Archiwum

Powrót na stronę główną
Zdrowie

Polak i wirusy

5 grudnia przypada setna rocznica urodzin Hilarego Koprowskiego – polskiego wirusologia i immunologa. Choć rzadko bywa wymieniany jednym tchem w szeregu z innymi sławnymi polskimi naukowcami, to właśnie jemu zawdzięczamy pierwszą na świecie szczepionkę przeciwko

Aktualne Przebłyski

Bidula z Pajęczna

Od gafy do gafy dziarsko maszeruje Beata Mateusiak-Pielucha. Ogólnopolską niesławę zyskała wypowiedzią na prawicowym – jakże by inaczej – portalu. Pani poseł z PiS, co chyba oczywiste, wezwała do deportacji z Polski „ateistów, prawosławnych i muzułmanów”. Była radna, wójt i starosta z Pajęczna zostawiła tam po sobie dużo smrodu. Ma za to proces karny, bo powiat pajęczański po jej rządach musiał zwrócić 2,5 mln zł plus odsetki. Ale co to za proces? Na 30 rozpraw w ciągu czterech lat tylko dwie się odbyły. Posłanka Beata M.-P. ma przecież tyle na głowie. Unika procesu. Partia odwołała ją z funkcji pełnomocnika PiS w Łodzi. A konkurencja wymiata jej ludzi z posad w PGE. Jeszcze chwila i posłankę… deportują. Z PiS.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Grażyna Kulczyk wspiera Szwajcarów

Od browaru do browaru. Tak wygląda szlak wędrówek Grażyny Kulczyk. I chyba nie chodzi tu o picie piwa. A jeśli nawet, to przy okazji. Sprawa jest bowiem bardziej skomplikowana. A na dodatek, jak to zwykle bywa z deklaracjami milionerów, nie chodzi im o biznes. Gdzieżby tam. Ich życiowym celem jest przecież filantropia. Pierwszym browarem Grażyny Kulczyk był obiekt w Poznaniu. Tam bardzo pomogło jej miasto, bo liczono na długi mariaż. Wyszło, jak wyszło. I teraz pani Kulczyk adaptuje stary, zabytkowy browar w Susch. W równie zabytkowej i malowniczej wiosce w szwajcarskim regionie Engadyna, który graniczy z Włochami, Austrią i Liechtensteinem. Browar jest wbudowany w skałę. I częściowo mieści się pod ziemią. Reszta projektu bardzo przypomina Poznań. Ma tam być muzeum sztuki współczesnej i siedziba fundacji pani Kulczyk. Szwajcaria to z pewnością dobre miejsce do życia. I na fundację. A w razie czego są przecież na świecie inne browary.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

O chamie i laniu po pysku

Prawica chlubi się pewnym gościem, który sam siebie – i to trafnie – określił mianem ciemnogrodu. Wojciech Cejrowski – modelowy przypadek paranoi. Bohater okładki prawicowego „Do Rzeczy”. Słuchanie Cejrowskiego cofa nas do czasów wsi pańszczyźnianej. W każdej był jakiś głupek, który myślał, że jest najmądrzejszy we wsi. Opiszmy więc Cejrowskiego językiem, jakim on opisuje innych. Zaczniemy od kredo, którym się popisuje: „Jestem rzymskim katolikiem i moja motywacja jest religijna”. Tak oto ten katolik mówi o ludziach. „Zachęcam do prania po pysku. Są takie sytuacje honorowe, gdy należy walić w pysk. A… (Cejrowski)… to jest najgorsze na świecie chamstwo. I chamstwo inaczej nie rozumie, jak tylko wtedy, gdy jest walone w pysk. Wtedy dopiero chamstwo się kuli. Kiedy chama nie walniesz w pysk, wówczas cham rośnie w siłę, w butę, wówczas cham zaczyna ci włazić z butami na plecy…”. Czytamy i kogóż widzimy w opisie? Cejrowskiego. Barda prawicy, który wydala z siebie słowa „wulgarne, bez finezji, bez polotu”. Jaka prawica, taki bard.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Przerębel

