Archiwum

Powrót na stronę główną
Felietony Ludwik Stomma

Doping

Wyobraźnia ludzka, czym zresztą jako homo sapiens się szczycę, nie ma granic. Dziennik „L’Equipe” z 9 lutego opisuje, jakie to nowe osiągnięcia techniki służą cyklistom żądnym zwycięstw, pieniędzy i sławy. Pierwszy pomysł to ukryty w ośce (nie znam się na tym zupełnie, więc ewentualnym adeptom odradzam zdawanie się na moją relację) zminiaturyzowany motorek elektryczny. Naładowany na starcie działa tylko godzinę. Trzeba zatem zaoszczędzić go na najtrudniejsze momenty. W tych właśnie finiszowych chwilach działa, jak trzeba – wykonuje nawet 80% roboty za zawodnika. Kto wie, z takim rowerem może ja też bym wjechał na Alpe d’Huez? Innym wynalazkiem, tutaj już zupełnie niczego nie rozumiem, jest koło elektromagnetyczne. W smakowitym bidonie ukryte są mikstury, dzięki którym tylne koło kręci się jak holenderski wiatrak. Wielce to atrakcyjne, ale po staremu najważniejsza pozostaje chemia. Parę lat temu jeden z wielkich polskich przedsiębiorców i milionerów zwierzył się na łamach „Polityki”, że jego idolem jest kolarz Armstrong, wjeżdżający na szczyty górskie szybciej niż samochody i jeszcze przyspieszający na końcu. Każde dziecko wiedziało, że jest to oszust i twór chemikalny. Co więc nasz milioner miał na myśli? Zapewne zapatrzył się z zachwytem w hipersukcesy współczesnego przemysłu farmaceutycznego. W tej mierze miałby rację.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Najważniejszy azylant świata

Julian Assange raczej już nigdy nie będzie wolny Typowy budynek z czerwonej cegły. Centrum Knightsbridge, jednej z najbardziej ekskluzywnych dzielnic Londynu. Bezpośrednie sąsiedztwo stanowi słynny dom towarowy Harrods, przy okolicznych przecznicach znajdują się biura funduszy inwestycyjnych i drogie butiki. Przed budynkiem kilku uzbrojonych policjantów. Taki widok z okna miał przez ponad trzy i pół roku Julian Assange, australijski działacz na rzecz praw człowieka i założyciel portalu WikiLeaks, od 19 lipca 2012 r. przebywający jako azylant polityczny na terenie ambasady Ekwadoru w Wielkiej Brytanii. W tym okresie Assange nie opuścił terenu placówki – gdyby to zrobił, zostałby aresztowany i deportowany do Stanów Zjednoczonych, gdzie postawiono by mu dziesiątki zarzutów, zapewne zagrożonych nawet karą śmierci, w związku z ujawnionymi przez WikiLeaks tajnymi dokumentami armii amerykańskiej. Być może teraz będzie mógł zmienić miejsce pobytu. Ścigany 5 lutego grupa robocza ONZ ds. arbitralnych zatrzymań uznała, że Julian Assange był bezpodstawnie przetrzymywany przez władze Szwecji i Wielkiej Brytanii, które prowadziły przeciwko niemu postępowanie w sprawie o gwałt. Napaść seksualną zarzucały mu dwie Szwedki, które spotkały się z Assange’em w Sztokholmie 14 sierpnia 2010 r. Na podstawie ich zeznań szwedzka prokuratura wystąpiła

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Targi o 20 samolotów

Mity o amerykańskich dostawach wojennych dla ZSRR 75 lat temu, 11 marca 1941 r., Kongres USA uchwalił ustawę wojenną o pożyczce i dzierżawie, tzw. Lend-Lease Act. Wyznawcom polityki historycznej okoliczność ta służy do pomniejszania radzieckiego wkładu w pokonanie III Rzeszy. Niektórzy sugerują nawet, że to rozmiary lend-lease przesądziły o radzieckim zwycięstwie. Pomoc na warunkach aliantów Przypomnijmy więc fakty. Po napaści hitlerowskich Niemiec na ZSRR 22 czerwca 1941 r. prezydent USA Franklin Delano Roosevelt na konferencji prasowej 24 czerwca zapowiedział gotowość przyjścia Moskwie z „wszelką możliwą pomocą”. Nie odpowiedział wówczas jednak na pytanie, czy oznacza to także objęcie Rosjan lend-lease’em. Błyskawicznie zareagował również premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill, który jeszcze 22 czerwca wieczorem w wystąpieniu radiowym zapowiedział „udzielenie Związkowi Radzieckiemu wszelkiej możliwej pomocy, na jaką nas stać”. Ambasador brytyjski w Moskwie Stafford Cripps w liście do Churchilla z 6 lipca 1941 r. stwierdził, że jeżeli Wielka Brytania nie przyjdzie Moskwie z pomocą, o którą ona prosi, to Anglicy przyczynią się do upadku ZSRR. Amerykanie zaopatrywali sojuszników w sprzęt wojskowy i inne urządzenia niezbędne do prowadzenia działań wojennych przeciwko III Rzeszy. Do Wielkiej Brytanii sprzęt zaczął napływać jeszcze przed uchwaleniem ustawy, już

