O lubelskim przedsiębiorcy Waldemarze Szyszce pisałam rok temu w 26. numerze „Przeglądu”, w reportażu „Lubelski wymiar (nie)sprawiedliwości”. Sądziłam, że ukazując zmagania biznesmena z dochodzeniem sprawiedliwości przed lubelską prokuraturą i sądem, pomogę bohaterowi reportażu. Nic bardziej mylnego. Dopiero wtedy zmasowana siła prawniczego ataku doprowadziła do tego, że sąd skazał wreszcie przedsiębiorcę. Niepokorny biznesmen Firma rodzinna WALMAR rozpoczęła działalność w 1990 r. i od tego czasu prowadziła ścisłą współpracę z Zakładem Energetycznym w Lublinie – Lubzel. Ministerstwo Przemysłu i Handlu umieściło ją w wykazie przedsiębiorstw zaliczanych do krajowego zaplecza energetyki. W swoim najlepszym okresie zatrudniała 100 pracowników.Na wschodzie Polski Lubzel był monopolistą. O względy jego prezesa starało się wiele prywatnych firm. Prezes więc zagwarantował sobie osobisty nadzór nad przetargami. Wygrywały w nich „zaprzyjaźnione” firmy.– Moja firma była na przetargach utrącana, mimo że oferowała jedne z najniższych cen – mówi Waldemar Szyszko. – O nieuczciwych przetargach i innych przekrętach informowałem policję i prokuraturę, która odmawiała jednak wszczynania postępowań przeciwko monopoliście.Szyszko wystąpił więc do prezesa lubelskiego UOKiK, ale ten szybko sprawę wyciszył. Jego decyzja została uchylona dopiero wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie – Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.Niestety, brak zamówień spowodował, że 30 września 2005 r. WALMAR musiał ogłosić upadłość. Sędzią komisarzem została Beata Figaszewska, a syndykiem Dariusz Pawiński.Zgodnie z wyrokiem warszawskiego sądu Lubzel wystąpił z propozycją ugody.– Bardzo się z tego ucieszyłem – mówi Szyszko – ale syndyk odmówił przystąpienia do ugody. Koło nosa przeszło nam prawie 180 tys. zł. Wystąpiłem więc z wnioskiem o odwołanie syndyka, bo działał na szkodę upadłego i wierzycieli. Sędzia komisarz nie zareagowała. Wtedy największy wierzyciel, firma ELEN, złożył syndykowi ofertę zakupu długu Lubzelu za kwotę 42 tys. zł. Syndyk również odmówił sprzedaży. Od tej pory zacząłem się przyglądać działalności syndyka i sędzi komisarz, bo rozgrabiali dorobek mojego życia. Według moich wyliczeń narazili firmę i wierzycieli na straty sięgające ponad 407 tys. zł.Wojna Szyszki z syndykiem i sędzią komisarz trwa po dzień dzisiejszy. Jego doniesienia o popełnianiu przez nich przestępstw składane do prokuratury wciąż spotykają się z odmową wszczęcia postępowań albo są umarzane. Zaskarżane zaś do Sądu Rejonowego w Lublinie – są odrzucane.Ponieważ uparty prezes WALMAR-u nie dawał za wygraną, musiała spotkać go kara.Beata Figaszewska, sędzia Sądu Rejonowego w Lublinie, w dodatku członek zarządu Lubelskiego Oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, uruchomiła kolegów z prokuratury i posłała Szyszce akt oskarżenia. Podpisała go prokurator Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe, Magdalena Szuper. Szyszkę oskarżono o to, że w skardze do ministra sprawiedliwości o nieprawidłowościach popełnianych przez sędzię komisarz Beatę Figaszewską pomówił ją i przez to naraził na utratę zaufania niezbędnego do wykonywania zawodu sędziego.Właściciel WALMAR-u zasiadł na ławie oskarżonych i przestał pisać skargi na syndyka oraz na sędzię komisarz, bo musiał się zająć własnym procesem. Po wyłączeniu się lubelskiego sądu odbywał się on w Sądzie Rejonowym w Ostrowcu Świętokrzyskim. Na rozprawie mogłam obserwować wrażenie, jakie na młodej świętokrzyskiej sędzi robiła jej starsza koleżanka ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Szyszko winny – brzmiał wyrok.– Dobrze, że moja apelacja trafiła do sądu w Kielcach, który daleki jest od lubelskich układów – stwierdza Szyszko. – Sąd Okręgowy w Kielcach uniewinnił mnie od tych zarzutów.Szyszko ze zdwojoną siłą rzucił się do udowadniania syndykowi, sędzi komisarz, a teraz również lubelskim prokuratorom, że łamią prawo, nie dopełniają obowiązków, poświadczają nieprawdę, przez co narażają na szkodę wierzycieli WALMAR-u.– We wszystkich zawiadomieniach o popełnianiu przestępstw przez syndyka, sędzię komisarz oraz prokuratorów piszę, że swoim postępowaniem działali na szkodę wierzycieli mojej upadłej firmy – żali się Szyszko. – A co otrzymuję? Proszę przeczytać.Czytam: 4 Ds. 2415/11/S. Postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa sygnowane przez prokurator Annę Potręć-Goldsztejn: „w sprawie osiągnięcia korzyści majątkowej, przekroczenia uprawnień oraz niedopełnienia obowiązków przez sędzię komisarz Beatę Figaszewską i syndyka Dariusza Pawińskiego, polegających na sfałszowaniu bilansu spółki za 2006 r., nie zaksięgowaniu kwot stanowiących wpływy, podrabianiu dokumentów finansowych oraz przywłaszczenia pieniędzy na szkodę Waldemara Szyszko”*.– Nie zawiadamiałem, że działają na moją szkodę – mówi Szyszko. – To wierzyciele byli pokrzywdzeni.Kolejną odmowę wszczęcia śledztwa 4 Ds. 2845/10
Tagi:
Izabella Wlazłowska









