Żona ze Wschodu

Żona ze Wschodu

Polacy coraz częściej szukają żon za Bugiem. Są wykształcone, gospodarne i uległe Jacek Ejsymond wielu dziewczynom ze Wschodu dał wędkę. Na spotkaniach w klubie 12 Krzeseł, które organizuje, przychodzą dziewczyny ze Wschodu. Zawsze pomoże wypłynąć, jak widzi, że ona ma osobowość. Ale musi być sceneria. Na przykład Zalew Zegrzyński. Motorówki, woda, muzyka. Gdy urządza wypady, ludzie sami do siebie lgną. Nad zalewem zaczęło się najwięcej romantycznych historii. Ejsymond o wschodnich kobietach mówi: twarde, niezniszczalne i uległe: – Im wystarczy dać wędkę. Same sobie ryb nałapią. Weźmy Marynę z Białorusi, która od czterech lat mieszka pod Warszawą. Pewien pan bardzo się w niej zakochał. A ponieważ sam był jeszcze żonaty, wydał Marynę za swojego syna, by mogła dostać prawo pobytu. Ejsymond też wziął ukraińską kobietę. Szyła w Polsce w pewnej fabryce. Najpierw się obserwowali, potem on zabrał ją nad zalew. – Mężczyzna lubi wygodę. Nasze zaczęły wymagać zabiegów, a tamte są dostępne. I wierne. A jest ich tak dużo, że w dyskotekach w Brześciu czy Grodnie na jednego faceta przypada dziesięć kobiet. Mówi się, że jak pierwszy raz będziesz z rosyjską kobietą, nie zapomnisz. Olesia Ganina Żelazna jest taką kobietą. Dużo wie o tym, jak mężczyznę uwieść. Dziś do Olesi przychodzą polskie koleżanki, radzić się w tych sprawach. Olesia się dziwi koleżankom: – Pół roku chodzą z chłopakiem za rączkę i jeszcze nie wiedzą, kiedy wyczuć moment, co on lubi, czego nie… Dziewczyna z Kaukazu mieszka z polskim mężem w nowym domu w Kobyłce. W miasteczku pod Soczi, gdzie miała siedmioro rodzeństwa, nie było przyszłości. Oprócz perfekcyjnej znajomości tajników alkowy Olesia ma także wiedzę na temat elektryki, wywózki szamba, silników samochodowych. I nigdy nie kłóci się z mężem o pieniądze. To dla rosyjskich kobiet temat tabu. Jak nie ma, nie powie: daj, tylko bierze się do roboty. Niedawno założyła firmę Nikita. Latem będzie sprowadzać z Chin oryginalne kapelusze. Trudno powiedzieć, czy Polacy polują na Wschodzie, czy to inicjatywa pań. Statystyki GUS mówią, że szukają się skutecznie. Trzy czwarte zagranicznych żon Polaków to kobiety z byłych republik radzieckich. Prawie czterokrotnie więcej niż w połowie lat 90. „Polki to rozwrzeszczana banda kobiet z jajami”; „feministyczne babochłopy”; „dawno przestały być kobiece”; „nie chcą rodzić dzieci”; „pruderyjne i leniwe w seksie”, słychać na forach internetowych. Poszukujący mogą wpaść na takie ogłoszenie: „Chcesz poznać Rosjankę w celu matrymonialnym? Zadzwoń”. To anons Władimira Siemionowa, właściciela międzynarodowej agencji Otto w Moskwie, który dobrze zna cenę rosyjskich dziewczyn. – Większości nie popsuł feminizm – tłumaczy Siemionow. – Umieją gotować i kochać mężów. Miłość i rodzina są dla nich ważniejsze niż kariera. Takich żon szukają u mnie obcokrajowcy. Najczęściej pytają o młodsze od siebie o 10-15 lat. A ponieważ w Rosji samotnych pań jest o 10 mln więcej niż panów, jest z czego wybierać. „Irina, oczy niebieskie, lat 38, ekonomist. Pozna pana do 50 lat: oddany, własne auto”. „Swietłana, lekarz. Komunikacyjna, zgrabna, niebogata. Pozna pana: biznesmen, duży dom, romantyk”. „Tamara, cierpliwa, niematerialistka. Pozna pana: własna firma, zdrowy, solidny”. W Internecie działa rozbudowany system, pomagający ułożyć sobie życie z Rosjanką. Koneserzy znają stronę www.russian-woman.com, gdzie można zamówić specjalny romantic tour. Organizatorzy zapewniają nawet elektronicznego tłumacza w przypadku nieporozumień językowych. Jeśli pierwsze wrażenie mówi poszukującemu, że nie o to chodziło, są inne. Raz w tygodniu można też zamówić aktualny katalog. Przeciętniak może zabłysnąć Tomasz Szlendak, socjolog płci z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, wątpi, by ożenki miały coś wspólnego z uległą naturą kobiet ze Wschodu i strachem Polaków przed feminizmem: – Chęci matrymonialne wynikają nie tyle z cech tych kobiet, ile z coraz wyższych wymagań często lepiej wyedukowanych Polek. Tak działa zasada kontrastu. Faceta, który zarabia trzy czwarte średniej krajowej, pociąga stereotyp, do którego Ukrainki i Białorusinki starają się dopasować – że nie wymagają wiele. „Nowe Polki” na takich przeciętniaków nawet nie spojrzą, a przy Ukraince on, po szkole średniej, który nie bije ani nie pije,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2005, 2005

Kategorie: Obserwacje
Tagi: Edyta Gietka