Dla nas to była skomplikowana operacja. Dla nich – romantyczna rewolucja 4 czerwca 1989 r. Cóż to było? Im dalej od tamtego przełomu, tym wyraźniej widać, że wybory te były elementem większej całości, wielkiej geopolitycznej zmiany. Ale też uświadamiamy sobie, po jak cienkim lodzie wówczas stąpano. Zaczął Gorbaczow Czy ta zmiana byłaby możliwa bez Gorbaczowa? W tamtym momencie – nie. Józef Czyrek, wówczas członek Biura Politycznego, jeden z najbliższych współpracowników Wojciecha Jaruzelskiego, mówił mi o rozmowach z Michaiłem Gorbaczowem w Lizbonie i w Moskwie, jeszcze zanim zastąpił on Konstantina Czernienkę na stanowisku sekretarza generalnego KPZR. Gorbaczow był wtedy sekretarzem ds. międzynarodowych. – Cieszę się, że staracie się przezwyciężyć swoje trudności – relacjonował słowa Gorbaczowa. – Nas to cieszy, dlatego że sami znajdujemy się w coraz trudniejszej sytuacji. Okazuje się, że rozwój ekonomiczno-społeczny, wzrost gospodarczy, który notowaliśmy bez przerwy od czasów zakończenia wojny, skończył się. Wkroczyliśmy w fazę stagnacji. A to oznacza, że państwu grozi głęboka zapaść. Nie możemy do tego dopuścić, musimy szukać dróg wyjścia. Bądźcie przygotowani, że nie wasze kłopoty będą dla nas najważniejsze, że będziemy musieli zająć się naszymi wewnętrznymi sprawami. Gorbaczow dzielił się jeszcze jedną refleksją. – My przy tym poziomie rozwoju nie wytrzymamy narzuconego nam tempa zbrojeń. Będziemy przegrywać ten wyścig, układ sił będzie się zmieniał. Może to doprowadzić do dużych zaburzeń międzynarodowych. Dlatego zanim to nastąpi, będziemy musieli zlikwidować główne napięcia w sytuacji międzynarodowej. – Wróciłem do Warszawy pod wielkim wrażeniem tego, co usłyszałem – mówił mi Czyrek. – Zdałem sobie sprawę, że czekają nas ogromne zmiany. Że Gorbaczow jest gotów iść bardzo daleko, demontować istniejący porządek, podział świata na dwa bloki. Że musimy być na to gotowi. Przy pierwszej sposobności dokładnie zreferował tę rozmowę gen. Jaruzelskiemu. Ten słuchał z zainteresowaniem. – Zaproście go do Warszawy – polecił. Zanim zaproszenie trafiło do Moskwy, zmarł Czernienko, a Gorbaczow został nowym sekretarzem generalnym. Myśl, że trzeba zdjąć z imperium nadmierne obciążenia, bo inaczej ono się zawali, że trzeba szukać jakichś nowych rozwiązań, również w sferze polityki międzynarodowej, była lejtmotywem jego rządów. Jak uratować imperium? Gorbaczow był w kierownictwie ZSRR liderem grupy, która uważała, że imperium musi się odnowić wewnętrznie, a ze spraw zagranicznych zamknąć te, które są balastem. Nowe myślenie w polityce wewnętrznej to były hasła uskorienia, pierestrojki, głasnosti… A w polityce zagranicznej? Po pierwsze, wycofanie się z wyścigu zbrojeń. Po co wydawać na kolejne rakiety, skoro już te, którymi Moskwa dysponuje, wystarczą do kilkukrotnego zniszczenia Ziemi? Wojciech Jaruzelski mówił mi, jak wspomagał Michaiła Gorbaczowa radą w jego dyskusjach z radzieckimi marszałkami (było to już później, gdy się zaprzyjaźnili). Gorbaczow pytał go jako wojskowego o siłę arsenałów. – Odpowiadałem mu, że to wystarczy na kilka wojen. A wojskowym zawsze mało. Po drugie, zamknięcie spraw, które generowały koszty, a nie przynosiły korzyści. Czyli wycofanie się z Afganistanu i z Europy Środkowej, wraz ze zgodą na zjednoczenie Niemiec. Ekipa Gorbaczowa traktowała te działania nie jako porażkę radzieckiej polityki, ale jako przystosowanie się do nowej rzeczywistości. – Gorbaczow pogodził się z przegraną w zimnej wojnie, chciał ustawić swój kraj w nowych warunkach na możliwie korzystnych pozycjach – mówił Andrzej Werblan w książce „Polska Ludowa”. – Jego celem było znormalizowanie stosunków z Zachodem. Ale żeby tak się stało, musiał zrezygnować z rywalizacji dwóch bloków, czyli z Jałty. Co więcej, jak wynika z pamiętników Szewardnadzego, od 1987 r. w najbliższym otoczeniu Gorbaczowa rozważano opcję możliwie szybkiej zgody na zjednoczenie Niemiec. Po to, aby w tym świecie niepodzielonym na dwa rywalizujące bloki odzyskać możliwość manewru rosyjsko-niemieckiego w polityce światowej i europejskiej. To jest tradycja rosyjska. A żeby taką możliwość odzyskać, nie wystarczyło wyrazić zgody na zjednoczenie Niemiec. Trzeba było dać Niemcom gwarancję bezpieczeństwa, polegającą na tym, że między nimi a ZSRR znajdą się państwa, które nie są satelitami Związku Radzieckiego, ale i nie są satelitami Niemiec. I dodawał: – Te państwa przestały przynosić Związkowi Radzieckiemu pożytek strategiczny. ZSRR, jako mocarstwo rakietowo-nuklearne, stał się nietykalny,
Tagi:
Andrzej Gdula, Europa Środkowo-Wschodnia, François Mitterrand, George Bush, historia Polski, historia PRL, Jan Paweł II, Józef Czyrek, Jugosławia, Karol Modzelewski, KPZR, Ludowe Wojsko Polskie, Margaret Thatcher, Michaił Gorbaczow, Nicolae Ceauşescu, NRD, Okrągły Stół, postkomunizm, PRL, PZPR, relacje polsko-rosyjskie, Rumunia, Tadeusz Gocłowski, Wojciech Jaruzelski, wybory 1989, zjednoczenie Niemiec, Związek Radziecki