Zemsta na generale

Zemsta na generale

31.07.2015 Warszawa Plac Krasinskich Uroczystosci zwiazane z obchodami 71 rocznicy Powstania Warszawskiego N/z gen Zbigniew Scibor Rylski (C) , prezydent Bronislaw Komorowski (P) Fot. Michal Dyjuk/REPORTER

99-letni bohater powstania warszawskiego, Zbigniew Ścibor-Rylski pod pręgierzem  IPN. Czy to nie rewanż za upomnienie buczącej młodzieży na Powązkach? 1 sierpnia 2012 r., 68. rocznica godziny „W”. Kiedy pod pomnikiem Gloria Victis na warszawskich Powązkach składają wieńce Donald Tusk i Hanna Gronkiewicz-Waltz, wśród zgromadzonego tłumu rozlega się buczenie. Słychać okrzyki: hańba! – Proszę was w imieniu tych, którzy tu spoczywają – zwraca się do zebranych prezes Związku Powstańców Warszawskich gen. Zbigniew Ścibor-Rylski – uszanujmy pamięć wspaniałych dziewcząt i chłopców, którzy oddali życie za wolność i niepodległość swojej ukochanej ojczyzny. To nie jest miejsce do wygłaszania politycznych poglądów. Tego dnia gwizdy i buczenia rozlegały się nie tylko na Powązkach. Słychać je było na Cmentarzu Powstańców Warszawy na Woli, a także na kopcu Powstania Warszawskiego na Czerniakowie. Kiedy podczas rozpalania tam znicza ogłoszono, że w uroczystościach bierze udział prezydent Warszawy, grupa kibiców Legii i działaczy ONR zaczęła krzyczeć: „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. 95-letni Zbigniew Ścibor-Rylski, dwukrotnie odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych, Warszawskim Krzyżem Powstańczym, a przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski, zawołał wtedy do tłumu: – Dlaczego wydajecie takie okrzyki! Serce boli. Zastanówcie się, gdzie macie komunę? Wiele tysięcy osób oddało życie, aby nie było komuny. Przepraszajcie, bo inaczej nie przyjmiemy waszych hołdów. Nazajutrz ktoś wrzucił do internetu i rozesłał mejle z informacją, że Zbigniew Ścibor-Rylski, awansowany na generała brygady przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, jest donosicielem UB. Świadczą o tym przypisy Krzysztofa A. Tochmana do wydanej w 2011 r. przez rzeszowski IPN książki Marka Lachowicza „Wspomnienia cichociemnego”. Wynika z nich, że w 1947 r. Zbigniew Ścibor-Rylski został zarejestrowany przez Wydział I Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Poznaniu jako TW „Zdzisławski” i współpracował ze służbami do 1964 r. Sypnęły się obraźliwe wpisy anonimowych internautów. Swoje dołożyły prawicowe gazety. „Żałosny były bohater, który poniżył się do wyprzedaży zasług swej młodości spadkobiercom katów własnych kolegów – napisał w „Gazecie Polskiej” Krzysztof Wyszkowski – przeżył szlachetniejszych od siebie i został nominowany symbolem Powstania Warszawskiego mocą komunistycznego Związku Bojowników o Wolność i Demokrację”. Wkrótce potem w dzienniku „Rzeczpospolita” ukazała się publikacja o kłamstwie lustracyjnym Zbigniewa Ścibora-Rylskiego. Napisano, że w 2007 r., jako członek Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari, złożył on oświadczenie, że nie był tajnym i świadomym współpracownikiem służb specjalnych PRL. Okazało się to nieprawdą. Biuro lustracyjne IPN wszczęło postępowanie. Wojenna odyseja Kim jest 99-letni dziś Zbigniew Ścibor-Rylski? Urodził się w 1917 r. w Browkach koło Kijowa w rodzinie polskiej szlachty herbu Ostoja. Przydomek Ścibor nadano Rylskim na początku XVIII w. Rok po wybuchu rewolucji październikowej rodzina musiała opuścić dwór. Po zdobyciu Kijowa przez wojska polskie w 1920 r. Ściborowie-Rylscy dotarli do Zamościa, gdzie senior rodu otrzymał posadę zarządcy u hrabiego Zamoyskiego. Tam Zbigniew spędził dzieciństwo. Na studia wstąpił do Szkoły Technicznej Podchorążych Lotnictwa w Warszawie. Ich ukończenie uniemożliwił wybuch II wojny światowej. 30 sierpnia 1939 r., kiedy została ogłoszona powszechna mobilizacja, student Ścibor-Rylski, przypisany do obsługi technicznej 1. Pułku Lotniczego, został przerzucony wraz z kolegami szkolnymi do Mińska Mazowieckiego. Dalej pociąg już nie jechał – na wschód przebijali się na piechotę. We wsi koło Anielina koloniści niemieccy wskazali wermachtowcom cel bombardowania, sygnalizując znakami na ziemi położenie kwater polskich lotników. Zmobilizowany student Zbigniew otarł się o śmierć. Do pierwszego spotkania jego grupy z Niemcami doszło 7 września w czasie potyczki pod Mrozami. Polacy wyposażeni tylko w karabiny i granaty ręczne natknęli się na ostrzał artyleryjski. Doszło do walki na bagnety. Niemcy się wycofali. Grupa Ścibora-Rylskiego w wojennym chaosie starała się przedostać do żołnierzy, którzy jeszcze walczyli z Niemcami. Na przedpolach Brześcia trafili na szpicę oddziału gen. Franciszka Kleeberga. 13 września niemieckie czołgi okrążyły z trzech stron twierdzę brzeską, w której bronili się Polacy. Trwający 18 godzin ostrzał artyleryjski zakończył się pożarem. Było bardzo wielu rannych, a obrońcom pozostało tylko pięć dział. Gen. Kleeberg wiedział,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 25/2016

Kategorie: Kraj