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Męska kolonia karna

Zimą w Bieszczadach zostaliśmy odcięci od świata z Grabowskim, Chyrą i Dorocińskim, więc siłą rzeczy musieliśmy być razem Wojciech Kasperski – (rocznik 1981) reżyser filmu fabularnego „Na granicy” Jesteś cenionym na świecie dokumentalistą, skąd pomysł z kinem gatunkowym? – Nie ma dużej różnicy pomiędzy dokumentem a fabułą. Kino ma opowiadać dobrą historię, pokazywać to, co istotne, nieważne więc, czy wybieramy formę dokumentalną czy kostium gatunkowy, liczy się opowieść. Zaczynałem od dokumentów, już w czasie studiów zrobiłem pierwsze filmy, ale zawsze chciałem zrobić solidne kino gatunkowe. Wierzę, że ten rodzaj filmów jest esencją kina. Twój fabularny debiut „Na granicy” wyrasta z doświadczeń dokumentalnych. Zrealizowałeś trzy dokumenty na Syberii, teraz tłem wydarzeń są Bieszczady zimą, ostatni dziki rejon w Polsce. – Poszukując lokalizacji do filmu, przejechałem całe polskie góry, od Sudetów po Bieszczady, robiłem zdjęcia i tworzyłem swoją idealną scenerię. Ostatecznie wybrałem Bieszczady, ponieważ pasowały do scenariusza i były najbliższe mojego wyobrażenia dzikiego, niedostępnego miejsca na granicy. Bieszczady mają magię, pozwalają poczuć zew natury. Twoje filmowe Bieszczady dalekie są od pocztówkowych wyobrażeń, od „zielonych wzgórz nad Soliną”, to estetyka bliższa „Bazie ludzi umarłych” czy „Siekierezadzie”. – Bieszczady wciąż takie są, dzikie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Łatanie unijnych programów

Czy rząd wie, jak wydać pieniądze z Brukseli, czy chowa głowę w piasek? „Zależy nam na tym, żeby w tej kwestii nie było żadnych niedomówień. Otóż, proszę państwa, rząd Prawa i Sprawiedliwości ratuje 9 mld euro ze środków unijnych, które należałoby rozliczyć do 31 grudnia” – tak przywitała dziennikarzy na specjalnie zwołanej 29 grudnia 2015 r. konferencji ówczesna rzeczniczka prasowa rządu Elżbieta Witek. O szczegółach „planu ratunkowego” mieli mówić wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki oraz wiceminister Jerzy Kwieciński. Najogólniej chodziło o to, że po objęciu władzy przez nowy gabinet okazało się, że są problemy z rozliczeniem środków pozyskanych z Brukseli w latach 2007-2013 (plus lata 2014-2015). Z komunikatu opublikowanego później przez Ministerstwo Rozwoju wynikało, że „na połowę listopada wydatki, które beneficjenci przedstawili we wnioskach o płatność, wyniosły 259,9 mld zł i wyczerpywały 92% alokacji”. Do udokumentowania pozostały wydatki w wysokości 31,2 mld zł. Odpowiedzialny za ten stan był rząd Platformy Obywatelskiej. Wszyscy wiedzieli, nikt się nie przejmował O tym, że tak się stanie – że będą kłopoty z rozliczeniem programów unijnych – pisaliśmy w PRZEGLĄDZIE od roku 2013, publikując serię artykułów o patologiach towarzyszących Programowi Operacyjnemu Innowacyjna Gospodarka. Wiedzieli o tym czołowi politycy Platformy, wiedziała

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Najpierw sąd, potem PZPN?