W moim małym Międzylesiu trochę jest Warszawy, a trochę małego miasteczka. To miasteczko zmienia się na lepsze. Warszawa też. Jadę do pobliskiego warsztatu na wymianę żarówki, obok zmiana opon na zimowe. Jadę do apteki, do kilku sklepów – wszyscy kompetentni i mili. Jaki kontrast z naszym życiem politycznym! Szukam okazji, by na powitanie „Co słychać?” odpowiadać „Paranoja polityczna”. Zmieniam opony. Właściciel ma sympatyczną, myślącą twarz i jest pogodny, więc już wiem, jakie ma poglądy. Podczas całej operacji, dosyć brutalnej – mam wrażenie, że opony to boli – mówimy o naszym politycznym szaleństwie. Właścicielką malutkiego sklepu rybnego jest Kaszubka. Ma bardzo intensywne emocje: „Do czego oni nas doprowadzą”, mówi, krojąc zamaszyście łososia. W budce z gazetami sprzedawczyni bez słów wyjmuje dla mnie „Wyborczą”. Spotykam przypadkiem na ulicy D. Brałem z nim udział w wielu programach telewizyjnych. Jest konserwatywno-prawicowy, ale zawsze wydawał mi się porządny i uczciwy. Było mi więc przykro, że wszedł do zarządu radia „dobrej zmiany”. Pytam go o to. Zmartwił się, że nie wiem, że już się podał do dymisji. Nie dał rady, szefowa programu powiedziała mu wprost: „To radio rządowe, więc co najmniej 70% gości zapraszanych do programów musi mieć poglądy pisowskie” (podejrzewam,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Zdrowie

Język zdrowiu powie

W medycynie konwencjonalnej traktowany jest po macoszemu. Ale dla chińskiego lekarza to podstawa diagnostyki Jak wygląda język? Czy interesujemy się nim na co dzień? Raczej nie. O języku bowiem wiemy najwyżej tyle, że może być pokryty białym lub żółtym nalotem. Czasami jeszcze nas boli, bo go sobie przygryziemy, nieraz usłyszymy też reklamę leku na afty. Koniec, kropka. Tymczasem jego kolor, brak chropowatości czy różne dolegliwości mogą świadczyć o poważnych chorobach – nie tylko jamy ustnej. Język znamy przede wszystkim jako narząd mowy, z jego pomocą także rozróżniamy smaki. A umożliwiają to tysiące kubeczków smakowych umieszczonych na jego powierzchni, konkretnie w brodawkach. Możemy więc dzięki nim odróżniać podstawowe smaki: słodki, gorzki, kwaśny i słony, a także delektować się ich odcieniami. Przy czym charakterystyczne jest to, że kubki smakowe są odnawialne – zużywają się po tygodniu, a potem organizm wymienia je na nowe. Niestety, wraz ze starzeniem się organizmu proces ten trwa dłużej i to sprawia, że z wiekiem tracimy smak. Podobnie jest podczas kataru, gdy wszystkie potrawy wydają nam się mdłe, a to dlatego, że zmysł smaku jest powiązany ze zmysłem powonienia. Co w sercu, to na języku Medycyna chińska, która ma kilka tysięcy lat, uważa język

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Książki

Monika, czyli singielka

Ze spokojem układam się do zimowego snu, świadoma jego nieuchronności. To ostatni etap świadomej zmiany Imię dla starej panny Gdy byłam mała, myślałam, że moje imię to jedynie skrót od nazwy Ministerstwa Obrony Narodowej. Z nieistotnym sufiksem „ika”, który w chwilach drobnych czułości zamieniał się w „iczka”. Rodzinna etymologia mojego imienia pozostaje wciąż niewyjaśniona. Ojciec podobno chciał, żebym była Joanną lub Anną. Bo nawet nie śmiał żonie zaproponować imienia Wanda po swojej matce. Moja mama podeszła do zagadnienia ekonomicznie – i zażądała Zuzanny, jako że urodziłam się 11 sierpnia, w dniu imienin mojej potencjalnej patronki. Gdyby tak się stało, obydwa jubileusze można by odtrąbić jednego dnia. Bez większych ceregieli. Tu ojciec zaoponował. Twierdząc podobno, zupełnie nie w duchu socjalistycznej poprawności politycznej, że Zuzia to panna pokojowa w librettach lub francuskich komediach. Pewno chodziło mu o „Wesele Figara”. Babcia po latach opowiadała, że to ona była pomysłodawczynią mojego imienia. Chciała, aby imię było nowoczesne, a przede wszystkim oryginalne. Natchnęła ją lektura skandalizującej powieści Pera Andersa Fogelströma „Lato z Moniką”. Bohaterka podczas wakacji ucieka z chłopakiem Harrym na wyspę, gdzie spędzają upojne lato. Po powrocie okazuje się, że Monika jest w ciąży. Harry chce ślubu i stabilizacji,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Rosja to męski świat

Nowe kino rosyjskie ciężko doświadcza swoich bohaterów, a zwłaszcza bohaterki Pokazywane na 10. edycji festiwalu Sputnik nad Polską nowe kino rosyjskie zrywa z tradycją wielkich opowieści wyniesionych z literatury, za którą przez dekady, szczególnie w czasach ZSRR, tak chętnie podążało. Zamiast rozbuchania woli minimalizm. Zamiast pokazywać wielkie emocje, jest oszczędne, wręcz sterylne. Zamiast zajmować się tematami większymi niż życie, skupia się na małych sprawach. Sporo się zmieniło. Nie ma już wystawnych fresków w duchu Lwa Tołstoja i jego adaptatorów (samą „Annę Kareninę” Rosjanie przenieśli na ekran prawie dziesięciokrotnie), które pokazywały przekrój społeczeństwa i niczym kronika odnotowywały etykietę plebsu i arystokracji, a także mierzyły przepaści dzielące owe klasy. Nie ma tego bólu istnienia, który wypełniał pozbawiające złudzeń sztuki Antona Czechowa. Nie ma nawet tych umęczonych aktorów, którzy zrośli się z postacią w duchu metody Stanisławskiego. A przecież to z literatury i teatru, ale i z awangardy, wyrastały arcydzieła kina radzieckiego: „Lecą żurawie” Michaiła Kałatozowa, „Ballada o żołnierzu” Grigorija Czuchraja czy „Moskwa nie wierzy łzom” Władimira Mieńszowa. Dlaczego młodzi rosyjscy twórcy odcinają się od nich? Kopiowanie Amerykanów Powodów jest kilka. Za najważniejszy należy uznać fatalną frekwencję rosyjskich widzów na rodzimych filmach.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Bramy do lepszego życia

Wojna w Syrii i klęski głodu w Afryce nie zmieniły trendów. Najwięcej osób wciąż migruje do USA, a teraz także do emiratów Wydawać by się mogło, że statystyka mija się z prawdą – Stany Zjednoczone leżą przecież na drugim końcu świata w stosunku do krajów, z których pochodzi najwięcej migrantów. Dostanie się na terytorium USA oznacza niełatwą przeprawę biurokratyczną, wysokie koszty wizowe i koszty podróży nierzadko równe rocznym dochodom rodziny w krajach światowego Południa. Jednak w liczbach bezwzględnych to właśnie Stany Zjednoczone od dziesięcioleci niezmiennie przyjmują najwięcej imigrantów. Według danych amerykańskiego urzędu ds. imigracji oraz OECD w 2014 r. na stałe osiedliło się w USA prawie milion obcokrajowców, dzięki czemu urodzeni poza granicami kraju stanowią już przeszło 13% amerykańskiej populacji. Migranci i azylanci Kolejne miejsca na liście też nie przynoszą zaskoczeń. Zaraz za Stanami plasują się Niemcy (468 tys. stałych imigrantów w 2014 r.), Wielka Brytania (291 tys.), Francja (259 tys.) i Kanada (258 tys.). Do USA wyjeżdżają ludzie z całego świata, Niemcy zaś przyjmują przede wszystkim obywateli krajów Unii Europejskiej oraz, w ostatnich latach, syryjskich uchodźców. Migranci z całego świata wyjeżdżają więc niemal w tych samych kierunkach. Należy jednak

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

W najnowszym (48/2016) numerze Przeglądu polecamy

Najnowszy numer PRZEGLĄDU w sprzedaży od poniedziałku, a w nim: TEMAT Z OKŁADKI Dziedzictwo świętego Tym, co Jan Paweł II pozostawił przeciętnemu polskiemu wiernemu, nie są encykliki, których się nie czyta, etyka seksualna, której się nie przestrzega, ani dialog międzyreligijny, który w kraju jednolicie katolickim nie jest interesujący, ale przede wszystkim pielgrzymki do ojczyzny i słowa wtedy wypowiadane, a także ogólne wskazówki płynące do Polski z Watykanu. A tutaj sygnały, które powinny niepokoić, pojawiały się od początku pontyfikatu. Tyle że byliśmy na nie głusi. Po 1989 r. wolność dla Kościoła zmieniała się w przywileje dla niego, podczas gdy państwo, wyzbywając się swoich prerogatyw, ustępowało na każdym kroku i raz za razem okazywało słabość. Polski Kościół stał się swoistą superpartią, chciwą na dobra materialne, godzącą w świeckie państwo i demokrację, odgradzającą Polskę zarówno od współczesności, jak i od tradycji, wprowadzającą klimat wojny religijnej oraz – co szczególnie zaskakujące – oddalającą nas od Chrystusa. Czy takie właśnie dziedzictwo pozostawił św. Jan Paweł II? KRAJ Gdzie jest sprawiedliwość? O sędziach coraz częściej mówi się, że widzą paragrafy, ale nie widzą człowieka i jego sprawy. Wiele sędziowskich decyzji budzi kontrowersje. Niemal zawsze są one zgodne z prawem. Ale czy także z elementarnym poczuciem sprawiedliwości? Ludzie nie muszą akceptować wszystkich

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.