Im szybszy rozwój techniki, tym większe niebezpieczeństwo, że do władzy może dojść polityk o poglądach z epoki głębokiego średniowiecza Rozmowa z prof. Aleksandrem Krawczukiem Prof. ALEKSANDER KRAWCZUK – historyk i pisarz, wielki propagator wiedzy o antyku, profesor w Katedrze Historii Starożytnej Uniwersytetu Jagiellońskiego, w latach 1985-1989 minister kultury i sztuki. Autor licznych książek popularyzujących historię starożytnej Grecji i Rzymu takich jak: „Cesarz August”, „Konstantyn Wielki”, „Poczet cesarzy rzymskich”, „Poczet cesarzy bizantyjskich”. – Cały świat szalał z powodu nadejścia 2000 roku. A czym ta noc sylwestrowa była dla pana profesora, historyka epoki antyku, który na dzieje ludzkości patrzy z wielkiego dystansu? – Niczym szczególnym i myślę, że fascynacja naszego świata zmianą daty powinna teraz być przedmiotem badań socjologów, psychologów, historyków myśli. Ludzie pragną, aby istniały jakieś daty przełomowe, gdyż z tym wiążą się różnego rodzaju nadzieje i lęki. Szaleństwa ostatniej nocy sylwestrowej nie miały w sobie nic racjonalnego. Świat chciał być oszukany i to się stało. Mieszkańcy całego naszego globu ulegli psychozie magii 2000 roku, jako daty przełomowej. Wartość nauki, w tym również historii, polega właśnie na tym, że poprzez pokazanie źródeł historycznych możemy uwolnić się od często różnych bzdurnych wyobrażeń. – Nie każdy ma przecież szansę przeżycia rocznicy drugiego milenium, imperium Rzymskie, którym się pan profesor zajmuje, nie przetrwało dwóch tysięcy lat? – W połowie III wieku n.e., za panowania cesarza Filipa Araba, obchodzone było pierwsze i ostatnie święto tysiąclecia Rzymu, ale było to święto wolne od strachów, jakie my ostatnio przeżywaliśmy. W czasach starożytnych ludzie bali się różnych rzeczy, zaćmień słońca, księżyca, potopu, trzęsień ziemi, ale nie bali się nastania nowych czasów, gdyż to wiązało się z ich stosunkiem do historii. Dla nich czas dostatku już był, najlepiej żyło się w Złotym Wieku, i wszystko, co nastąpi, nic lepszego nie przyniesie. My dzisiaj uważamy, że człowiek może kierować wydarzeniami, zmieniać ustroje, uszczęśliwiać ludzi swoimi teoriami. Tymczasem Rzymianie mieli bardzo obojętne podejście do historii. Wszystko, co ma być, to i tak będzie, niezależnie od ludzkiego wysiłku. Inne mieli też podejście do kwestii dat. W życiu codziennym nie numerowano lat, zaczynając od jakiejś daty. Mówiono tylko, że to i tamto stało się, gdy konsulami byli ci i ci, lub cesarzem był ten i ten. Dzięki temu nie ulegali magii cyfr: Tylko w księgach uczonych pojawiały się daty liczone od roku 753 p.n.e. czyli od założenia Rzymu. Rzymianie dzielili historię na okresy uzasadnione konkretnymi faktami. A czy my dzisiaj też nie posługujemy się pojęciami dotyczącymi pewnych epok, mówiąc, że to było “za czasów Gomułki a tamto stało się “za wczesnego Gierka”? Na przykład dla mnie, jako historyka, wiek XIX to powinny być lata 1815-1914, a wiek XX to okres od 1914 do 1989 roku. Tymczasem my jesteśmy zafascynowani numerologią. – Rzym upadł, a chrześcijaństwo dotrwało do dwutysięcznego roku i świętujemy go, licząc od narodzenia Chrystusa. – Okrągła rocznica urodzin Chrystusa minęła już co najmniej kilka lat temu i od dawna wszyscy historycy wiedzą że w VI wieku popełniono błąd. Ze względów technicznych nie można było tej pomyłki już naprawić i z tym błędem musimy żyć. Nie można przecież przeliczyć całej historii, cofając ją do 4 roku p.n.e., gdyż wtedy mielibyśmy dzisiaj rok 2004. A stało się tak, gdyż pierwsi chrześcijanie przez całe wieki nie badali, kiedy Chrystus narodził. Dla chrześcijaństwa antycznego najważniejszym świętem był dzień Zmartwychwstania Pańskiego, w którym tkwiła istota wiary. Wiedziano, że urodził się za panowania cesarza Augusta, gdy żył jeszcze król Herod i to im zupełnie wystarczało. Dzisiaj wiemy, że Chrystus urodził się w 4 roku p.n.e., a może nawet kilka lat wcześniej. – Zresztą dzień narodzin Chrystusa, 25 grudnia, też jest przez historyków kwestionowany? – To zupełnie pewne, że nie mógł przyjść na świat z końcem grudnia. Choćby ze względu na obecność pasterzy, którzy w okresie zimowym również w tamtejszym klimacie nie wypasają swoich owiec. Dopiero w IV wieku chrześcijanie próbowali znaleźć odpowiedni dzień w kalendarzu dla świąt Bożego Narodzenia. Podjęli bardzo
Tagi:
Leszek Konarski









