Zły użytek z własności

Zły użytek z własności

Z jednej strony, dąży się w ramach reprywatyzacji do drapieżnego pomnażania majątków przez nielicznych, z drugiej – obniża się pomoc nawet dla najbardziej potrzebujących Polska, ratyfikując (1977 r.) Międzynarodowe Pakty Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych, zobowiązała się do tworzenia warunków zapewniających każdemu obywatelowi korzystanie z praw, o których w nich mowa. Konstytucja RP w art. 64 ust. 1 stanowi natomiast, że każdy ma prawo do własności, która może być ograniczona tylko w drodze ustawy i tylko w zakresie, jakim nie narusza ona istoty prawa własności. Własność ta jest jednak ograniczona nie tylko art. 5 kodeksu cywilnego, którego treść jest następująca: “Nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony”. Nie dość na tym. W cytowanym art. 64 ust. 1 Konstytucji jest zapis, który brzmi: “Własność, inne prawa majątkowe oraz prawo dziedziczenia podlegają równej (podkreślenie – B.J.) dla wszystkich ochronie prawnej”. Zasada równości wyrażona w tym zapisie wydaje się być ukrytym propagandowo-politycznym blichtrem (tylko czyim?) ułatwiającym korzystanie niewielkiej grupie ludzi z zasady wolności, a może z kryzysu państwa i prawa, w celu pogłębiania nierówności majątkowej. Dlatego twórcy tego państwa i tworzonego w nim prawa powinni narodowi wyraźnie i jednoznacznie wyjaśnić przyczyny rozbieżności między hasłem z lat 80. ubiegłego stulecia “socjalizm z ludzką twarzą” a obecną praktyką w Polsce, którą można streścić: “Kapitalizm – ale z nieludzką twarzą dla większości obywateli”. Ukoronowaniem tego jest tworzenie przez rzekomych przedstawicieli władzy zwierzchniej – LUDU (w III RP wyrzucono to słowo ze źródeł prawa) – prawnych warunków dla drapieżnego pomnażania majątków przez nieliczną grupę obywateli, podczas gdy państwo obniża pomoc nawet dla rodzin najbardziej potrzebujących czy też dla dzieci rodzin zastępczych, a liczba żyjących w skrajnym ubóstwie i bezdomnych rośnie. Jeśli tak, to po co w Konstytucji III RP zapis o urzeczywistnianiu zasady sprawiedliwości społecznej (art. 2)? Należy się dziwić, że przedstawiciele zwierzchniej władzy, jaką w Rzeczypospolitej Polskiej jest naród (art. 4 Konstytucji), w swoich płomiennych wypowiedziach na forum parlamentu nie ustosunkowują się choćby do zapisu art. 1 Protokołu do Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (ratyfikowany przez RP w 1995 r.: Dz. U. nr 36, poz.175). Otóż czytamy w nim, że “Każda osoba fizyczna i prawna ma prawo do poszanowania swego mienia. Nikt nie może być pozbawiony swojej własności, chyba że w interesie publicznym i na warunkach przewidzianych przez ustawę oraz zgodnie z podstawowymi zasadami prawa międzynarodowego”. Ale drugie zdanie tego artykułu brzmi: “Postanowienia te nie będą jednak w żaden sposób naruszać prawa państwa do stosowania takich ustaw, jakie uzna za konieczne dla uregulowania sposobu korzystania z własności zgodnie z interesem powszechnym lub w celu zapewnienia uiszczenia podatków bądź innych należności lub kar pieniężnych”. Warto przy tym zauważyć przestrogę Platona (427-347 p.n.e.), który dowodził, iż wieczną przyczyną wszelkich procesów destrukcyjnych w państwie i jego degeneracji jest własność prywatna, która jest źródłem obłudy, braku poszanowania dla wartości demokratycznych, przede wszystkim zachłanności właścicieli, pozbawiania godności wielu ludzi, a dowodem tego jest fakt, że na jednym biegunie jest zbyt wielu ubogich, na drugim zaś są nieliczne grupy bogacących się ludzi. Sprawiedliwość, równość i demokracja jest więc nie dla biednych i żyjących w skrajnej nędzy. W tej dziedzinie w polskim parlamencie III RP panuje wstecznictwo polityczne i obskurantyzm, a nie realizm. Tym, którzy walczą o stwarzanie prawnych warunków do bogacenia się jednostek – niektórzy nawet zaciekle – i to kosztem większości narodu, ignorując dobro państwa, w tym interesy większości obywateli oraz zasady demokratyczne i tym, co dają przyzwolenie na taką aktywność – warto zadedykować słowa Sokratesa (469-399 p.n.e.): “Czyż nie wstydzisz się dbać o pieniądze, majątek, sławę, zaszczyty, a nie o rozum, prawdę. I o to, by dusza twoja stała się najlepsza”. A papież Jan Paweł II w encyklice o popieraniu rozwoju ludów (Populorum progressio) pod adresem wąskiej grupy nie zawsze uczciwie bogacących się sformułował zarzut, iż ze zdobytej władzy i własności robi się zły

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2001, 2001

Kategorie: Opinie