Cezary Kucharski pozywa Zbigniewa Bońka Były reprezentacyjny piłkarz Cezary Kucharski pozwie byłego reprezentacyjnego piłkarza Zbigniewa Bońka do sądu? Prawie wszystko na to wskazuje. Sprawa dotyczy naruszenia dóbr osobistych. Z faktu, że już na początku ujawniłem, co będzie tematem sądowych rozpraw, wynika, że nie zamierzam stopniować napięcia, wzorując się na mistrzu Alfredzie Hitchcocku. Postaram się natomiast przedstawić, jak sprawy się mają… Panowie toczą spory od kilku dobrych lat. Ich kontakty stały się bardziej nerwowe i napięte, gdy się okazało, że to oni jako najpoważniejsi kandydaci zmierzą się w październikowych wyborach prezesa PZPN. Nic więc dziwnego, że obaj są coraz baczniej obserwowani. Znacznie gorzej tę sytuację znosi Boniek, co widać przede wszystkim na Twitterze. Wirtualna rzeczywistość pochłonęła szefa polskiej piłki bez reszty. „Ćwierka” nieustannie, z różnym powodzeniem, jeśli chodzi o treść. Sam z siebie i swoich wpisów jest nadzwyczaj zadowolony, to pewne. Między Kucharzem a Zibim wielokrotnie iskrzyło – ku uciesze fanów mediów społecznościowych, w tym pokaźnego grona dziennikarzy. Gra jest warta świeczki, zważywszy na liczbę obserwatorów obu twittujących. Miażdżąca przewaga jest tu po stronie Bońka, którego obserwuje 408 tys. internautów, podczas gdy Kucharskiego zaledwie 46 tys. Tyle

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Zdrowie

Starzeć się po ludzku

W 2030 r. co czwarty Polak będzie miał powyżej 65 lat. Trzeba tworzyć warunki do życia tej grupy PROF. BOLESŁAW SAMOLIŃSKI – specjalista zdrowia publicznego, alergolog i otorynolaryngolog. Kierownik Zakładu Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych i Alergologii oraz Zakładu Alergologii i Immunologii Klinicznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Dziekan Centrum Kształcenia Podyplomowego WUM. Członek wielu polskich i zagranicznych towarzystw naukowych. Założyciel Fundacji na rzecz Zdrowego Starzenia Się. Panie profesorze, w ostatnim ćwierćwieczu przeciętna długość życia w Polsce wzrosła o niemal siedem lat – z 71 do prawie 78 lat. Należałoby z tego się cieszyć, tymczasem różne instytucje biją na alarm, że nasze społeczeństwo bardzo szybko się starzeje, znacznie szybciej niż społeczeństwa innych krajów unijnych. Że za 40 lat będziemy jednymi z najstarszych w Europie, wyprzedzi nas tylko Rumunia. Czy jest się czego bać? – Tak. Bardzo się cieszymy z tego, że Polacy żyją coraz dłużej. W pewnym momencie mieliśmy nawet największe tempo wzrostu oczekiwanej długości życia w całej Unii Europejskiej. Niestety, za tym nie idzie wzrost populacji osób młodych. Czyli problem nie leży w ludziach w wieku podeszłym, ale w braku następnych pokoleń. Wzrostowi populacji osób w wieku starszym nie towarzyszy wzrost

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Oswajanie starości

Misją Programu zainicjowanego przez Panią Prezydentową Jolantę Kwaśniewską jest podniesienie problematyki starości. Kluczowym założeniem przedsięwzięcia jest wymiana doświadczeń międzypokoleniowych poprzez nawiązanie i prowadzenie dialogu. Docelowo planujemy stworzyć Centrum Dialogu Międzypokoleniowego, czyli miejsce

Kultura

Le Concert Spirituel i Hervé Niquet w Filharmonii Narodowej

23 lutego 2016, wtorek, godz. 19:00 Już 23 lutego w Filharmonii Narodowej odbędzie się koncert Splendor Katedry za czasów Ludwika XIV. Wystąpi legendarny francuski zespół wykonujący muzykę dawną na instrumentach z epoki – Le Concert

Od czytelników

POPiS

W n-rze PRZEGLĄD-u 5/839/2016 z dn. 1-7.02 br. prof. Bronisław Łagowski w swym komentarzu „Rozdwojenie czy jedność” pisze de facto o tworze od lat nazywanym przeze mnie – POPiS-em. To konglomerat prawicowo-konserwatywno-klerykalnych przekonań (z różnymi odcieniami i intensywnością manifestacji tych poglądów) będący klonem