All inclusive czy obóz przetrwania

All inclusive czy obóz przetrwania

PHOTO: LUKASZ KALINOWSKI / EAST NEWS KATOWICE PYRZOWICE 13/07/2012 TURYSCI UPADLEGO BIURA PODROZY ALBA TOUR PRZEBYWAJACY W HURGHADZIE I SHARM EI SHEIKH PRZYLECIELI DO POLSKI SPECJALNIE WYNAJETYM SAMOLOTEM N/Z POWRACAJACY TURYSCI NA LOTNISKU

Polacy chętnie spędzają urlop za granicą, ale chcą mieć wszystko jak u siebie w kraju – Do końca nie wiedzieliśmy, kiedy wylecimy – opowiada Anna, która zdecydowała się spędzić w lipcu parę dni urlopu na Majorce. – Za każdym razem przesuwano czas wylotu. Biuro podróży nie odbierało telefonów, z rezydentem nie było kontaktu. Musieliśmy siedzieć na lotnisku, a ponieważ bagaże zostały już nadane, każdy miał tylko podręczny. Co chwila któryś z pasażerów pytał pozostałych o pieluchę, wodę, butelkę dla dziecka… Dzieci płakały, a my byliśmy wyczerpani. Pani Anna wykupiła pięciodniowe wakacje last minute, na które – jak większość uczestników wycieczki – pojechała z dziećmi. Na miejscu okazało się, że rezydent był przeważnie nieobecny, a obsługa hotelowa mówiła tylko po angielsku. – Dla mnie to nie problem, ale gdyby na podobną wycieczkę chciała pojechać moja mama, miałaby kłopot – dodaje. Prawdziwe problemy zaczęły się jednak w dniu powrotu. Wylot był zaplanowany na godz. 12.20 w niedzielę. – Nie mogliśmy się skontaktować z rezydentem, nikt nie przyjechał pod hotel, żeby zawieźć nas na lotnisko. Każdy musiał organizować sobie transport na własny koszt – skarży się turystka. Uczestnicy wycieczki opuścili Majorkę dopiero następnego dnia około godz. 14, po wielogodzinnym koczowaniu na lotnisku. – Kiedy w końcu otworzyli bramkę, nie wierzyliśmy, że lecimy. Nikt z nas nawet się nie ruszył – wspomina Anna. – A po przekroczeniu bramki kazano nam czekać w rękawie kolejną godzinę, potem tyle samo w samolocie. Historia powrotu z Majorki miała prawdopodobnie związek ze strajkami pracowników linii Ryanair. Kiedy wczasowicze tkwili na lotnisku Palma de Mallorca, przewoźnik wystosował oświadczenie po hiszpańsku. Natomiast organizujące wyjazd biuro TUI do tej pory nie złożyło wyjaśnień. Pani Anna złożyła reklamacje do obu firm. Rozczarowanie usługami biur podróży nie należy do rzadkości. Jeden z wypowiadających się na forum www.easygo.pl pisze: „Pojechałem (…) na tygodniowe wczasy na wyspę Korčula do miejscowości Vela Luka. Hotel Adria Beach reklamowany jako trzygwiazdkowy tak naprawdę jest częściowo odnowionym ośrodkiem wypoczynkowym pamiętającym czasy Tita. Pokoje są OK, ale windy w budynku nie działają, a w barze na blat leje się woda z sufitu. W stołówce (opisywanej jako restauracja) królują plastikowe meble ogrodowe i jedzenie bez smaku. W musli podawanym na śniadanie kilka osób znalazło larwy owadów. Kilkanaście osób po kolacji dostało poważnego zatrucia pokarmowego. Sytuacja z zatruciami pojawiała się co dwa-trzy dni. Rezydent (czasami) obecny w hotelu był całkowicie niekompetentny”. Niekompetencja, niedostępność, a czasem nieuczciwość rezydentów, niezgodność opisu z rzeczywistością, opóźnienie lotów lub zakwaterowania – to najczęściej powtarzane zarzuty. „Nigdy bym się nie decydował na wyjazd, gdybym wiedział, że będę pozbawiony opieki rezydenta (…). Wprawdzie jest numer alarmowy, ale żeby się połączyć, trzeba mieć dużo cierpliwości, a jak już się połączycie, to pani po trudnych pytaniach rzuca słuchawką albo obiecuje, że pomoże, aby potem nie nawiązać żadnego kontaktu”, pisze użytkownik forum na stronie www.wakacje.pl. Klienci biur podróży często skarżą się też na ukryte koszty. „Po przyjeździe do hotelu dowiedziałem się, że muszę wnieść opłatę w wysokości 20 euro (podatek krajowy). Wszystko byłoby OK, gdyby nie to, że nie zostałem o tym poinformowany. Wycieczki u rezydentki – ok. 50-75% droższe niż na własną rękę, tak naprawdę za nic”, żali się inny turysta. „Rezydentka nie potrafiła udzielić mi prostej informacji na temat organizacji powrotu z hotelu na lotnisko, tylko namawiała mnie na 30-minutowe spotkanie – opowiada klientka jednego z wiodących biur podróży. – Dowiedziałam się później, że oferowała na nim swoje wycieczki, których ceny okazały się dwa razy wyższe niż w lokalnych biurach”. Mimo złych doświadczeń z organizowanymi wyjazdami Polacy chcący spędzić wakacje za granicą korzystają najczęściej z usług biur podróży. W zeszłym roku wykupionych zostało ponad 6 mln wycieczek. Najchętniej wybierane przez rodaków miejsca na urlop to Grecja, Bułgaria, Turcja, Egipt i – ostatnio – Albania. – Różnice w cenach są jednak bardzo wysokie, w zależności od czasu wyjazdu – mówi Tomasz Chodorski z biura turystycznego Horn na warszawskiej Pradze. – Koszt tańszego wyjazdu w lipcu i sierpniu to średnio 2,5

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 31/2018

Kategorie: Społeczeństwo