencję – Grecję, Włochy, Rosję, Turcję oraz Chorwację z Węgrami. Mówi się, że najmniej spodziewana była oferta Rosji. Podobno została wystosowana, by pomieszać szyki Ukrainie i Polsce. Ale to już zdanie niektórych polityków… Trójkę finalistów poznamy 10 listopada, a kto wygrał, UEFA ogłosi – po niezwykle szczegółowych wizytacjach, konsultacjach i analizach – 8 grudnia 2006 r. Czy spełnią się nasze futbolowe marzenia o Europie? Mamy naprawdę sporo czasu (podobnie jak rywale), by zachęcić i przekonać do siebie prominentów skupionych wokół prezydenta Lennarta Johanssona.
Zaledwie poznaliśmy polskich kandydatów do organizacji Euro 2012, a już pojawiło się sporo spekulacji oraz komentarzy. W zdecydowanej większości rzeczowych i wyważonych znalazła się część z podtekstem spiskowej teorii dziejów. Na pytanie, dlaczego Chorzów, odpowiadam: ano dlatego, że jako jedyny może pomieścić 50-tysięczną widownię, co jest jednym z podstawowych warunków przyznania finałów ME. Z kolei nie brakuje różnorakich domysłów co do powodów pominięcia Łodzi. Kategorycznie należy odrzucić wszelkie insynuacje, by miały decydować jakiekolwiek względy polityczne. W tej grze o przyznanie wstępnego prawa do organizacji liczyły się wyłącznie względy merytoryczne. Wygrały najlepsze projekty, a władze PZPN, by nie narazić się na zarzut stronniczości i tym podobne, zdecydowały się powierzyć ocenę ofert renomowanym firmom. Tak więc, panowie wybrzydzający, zamiast krytykować, trzeba było poznać dokładnie kryteria!

Pozyskać miliard euro

Adam Olkowicz tryska optymizmem. No ale przecież jeżeli nie on, to kto?
– Po pierwsze, jesteśmy przekonani, że władze UEFA patrzą, jak się zmienia Europa. Nigdy impreza tej rangi – trzecia co do znaczenia w światowym sporcie – nie została zorganizowana w tej części naszego kontynentu – wyjaśnia. – Po drugie, powstał klimat otwarcia Europy na Wschód, czego dowodem jest przyjęcie nowych członków do UE oraz jednoznaczna deklaracja Ukrainy o zamiarze ubiegania się o przyjęcie do Unii. Ponadto możemy to potwierdzić i wzmocnić dokonaniami obu naszych futbolowych federacji. Nie podlega najmniejszej dyskusji, że zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie piłka nożna jest dyscypliną numer jeden. Nie można także nie brać pod uwagę aspektów demograficznych – nasze oba kraje zamieszkuje w sumie prawie 85 mln ludzi. To ogromna baza i ogromny interes dla całego sportu. Mamy poparcie władz państwowych, ponieważ organizacja finałów mistrzostw Europy jest wielkim impulsem w rozwoju wielu dziedzin.
– Jeśli chodzi o bazę, to oni mają już naprawdę sporo, a my praktycznie nic.
– To prawda, na Ukrainie obiektów sportowych, w tym piłkarskich jest więcej, są nowocześniejsze i w lepszym stanie. Natomiast trzeba powiedzieć również i to, że mamy pełne szanse, aby od daty przyznania prawa organizacji zbudować niezbędne elementy infrastruktury. Już dzisiaj wpływają do PZPN propozycje międzynarodowych korporacji chcących współuczestniczyć w finansowaniu. Po pierwsze, chodzi o infrastrukturę sportową, czyli pięć, sześć stadionów z obiektami towarzyszącymi. Po drugie, sieć dróg lądowych, a konkretniej system autostrad. Po trzecie, o międzynarodową komunikację lotniczą. Mamy w Polsce 11 lotnisk i faktycznie nie wszystkie spełniają określone wymogi. Jednym z nich jest zdolność przyjmowania do 30 samolotów na godzinę. Bardzo ważne będzie stworzenie systemu bezpieczeństwa. Po tym, co wymieniłem, jednym z najłatwiejszych zadań wydaje się zabezpieczenie bazy gastronomicznej i noclegowej. Już teraz zgłasza się wiele prywatnych firm krajowych oraz zagranicznych gotowych do wybudowania nowych hoteli.
Kochane pieniądze to podstawa. W tej chwili trwają szacunki. Jeżeli chodzi o obiekty sportowe trzeba pozyskać około 500 mln euro na zbudowanie lub rekonstrukcje pięciu, sześciu stadionów. Drugie 500 na pozostałe inwestycje…
Przewiduje się siedem źródeł finansowania. Pierwsze – budżet państwa, drugie – budżety miast i województw, na terenie których zostaną rozegrane mecze, trzecie – fundusze strukturalne UE, czwarte – specjalne dotacje UE z programów regionalnych, piąte – międzynarodowe korporacje finansowe, szóste – przedsięwzięcia specjalne w rodzaju gier losowych lub loterii, siódme – sponsorzy Euro 2012.

Stwórzmy coś z niczego

Prologiem dla decyzji było poparcie przez strony rządowe. Nasz rząd zadeklarował jednocześnie współpracę z PZPN w zakresie organizacji mistrzostw, a minister spraw wewnętrznych i organizacji przedstawił gwarancje dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim uczestnikom ME.
Jakie warunki muszą zostać spełnione, by to, do czego dążą oba państwa, stało się realne? Przede wszystkim należy się zatroszczyć o odpowiednie obiekty – stadiony z 30 tys. krytych miejsc na mecze grupowe, z 40 tys. na ćwierćfinały i półfinały oraz 50 tys. na mecz otwarcia lub finał. Jako niezbędne wymienia się na przykład parkingi i sale dla dziennikarzy (250 m kw. – runda wstępna i 800 m kw. – spotkanie finałowe). W każdym obiekcie powinno być zainstalowanych minimum 25 kamer! To, czym obecnie dysponujemy, jest raczej kroplą w morzu potrzeb. Chorzowski obiekt liczy prawie 50 tys. miejsc, lecz z tego zaledwie jedna czwarta jest zadaszona. Dość sporym stadionem dysponuje poznański Lech, jednak z 26 tys. miejsc tylko niewielka część jest zakryta. Z kolei na Legii z 14 tys. siedzisk zaledwie 3 tys. znajduje się pod dachem. Trzeba więc wybudować nowe obiekty i gruntownie zmodernizować już istniejące. Nowoczesny stadion powstaje pod Wawelem…
– Dobrym przykładem stworzenia czegoś z niczego jest dla nas Portugalia – twierdzi prezes PZPN, Michał Listkiewicz. – Gospodarze ubiegłorocznego Euro także nie mieli ani jednego stadionu spełniającego w stu procentach wymogi UEFA i FIFA, ani ośrodków na przyjęcie poszczególnych reprezentacji. A jednak nie przestraszono się wyzwania. Zorganizowano wspaniałą imprezę. Zatem dlaczego nie spróbować również tego samego nad Wisłą? Musimy być realistami, jeśli chodzi o rok 2012. Ale jeżeli zgłosimy się już teraz i będziemy ponawiać oraz potwierdzać aspiracje, nasze szanse zaczną poważnie wzrastać, jeżeli chodzi o 2016 lub nawet 2020 r. Kiedyś należało zrobić ten pierwszy krok – po prostu.
– Widzę wyłącznie korzyści – uzupełnia Stanisław Bobkiewicz, wiceszef komisji PZPN ds. Euro 2012: – Jako kraj mielibyśmy kapitalną promocję. Przecież po trzech tygodniach impreza się zakończy, a w Polsce pozostaną wybudowane obiekty sportowe, autostrady, drogi, hotele i cała infrastruktura tak potrzebna turystyce. Dzisiaj rzeczywiście mamy najsłabsze zaplecze, ale czy to znaczy, że należy załamywać ręce, usiąść i nic nie robić?
Jak się wydaje, trzeba z uwagą spoglądać za wschodnią granicę i zobaczyć, czego nam potrzeba, by jak najszybciej dorównać znacznie mocniejszemu dzisiaj partnerowi. Ukraina dysponuje trzema stadionami, na trybunach, na których może zasiąść ponad 30 tys. kibiców. Najbardziej okazały jest stadion olimpijski w Kijowie z widownią na… 83.160 miejsc! Znacznie mniejsze, ale też przekraczające wymagany limit, są: obiekt Szachtara Donieck (31.718 miejsc) i Czernomorca Odessa (30.767). Kolejnych 11 stadionów dysponuje widownią o pojemności ponad 20 tys. Na Ukrainie także wybrano już ośrodki na Euro. Są nimi: Kijów, Obwód Kijowski, Lwów, Donieck, Odessa, Dnipropietrowsk i Charków.
Do 21 lipca wszyscy kandydaci muszą złożyć do UEFA dokumentację wymaganą w pierwszym etapie selekcji. Warto przypomnieć, że Europejska Federacja Piłkarska zarobiła na finałach 2004 w Portugalii 1,2 mld euro, natomiast gospodarze, jako kraj, ponad 500 mln euro. Czyli jest, i to całkiem niezły, interes do zrobienia. Jak ujawnił wiceminister Edukacji Narodowej i Sportu, Jerzy Ciszewski w niedawno przeprowadzonym sondażu aż 72% ankietowanych poparło ideę zorganizowania w Polsce europejskich finałów. Chyba rzeczywiście nadeszła pora, by zebrać się na odwagę i spróbować powalczyć o cele z najwyższej półki. Bo jeśli nie teraz, to kiedy?

 

Wydanie: 2005, 25/2005

Kategorie: Sport

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy