Agatka i jej cyrk na wodzie

Agatka i jej cyrk na wodzie

Najdziwniejsze pływadła ruszyły w rejs po Odrze, żeby pomóc chorej dziewczynce Na Odrze wszystkim dobrze – powtarzali sobie żeglarze Spływu Pływadłami 2009. Choć czasem dobrze i łatwo nie było, 40 km dystansu między Raciborzem a Koźlem pokonali młodzi i starzy, zdrowi i nie w pełni sprawni. Bohaterką dwudniowego spływu była mała Agatka Duda ze swoim pływadłem „Cyrk Agatka”. Tak ochrzciła pływadło, które specjalnie dla niej zbudowali tata z braćmi. – Naszym pływaniem chcemy przybliżyć problemy rodzin z dziećmi z przepukliną oponowo-rdzeniową. Czasem nam samym brakuje sił, środków, zrozumienia, również ze strony służby zdrowia, chcemy o tym opowiedzieć. Tym rejsem po Odrze chcieliśmy spełnić życzenie naszej chorej córeczki – mówi Anna Kapłon-Duda, mama dziewięciolatki, która zmęczona, ale szczęśliwa zeszła z łódki wprost na swój wózek. Na Odrze między Raciborzem a Koźlem w czerwcu pojawiają się co roku pływadła – najwymyślniejsze jednostki pływające. Luksusowy pałac „Misja Kleopatra” sunął po rzece obok Alladyna na latającym dywanie, Pszczółki Mai, pływającej sali operacyjnej z krwiodawcami czy trabanta z napisem „Rolniku, jesteś na fali”. Była dętka z nowożeńcami w podróży poślubnej, łódź wikingów, nyska milicyjna i pływające koło fortuny. Wodna komisja wyborcza „Ojro 2009” zachęcała: „Idź na wybory, oddaj na łajbie głos, a nie zjeży ci się włos”. Obok Hawaiian Party i chińskiego domku sunęła łajba z osobami niesłyszącymi na pokładzie. Płynął też „Cyrk Agatka”. Pływadła wymyślił Bronisław Piróg, społecznik, niespokojny duch, miłośnik Odry spod Raciborza, tegoroczny Alladyn. – Od trzech lat Bronek namawiał nas na rejs dla Agatki, obiecaliśmy to córeczce – mówi pani Anna, mama siedmiorga dzieci. Na pływadle musiał się zmieścić wózek inwalidzki, wygodne legowisko z poduszkami dla Agatki, grill, w razie potrzeby zakrywany kąt toaletowy, no i siedziska dla pozostałej załogi – braci i taty, czyli barwnej trupy cyrkowej. Jedno z życzeń chorej Agatki zatem się spełniło. – Planowaliśmy księżniczkę na łupince orzecha, ale Agatka chciała mieć swój cyrk. Taki z klaunami, połykaczami ognia, siłaczami. Wcześniej udało się spełnić marzenie o kopnięciu piłki na boisku. Chciałaby też nosić takie zwykłe, szmaciane tenisówki, jak inne dzieci – opowiada jej mama. To ostatnie życzenie jest najtrudniejsze do spełnienia. Do szkoły na obręczach Agatka urodziła się z przepukliną oponowo-rdzeniową. Nie może sama chodzić, kolanka „uciekły w drugą stronę”, prawie nie ma czucia w nóżkach. Towarzyszą tej chorobie nóżki szpotawo-końskie. Agatka nosi specjalne obuwie ze stelażami, aparatami; przeszła już trzy operacje, miesiące pobytów w szpitalach, rehabilitacji. Ta śliczna, rezolutna dziewczynka porusza się na wózku. Rozszczepienie kręgosłupa, bo tak inaczej nazywa się tę wadę wrodzoną, powoduje również inne dysfunkcje i trudności w codziennej egzystencji, jak choćby konieczność regularnego cewnikowania. Bliscy Agatki we wszystkim starają się jej ulżyć: – Myślimy i wierzymy, że Agatka będzie sama funkcjonowała w życiu. Że będzie miała swoją rodzinę, dom. Dziewczynka jest uczennicą 2 klasy integracyjnej SP nr 12 w Kędzierzynie-Koźlu, dobrze się uczy, ma kolegów. Gdyby nie kochające rodzeństwo, a przede wszystkim pełne oddanie rodziców, trudno byłoby jej pokonywać przeciwności dnia codziennego. Choćby odcinek 870 m po kocich łbach do przystanku autobusowego, przez które mama Agatki codziennie pcha wózek z dziewczynką, nie raz i nie dwa przebijając opony i docierając do szkoły na obręczach. Koszt pary opon z dętkami do wózka to około 300 zł. – Zastanawiamy się, czy dojazd do szkoły jest refundowany tylko za autobus, jak dotąd. Jak sobie radzić z dodatkowymi kosztami? A gdzie specjalne buty, po które musimy jeździć kilkadziesiąt kilometrów do zakładów ortopedycznych, bo stopka Agatki rośnie. Tylko jedna para to koszt od 560 zł. Wie pani, ile sama ma par obuwia, Agatce musi tymczasem wystarczyć jedna rocznie… – wylicza Anna Kapłon-Duda. Do tego dochodzą stelaże, aparaty, kosze biodrowe, ortezy, które umożliwiają usztywnianie nóżek i samodzielne korzystanie z wózka, wszelkie medyczne utensylia, leki przeciwbólowe, konsultacje i wyjazdy choćby po właściwie wypisaną receptę do lekarza prowadzącego – z Kędzierzyna-Koźla

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 25/2009

Kategorie: Kraj
Tagi: Beata Dżon