Żebyśmy mogli przemyśleć swoje postępowanie

Żebyśmy mogli przemyśleć swoje postępowanie

Warszawa 09.08.2019 r. Katarzyna Kwiatkowska - prokurator. fot.Krzysztof Zuczkowski

Pan Święczkowski nie podporządkuje nas sobie benefitami, więc uderza nas kijem Prok. Katarzyna Kwiatkowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie Czy spodziewała się pani delegacji ze stołecznej prokuratury okręgowej do rejonowej w Golubiu-Dobrzyniu, ponad 180 km od pani stałego miejsca pracy? – Po cichu brałam pod uwagę, że to może się zdarzyć, ze względu na moją działalność w Stowarzyszeniu Prokuratorów Lex Super Omnia, ale starałam się racjonalizować te podejrzenia i wierzyłam, że za wypowiedzi stanowiące konstruktywną krytykę tego, co się dzieje w prokuraturze, taka decyzja nie zostanie podjęta. Niestety, myliłam się. Próbowała pani się odwoływać? – Nie mam prawa odwołania się od delegowania, natomiast wspólnie z delegowanymi prokuratorami skierujemy pozew do sądu pracy o nierówne traktowanie i dyskryminację; dodatkowym zarzutem (w przypadku moim i jeszcze jednego prokuratora) będzie mobbing. Decyzję podpisał pan prokurator krajowy Bogdan Święczkowski, przesłane faksem pismo wręczył mi prokurator okręgowy. Napiszę pismo do prokuratora Święczkowskiego, by podał mi powody i uzasadnienie swojej decyzji. Nawet spodziewam się, jaka będzie odpowiedź: że decyzje o delegacji nie wymagają uzasadnień. Rozważę też zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, bo można tu mówić o złośliwym, uporczywym naruszaniu praw pracowniczych. To bowiem moja druga taka kara, quasi-dyscyplinarna. Pierwsza była w 2016 r., gdy zdegradowano mnie z prokuratury apelacyjnej do okręgowej. Wtedy dostałam pismo również niezawierające uzasadnienia, bez prawa do odwołania. Dlaczego mówi pani o karach quasi-dyscyplinarnych? – Bo to swoiste kary dyscyplinarne, z tą różnicą, że w przypadku postępowania dyscyplinarnego mam prawo złożenia wyjaśnień i odwołania się do wyższej instancji. Przy delegowaniu takie możliwości nie istnieją. Nigdy nie było uwag do mojej pracy, przez prawie 30 lat w prokuraturze nie inicjowano wobec mnie żadnych postępowań dyscyplinarnych. Uznano więc, że można mnie „ukarać” przez delegowanie do jednostki niższego szczebla, poza miejsce zamieszkania. Te delegacje uzasadniono potrzebą merytorycznego wzmocnienia placówek z niedoborami kadrowymi przez doświadczonych prokuratorów. – Żarty! Całe życie prowadziłam sprawy gospodarcze, gdyby zatem uwzględniano wiedzę, kompetencje i doświadczenie zawodowe, zostałabym delegowana nie do Prokuratury Rejonowej w Golubiu-Dobrzyniu, lecz do wydziału spraw gospodarczych jakiejś prokuratury okręgowej. Wtedy można by było mówić o wzmocnieniu merytorycznym. Spytałam swojego nowego przełożonego w Golubiu-Dobrzyniu, czy w jego prokuraturze prowadzone są sprawy gospodarcze; dowiedziałam się, że nie. Przy delegacjach nie wzięto również pod uwagę sytuacji rodzinnej, osobistej, zdrowotnej żadnego z nas. Musiałam np. odwołać zaplanowane wizyty lekarskie. To skandaliczne decyzje, traktujące nas jak służbę mundurową, którą nie jesteśmy; rozkaz – i trzeba się stawić w nowym miejscu za 48 godzin. Zalecenia unijne (np. karta rzymska z 2014 r.) na temat europejskich standardów i zasad kształtujących status prokuratora mówią, że decyzje o przeniesieniu powinny uwzględniać doświadczenie prokuratora, jego kompetencje, sytuację rodzinną i dawać mu możliwość weryfikacji tej decyzji przez niezawisły sąd. To nie obowiązkowa dyrektywa unijna, tylko zalecenia. – Jesteśmy jednak prokuratorami europejskimi, więc powinny być brane pod uwagę i uwzględnione w polskich regulacjach prawnych. Niestety, nie są. Kierownictwo prokuratury nie wie, co oznacza niezależność prokuratorów, lub interpretuje ten termin opacznie. Niezależność to nie przywilej dla prokuratorów, lecz gwarancja sprawiedliwego, bezstronnego postępowania dla każdego obywatela. Prokuratorzy powinni działać w imieniu społeczeństwa i w interesie publicznym z poszanowaniem praw człowieka i podstawowych wolności, a nie w interesie partii rządzącej, realizując jej partykularne interesy. Czym najbardziej mogła pani podpaść Zbigniewowi Ziobrze i Bogdanowi Święczkowskiemu? – Po rezygnacji z powodów zdrowotnych prokuratora Krzysztofa Parchimowicza pełnię obowiązki prezesa zarządu Lex Super Omnia. Stowarzyszenie to walczy o niezależność prokuratorów wykonujących obowiązki służbowe. Co roku przygotowujemy raporty na temat funkcjonowania prokuratury – mocno krytyczne, ale merytorycznie uzasadnione. Jesienią przedstawiliśmy raport „Prokuratura w pandemii czy pandemia w prokuraturze?”, teraz pracujemy nad raportem o szykanowaniu prokuratorów, niedawno zwróciliśmy się o dane na temat ich delegowania (naszym zdaniem karnego) do jednostek niższego szczebla. Złożyliśmy też zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w aferze hejterskiej wymierzonej w sędziów, bo uznaliśmy, że oprócz bezpośredniego sprawcy czynu odpowiedzialność powinien ponieść urzędnik nadzorujący tego pracownika. Nasze stowarzyszenie jest solą w oku pana Święczkowskiego. Jego zdaniem prokuratorzy generalnie nie mają prawa zabierać głosu i wypowiadać się na temat funkcjonowania prokuratury czy szeroko

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2021, 2021

Kategorie: Kraj, Wywiady