Aktor dojrzewa na robocie

Aktor dojrzewa na robocie

Warszawa 25.02.2022 r. Katarzyna Dabrowska - aktorka i piosenkarka. fot.Krzysztof Zuczkowski

Im trudniejsze dostajesz zadanie, im bardziej cię ono przeraża, tym lepiej, bo masz szansę się rozwinąć Katarzyna Dąbrowska – aktorka filmowa i teatralna Serial Player Original „Behawiorysta” to adaptacja powieści Remigiusza Mroza, króla polskiego kryminału. To twój obszar literacki czy trzymasz na nakastliku książki zupełnie innych autorów? – Dostanę za to pewnie burę od całego fanklubu Remigiusza Mroza, ale nie jestem fanką powieści kryminalnych. Lubię takie historie w wydaniu serialowym, zwłaszcza skandynawskim, ze wspaniałymi krajobrazami i mrocznym klimatem. Ale w literaturze moje zainteresowania skierowane są gdzie indziej – najczęściej wybieram powieści i literaturę faktu. Aktorka nie musi łączyć tematyki pracy z prywatnymi upodobaniami? Na planie możesz realizować się w konwencji morderstw, a w domu pochłaniać reportaże z podróży do odległych miejsc? – Rozległe zainteresowania są wręcz bardzo pożądane w tym zawodzie. Według mnie aktor powinien dużo czytać i starać się być z literaturą, czy szerzej – z kulturą, na bieżąco. Dlatego naturalnie zetknęłam się z twórczością Remigiusza Mroza, zanim jeszcze otrzymałam rolę w „Behawioryście”, ale po przeczytaniu dwóch pozycji nie czułam potrzeby sięgnięcia po całą serię. Natomiast jeśli chodzi o realizację filmu lub serialu na podstawie powieści, to zapoznanie się z nią uważam za swój obowiązek. Nawet jeżeli scenariusz mija się z pierwowzorem, to przecież książka jest fundamentem. Skorzystanie z tego, co zaproponował autor, jest dla mnie bardzo pomocne. Na potrzeby roli spotykałaś się też z behawiorystami? – Producenci ściągnęli na plan kinezyka, osobę zajmującą się czytaniem ludzi poprzez mowę ciała. Miałam możliwość przeprowadzenia prywatnej rozmowy z nim, podczas której mogłam się dowiedzieć, co oznaczają konkretne gesty, jakie są interpretacje różnych ludzkich reakcji, co w naszym zachowaniu jest prawdą, a co fałszem. Jest w Polsce kobieta, która zajmuje się psychologią kłamstwa. Bazuje ona na podobnych mechanizmach i tych samych warsztatowych umiejętnościach. Z wykształcenia jest psychologiem, ale podąża w stronę kinezyki. W wywiadach opowiadała, że bywa wynajmowana przez pracowników wielkich firm w celu przeprowadzania rozmów kwalifikacyjnych z osobami kandydującymi na wysokie stanowiska. Jej głównym zadaniem jest potwierdzenie deklaracji rozmówców co do posiadanego doświadczenia. To bardzo ciekawe, bo pierwsze skojarzenie z kinezykami dotyczy raczej działalności kryminalnej, ewentualnie politycznej – manipulacji, pracy gestem i mimiką, które mają wzbudzać zaufanie. Ta psycholożka bywa również wynajmowana przez prywatnych detektywów, np. kiedy żona podejrzewa męża o zdradę. Niesamowite, w ilu dziedzinach taka osoba może funkcjonować. Nie niepokoi cię, że ludzie mogą zdobyć tyle informacji na nasz temat wyłącznie poprzez patrzenie, jak się zachowujemy? – Cóż, w pierwszej chwili każdy z nas pewnie poczułby się prześwietlony. To naturalne, że nie chcemy, aby ludzie tak szybko dowiedzieli się o nas pewnych rzeczy. Ale, być może z racji wykonywanego przeze mnie zawodu, bardziej mnie to zafascynowało, niż zaniepokoiło. Aktorzy zajmują się w końcu pokazywaniem, ale i ukrywaniem. To niesamowite, jak wiele informacji możemy ujawnić w zupełnie niekontrolowany sposób. Każdy szczegół – nasza postawa, gestykulacja, to, jak się wysławiamy – to czyste fakty o nas. Doświadczyłam czegoś w rodzaju wróżenia z ręki podczas spotkania z kinezykiem, który tylko na podstawie uścisku dłoni rzucił mi kilka informacji na mój temat. Jakieś 90% było zgodne z prawdą. Nazwał też jedną moją cechę, która może się objawić w przyszłości. Dla mnie jako aktorki było to świetne przeżycie. Kinezykom musi być trudno oprzeć się pokusie korzystania z takich umiejętności w życiu prywatnym. A jak jest w twoim zawodzie? Lubisz zagrać przed rodziną lub przyjaciółmi albo „podkraść” im pewne zachowania czy reakcje, by użyć ich w roli? – Nie gram w życiu, nie umiałabym udawać przed moimi bliskimi, zresztą oni od razu by to wyczuli. Ale te sfery, prywatna i zawodowa, oczywiście się przenikają. Aktorzy są przede wszystkim obserwatorami życia i tego zawsze mnie uczono. W tym zawodzie trzeba być czujnym, wykazywać zainteresowanie drugim człowiekiem i otaczającym światem. To najlepsze inspiracje. Nie jestem w stanie zbudować każdej postaci, bazując wyłącznie na własnych doświadczeniach, nie mam aż tak bogatego życia. Zwłaszcza kiedy mam styczność z ekstremalnymi wyzwaniami zawodowymi – w przypadku Brygidy, mojej postaci z „Behawiorysty”, jest to temat depresji i łączącej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2022, 2022

Kategorie: Kultura