Bywam bardziej Klossem niż Mikulskim

Bywam bardziej Klossem niż Mikulskim

PIERWSZY POLSKI CELEBRYTA

Na człowieka, który zwraca uwagę fotoreporterów, mówi się dziś celebryta. Zanim ktoś z Państwa pomyśli, że aktor odtwarzający postać Klossa stał się pierwszym polskim celebrytą, jeszcze raz podkreślę, że na losy „Stawki” olbrzymi wpływ miała publiczność. I to ona wykreowała aktora na taką osobistość. Nie fotoreporterzy i dziennikarze, którzy zjawili się później. Wrzawa wokół mojej postaci nie cichła, wręcz odwrotnie. Zainteresowanie publiczności oznaczało zainteresowanie mediów, i na odwrót. Otwierał się worek z „Gwoźdźmi”, „Maskami”, metalami szlachetnymi. (…) Właściwie Hans Kloss nie był moją największą rolą, ale na pewno jedną z najważniejszych. (…)

HANS KLOSS – BOHATER TAMTYCH CZASÓW

„Pasja gracza, namiętność pokerzysty, której czasem się wstydził, ale która pomagała mu w trudnych sytuacjach”, napisali o Klossie Saf­jan z Szypulskim jako Andrzej Zbych w książce „Stawka większa niż życie”. Nie wzorowałem się na żadnej znanej mi postaci, tworząc Klossa. Nie był to żaden oficer z mojej wojskowej przeszłości. Mundur, w którym grałem, został uszyty z materiału celowo sprowadzonego z NRD. W serialu wyraźnie wybija się wątek rywalizacji gestapo i Abwehry, tajnych służb niemieckich. Konflikt między mną a Brunnerem to właśnie ta rywalizacja. Pomimo dbałości o szczegóły realizatorom nie udało się uniknąć poważnej wpadki. Gestapo tylko do 1938 r. chodziło w czarnych mundurach. Później zastąpiły je zielone, feldgrau. A przecież Brunner tylko raz pokazuje się bez munduru. W pożyczonym szlafroku po pijackiej nocy z Klossem, także w gatkach – a przez swoje pięć odcinków ubrany jest na czarno. Miałem tu dość trudne zadanie, bo przecież byłem postrzegany jako aktor ról mundurowych. Uniform na mnie świetnie leżał, nawet ten niemiecki. (…) Mimo to udawało mi się w „Stawce” pokazywać ludzką twarz mego agenta w znienawidzonym mundurze. (…)

Zastanawiam się właśnie, jak teraz napisać to, co chciałbym, o mojej postaci. Żeby oddzielić ją wyraźnie od siebie. Trudne, bo przecież gdziekolwiek pojawiałem się publicznie, rozpoznany, natychmiast słyszałem szepty: „Patrz, to przecież Kloss!”. (…)

O mojej postaci pisano wiele, całe artykuły i małe wzmianki w gazetach w całym kraju. Pisano jak najlepiej, aby nie narażać się czytelnikom. „Sympatyczny i inteligentny. Ucieleśnienie wyobrażeń o bohaterze i bohaterstwie”. Niezłomny, niezmienny, któremu wszystko wychodzi. Kładzie na łopatki wszystkich wrogów. Nienaganna sylwetka, zachowanie amanta. Albo, gdy już ktoś pokusił się o krytykę, robił to w sposób łagodny. „Umowność spełnia w »Stawce« bardzo istotną rolę, rozciąga się zarówno na bohatera, jak i na miejsce i sytuacje”, Małgorzata Dipont, „Życie Warszawy”, luty 1969. Zdarzały się opinie negatywne: „To nie Mikulski wydźwignął Klossa na wyżyny popularności, ale Kloss – Mikulskiego, a ściślej – obu wydźwignął temat”, Anna Boska, „Ekran”, maj 1969. (…)

Powtórzę, że Hans Kloss był zaskoczeniem dla wszystkich. Jak już wspomniałem, najpierw dla realizatorów. Ale myśmy mogli się już później tylko cieszyć z nagród i popularności, która na nas spadła. Cały nasz zespół był honorowany. Dostaliśmy „Złoty Ekran” w 1965 r. W 1968 Nagrodę I stopnia Ministra Obrony Narodowej, nie mówiąc o zbiorowych zagranicznych wyróżnieniach – „Złoty Wawrzyn” NRD i tytuł najlepszego programu w szwedzkiej telewizji w roku 1970. (…)

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2014, 49/2014

Kategorie: Sylwetki

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy