Recydywa błędów

Recydywa błędów

Dlaczego III Rzeczpospolita nie wyciąga wniosków z doświadczeń PRL Od dłuższego czasu nurtuje mnie pytanie, jakie wnioski warte zastosowania mogłaby wyciągnąć III Rzeczpospolita z doświadczenia PRL. Szukając odpowiedzi na to pytanie, stwierdziłem, że w co najmniej trzech sprawach wyciągnięcie takich wniosków jest absolutnie konieczne, jeżeli chcemy pójść do przodu. Mają one bowiem zasadnicze strategiczne znaczenie dla przyszłości. Pierwsza z tych spraw to rola inwestycji w procesie naszego rozwoju. W PRL i w III RP była ona i jest odmienna. Rozważania na ten temat trzeba zacząć od przypomnienia, że nauka rozróżnia wyraźnie zdolność do inwestowania i skłonność do podejmowania takich inwestycji. Tę pierwszą wyznacza zdolność sfinansowania inwestycji oraz zaopatrzenie w materiały budowlane i sprzęt inwestycyjny, czyli warunki rzeczowe. Można mieć duże możliwości inwestycyjne w tym znaczeniu i nie wykorzystywać ich właśnie z powodu braku skłonności do inwestowania. W świetle tego podziału jedną z najbardziej charakterystycznych cech PRL było wyjątkowo silne ograniczenie możliwości inwestowania. Zdolność finansowania co najmniej do 1970 r. sprowadzała się do wewnętrznych źródeł akumulacji środków rozwojowych, głównie przez ograniczenia we wzroście konsumpcji. Z przyczyn politycznych PRL nie miała bowiem dostępu ani do międzynarodowych funduszy pomocowych, ani do kredytów zagranicznych w szerszej skali. Równocześnie z powodu braku walut zagranicznych bardzo silnie odczuwalna była bariera handlu zagranicznego dla importu sprzętu inwestycyjnego. W przeciwieństwie do ograniczonych możliwości inwestycyjnych skłonność do inwestowania była w PRL wyjątkowo wysoka, nienotowana nigdy przedtem ani potem w historii gospodarczej naszego kraju. Wyznaczały ją ogromne potrzeby odbudowy kraju zniszczonego przez wojnę, a następnie wejście na drogę jego rozwoju od podstaw. Z samej zaś istoty systemu wynikało, że osiągnięcie zysku w wyniku inwestycji nie stanowiło kryterium wyboru inwestycyjnego. W konsekwencji za jedną ze znamiennych cech PRL można uznać fakt, że skłonność do inwestowania co najmniej do 1980 r. wielokrotnie przekraczała możliwości inwestowania. Prowadziło to często do naruszenia równowagi makroekonomicznej, a w rezultacie do konieczności rewizji i ograniczenia frontu inwestycyjnego, z czym wiązały się straty. Można więc postawić tezę, że w całym tym okresie mieliśmy do czynienia ze stałym przeinwestowaniem, aż do 1980 r., kiedy napięcia społeczne przerwały proces rozwoju. Sytuacja ta oznaczała, że w PRL nie było problemu braku skłonności do inwestowania, który nurtował rozwinięte kraje, a tym samym Johna Maynarda Keynesa, mianowicie zbyt niskich inwestycji do pełnego zaangażowania potencjału pracy. Występowały natomiast z dużym nasileniem problemy związane z nietrafionymi inwestycjami (malinvestments), którym wiele miejsca poświęcił Friedrich von Hayek. POMOC Z ZACHODU W III Rzeczypospolitej pod tym względem nastąpiło całkowite odwrócenie sytuacji. Jej zdolność inwestycyjna wzrosła w stosunku do PRL wręcz skokowo dzięki otwarciu źródeł pomocy z zagranicy (np. funduszy pomocowych UE) i dostępowi do kapitału międzynarodowego. W związku z otwarciem dostępu do rynku światowego i kredytów zniknęła też bariera handlu zagranicznego, a przynajmniej łatwiejszy stał się import inwestycyjny. Natomiast w przeciwieństwie do wzrostu zdolności do inwestowania wyraźnie zmniejszyła się w stosunku do PRL skłonność do inwestowania. Wpłynęły na to co najmniej trzy przyczyny. W nowym systemie wyłącznym kryterium podejmowania inwestycji stało się osiągnięcie zysku tą drogą. Zysk był natomiast zależny od popytu na rynku wewnętrznym. Sytuacja zaś pod tym względem wyraźnie się skomplikowała w stosunku do PRL. Wpłynęła na to ucieczka popytu za granicę (import motoryzacyjny, turystyka zagraniczna, zakupy majątkowe za granicą). Równocześnie nadmierna rozpiętość dochodowa stała się czynnikiem zmniejszającym popyt wewnętrzny. Im wyższy bowiem poziom dochodów, tym mniejsza orientacja na towary krajowe, a większa na import. Pojawiła się w związku z tym pewna ostrożność w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych w sektorze biznesu prywatnego. W rezultacie jedną z najbardziej charakterystycznych cech III RP stało się niewykorzystywanie potencjalnych możliwości inwestowania. Stwierdzenie to może się wydawać sprzeczne z oficjalną tezą, że współczesna Polska jest jednym wielkim placem budowy. Trzeba jednak pamiętać, że dotyczy to głównie ostatnich pięciu lat po wejściu Polski do Unii. Inwestycje te obejmują przede wszystkim obiekty infrastruktury komunikacyjnej (autostrady, centrale sieci łączności) oraz inwestycje komunalne, zwłaszcza w miastach, a nie biznesowe. W III RP problemy nurtujące Keynesa są bliższe potrzebom tego etapu, podczas gdy kwestia nietrafionego inwestowania straciła na znaczeniu.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 21/2012

Kategorie: Opinie