Archiwum
Listy od czytelników nr 1-2/2015
Bezpieczeństwo na pasach W odpowiedziach na „Pytanie tygodnia” dotyczące zmiany przepisów drogowych, tak by kierowcy musieli przepuszczać pieszego zbliżającego się do zebry (PRZEGLĄD nr 49), jedynie wypowiedź Jerzego Pomianowskiego jest w miarę sensowna. Zadziwia mnie odpowiedź psychologa Jacka Grunta-Mejera. Jaki wpływ na stan psychiczny kierowcy, a więc i jakość jego dalszej jazdy, będzie miało wymuszone takim przepisem zatrzymanie się przed przejściem i oczekiwanie, aby dwie paniusie, stojące tuż przy pasach, skończyły rozmowę i zdecydowały, w którym kierunku
Olsztyński sąd w akcji
Sędzia nie zgodził się na kontakty matki z małoletnim… mężemW poprzednim numerze opisywaliśmy dramat Magdaleny Gosk, której były mąż uniemożliwiał kontakty z córką. Przypomnijmy: Magdalena Gosk, matka siedmioletniej Kingi, wychowywała córkę przez te siedem lat. Kuratorzy nigdy nie mieli zastrzeżeń opiekuńczych ani wychowawczych. Dwa zespoły biegłych psychiatrów, psychologów i pedagogów przedstawiły opinie, że lepsze gwarancje wychowawcze daje matka, nie ojciec. Mimo to Sąd Okręgowy w Olsztynie ograniczył matce władzę rodzicielską i przekazał dziecko ojcu, który uniemożliwiał
Komunizm nasz dzisiejszy
Każdy ma swoją receptę na pracę. Jeśli chodzi o mnie, najpierw herbata, dwa papierosy, poranna gazeta, dłuższa chwila koncentracji, poukładania sobie we łbie tekstu do napisania. Już siadam, już zabieram się do czynu („z tego czynu ucz się, synu”, mawiał poeta). Pierwsze słowa napisane. Nagle dzwonek. Telefon. Przerywam pracę, biegnę odebrać. – Czy pan Ludwik Stomma? – Tak, czym mogę służyć? – Szanowny panie – mówi przymilny
Śpiewać nie przestanę!
Niezwykle trudno przewidzieć, co będzie przebojem. Na to nie ma mądrych Krzysztof Cugowski – (ur. w 1950 r. w Lublinie) w 1969 r. założył Budkę Suflera. W 1972 r. do zespołu dołączył Romuald Lipko. W 1976 r. Cugowski opuścił Budkę Suflera na osiem lat. W tym czasie pracował z zespołami Spisek i Cross. Powrócił w 1984 r. Największy sukces przyniosła mu płyta „Nic nie boli, tak jak życie” (z piosenką „Takie tango”), której sprzedaż przekroczyła milion egzemplarzy. Między innymi dzięki temu zespół wystąpił w 1999 r. w nowojorskiej Carnegie
Baronek Balt na prezydencika
Na pochyłe drzewo nawet kulawe kozy skaczą. A że w SLD nie ma zdrowych kóz, więc na partię skacze Marek Balt. Baronek śląski. Kiedyś lewica na Śląsku i w Zagłębiu to była potęga. A dziś? Kompletna kicha. Wybory samorządowe przegrane, jak nigdy w historii. W czasach, gdy politycy mieli jeszcze resztki honoru, po takich klęskach przepraszali wyborców. I odchodzili. Ale nie z Baltem takie numery. Kumple z Częstochowy i jeden ze Szczecina zgłosili go na prezydenta RP. Podobno na trzeźwo. Tyle że ten ich Balt jest dla wyborców
Stopień generała dla Karskiego
Skończył się Rok Jana Karskiego w Polsce. Rok ustanowiony decyzją Sejmu. Ale nie kończy się samotna walka prof. Tadeusza Iwińskiego (posła SLD) o pośmiertne awansowanie Jana Karskiego do stopnia generała brygady w uznaniu jego zasług wojennych. Prof. Iwiński nie odpuszcza. Pisał w tej sprawie do ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka w sierpniu. Ale nic nie wskórał. Napisał więc powtórnie 4 grudnia. Czy wreszcie będzie pozytywna decyzja? Odmowa nie mieści się w głowie. A odwlekanie tak oczywistej sprawy jest kompletnie niezrozumiałe. Może
Pawlicki, prorok wyborczy
Prorok jakiś, czy co? Taka myśl przychodzi człowiekowi do głowy, gdy jeszcze raz sięgnie po komentarz Macieja Pawlickiego zamieszczony 13 października w tygodniku „w Sieci”, ponad miesiąc przed wyborami samorządowymi. Już tytuł komentarza mówi wszystko: „Czy pozwolimy sfałszować wybory?”. Tytuł jest tu tylko klasyczną zasłoną dymną. Bo Pawlicki już przed wyborami znał odpowiedź. I w pierwszym zdaniu ją ujawnił: „Wybory samorządowe będą sfałszowane. Znowu…”. Ratunek widział Pawlicki w sfotografowaniu i natychmiastowym umieszczeniu w internecie protokołów ze wszystkich
Rok wyborów
Idziemy własną drogą. Tak odpowiadam na pytania o stanowisko redakcji w różnych ważnych kwestiach. Tę naszą drogę najlepiej określają redakcyjne busole, czyli wybitni intelektualiści, którzy wybrali łamy naszego tygodnika. Czytelnicy zaś chcą wiedzieć, co myślą prof. Łagowski i prof. Widacki czy prof. Stomma. To nasi liderzy. A od tego numeru będziemy również prezentować rysunki Andrzeja Mleczki. Takiego towarzystwa można nam tylko pozazdrościć. To wielka przyjemność móc redagować pismo dla ludzi, którzy lubią czytać. Dla tych, którzy chcą więcej
Dostałam wyrok w zawieszeniu
Zrobiłam rewolucję w prozie kryminalnej i ludzie to kupili Katarzyna Bonda – autorka powieści kryminalnych Masz znakomite nazwisko, ale bardziej interesuje cię praca policjantów niż agentów tajnych służb, choć tych drugich w twojej prozie też kilku można znaleźć. – Nazwisko jest prawdziwe, po tatusiu. Typowe kresowe. Dzięki najsłynniejszemu agentowi jednak jest zrozumiałe na całym świecie i wszystkim się kojarzy jednoznacznie. Czasem sobie żartuję, że z takim nazwiskiem trzeba się zajmować działką
Niedotykalna milionerka
Biznesmeni z niskich kast pojawiają się na okładkach indyjskich gazet. Niektórzy pamiętają, jak jedli szczury i po kilka kilometrów chodzili do szkoły Dźai Bhim! Niech żyje Bhima! Jadę już kilkanaście minut, a początku kolejki nie widać. Wysiadam tam, gdzie zdyscyplinowany łańcuszek zamienia się w rzekę ludzi tamującą ruch kołowy. Wdrapuję się na murek: przede mną morze głów. Niektórzy podnoszą rękę w geście nie wiem, czy bardziej radosnym, czy bardziej wojowniczym: „Dźai Bhim!”. – Damy









