Achtung, achtung!

Achtung, achtung!

Były głosy, że Dariusz Pawłoś, nowy ambasador w Niemczech, to człowiek z dalekiego szeregu, średniego szczebla urzędnik, więc i ambasadorem będzie podobnym. Może tak się stanie. Choć na początek Pawłoś zapowiada, że weźmie się z Niemcami za bary. I że jego ambicją jest być takim ambasadorem, jakim był Andrzej Przyłębski. Bo to on ustawił mu poprzeczkę.

Jastrzębia polityka ma więc mieć jastrzębia ambasadora. Który już obwieścił, że jednym z jego priorytetów będzie walka o reparacje. „Chciałbym przypomnieć stronie niemieckiej, że Polska nigdy nie otrzymała od Niemiec reparacji za skutki II wojny światowej – głosił, przedstawiając swoje zamiary. – Polska ma prawo domagania się zadośćuczynienia za doznane ze strony niemieckiego państwa krzywdy i oczekuje od Niemiec, że raport obrazujący skalę strat polskich zainicjuje otwarty i merytoryczny dialog między naszymi krajami, który doprowadzi do rozstrzygnięcia kwestii reparacji wojennych. W tym kontekście ambasada RP w Berlinie wraz z innymi polskimi placówkami i instytucjami działającymi w Niemczech powinna zaangażować się w kampanię informacyjną o polskich stratach wojennych, która realizowana jest pod hasłem »Bez przedawnienia«. Jako ambasador chcę jak najbardziej włączyć się w tę kampanię i ją nadzorować”.

I żeby nikt nie sądził, że to była pusta deklaracja, precyzował: „W 1952 r. rozpoczęły się pierwsze wypłaty dla ofiar w Izraelu i dla Żydów na całym świecie, których reprezentowała żydowska konferencja roszczeniowa – Claims Conference. Globalna kwota wypłacona przez Republikę Federalną Niemiec z tytułu prześladowań nazistowskich przekracza 80 mld euro. Kwoty przyznane polskim ofiarom Polska uzyskała z jednym wyjątkiem dopiero w połowie lat 90. i w XXI w. w latach 2001-2010. To były świadczenia z tytułu pracy niewolniczej, przymusowej na rzecz III Rzeszy z fundacji »Pamięć, Odpowiedzialność, Przyszłość«, a w latach 90. przekazane przez rząd Republiki Federalnej Niemiec po zawarciu Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, w którym to nie znalazła się kwestia ani odszkodowań, ani reparacji wojennych. Wówczas Polska otrzymała 500 mln marek, a z fundacji »Pamięć, Odpowiedzialność, Przyszłość« – 1 812 000 000 marek. Ta kwota, razem z jeszcze jednym programem odszkodowawczym dla niewielkiej grupy ofiar eksperymentów pseudomedycznych w hitlerowskich nazistowskich obozach koncentracyjnych, to jest zaledwie 1,5% tej kwoty wypłaconej przez Republikę Federalną Niemiec ofiarom na całym świecie, głównie w Niemczech, Europie Zachodniej, Stanach Zjednoczonych i w Izraelu. 1,5%, proszę państwa. To oznacza, że polskie ofiary niemieckich prześladowań nie otrzymały żadnych odszkodowań z tytułu prześladowań nazistowskich, jedynie niewielkie wsparcie o charakterze humanitarnym ex gratia, o które same musiały występować. Kwestia reparacji uregulowana w układzie poczdamskim nie została na rzecz Polski nigdy zrealizowana”.

Bębny bębnią. „Jesteśmy na kursie absolutnie kolizyjnym z Niemcami. Nie ma żadnych dobrych relacji, żadnego dobrego sąsiedztwa” – takie rzeczy opowiadał na posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych poseł Janusz Kowalski i nikt z PiS nawet nie próbował choćby niuansować tych deklaracji.

Tak oto PiS znalazło cel swojej polityki zagranicznej, no i melodię dla polityki wewnętrznej, dla kampanii wyborczej w przyszłym roku. Ileż zawdzięcza Niemcom…

Wydanie: 2022, 42/2022

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy