Anne ratuje prezydenta

Anne ratuje prezydenta

Socjalistka została pierwszą kobietą merem Paryża „W życiu zawsze musiałam pracować dwa razy tyle co inni, ponieważ jestem kobietą i imigrantką”, mówiła Anne Hidalgo. Skromna, pracowita, poważna polityczka osiągnęła ogromny sukces. Uratowała socjalistów od katastrofy. Jako pierwsza kobieta została merem Paryża. Zwyciężyła z inteligentną, elegancką i wyrafinowaną Nathalie Kosciusko-Morizet z konserwatywnej partii UMP. Prezydent François Hollande nazwał wiadomość o wyborze Anne Hidalgo „jedyną dobrą w oceanie złych wieści”. 30 marca odbyła się we Francji druga tura wyborów komunalnych. Zgodnie z przewidywaniami, rządzący socjaliści doznali upokarzającej klęski. Stracili władzę w ponad 150 miastach liczących powyżej 9 tys. mieszkańców, nawet w swoich bastionach, takich jak Limoges, w którym rządzili od 1912 r. Pokój na poddaszu Zatriumfowali konserwatyści z UMP oraz ksenofobiczny Front Narodowy, który zdobył władzę w 11 miastach, a także w zamieszkanej przez 150 tys. osób VII dzielnicy Marsylii. Prezydent Hollande wyciągnął wnioski z tej porażki i zmienił premiera. Jean-Marc Ayrault podał się do dymisji. Nowym szefem rządu został Manuel Valls, dotychczasowy minister spraw wewnętrznych, należący do prawego skrzydła partii socjalistycznej, mający opinię polityka niezależnego i energicznego. Lewica utrzymała jednak Paryż. Gdyby także stolica wpadła w ręce konserwatystów, socjalistyczny rząd zadrżałby w posadach. To 54-letnia Anne Hidalgo uratowała przed kompromitacją Hollande’a, którego wielu obywateli obarcza odpowiedzialnością za wysokie bezrobocie i problemy gospodarcze. Hidalgo urodziła się w hiszpańskim San Fernando pod Kadyksem w rodzinie o tradycjach republikańskich. Jej dziadek został skazany na karę śmierci zamienioną na dożywocie. Ojciec zaś, który musiał uciekać za Pireneje przed frankistowską dyktaturą, osiedlił się w Lyonie i sprowadził rodzinę. „Miałam wtedy dwa i pół roku, pamiętam chwilę pożegnania, zapachy, drewniane wagony pociągu i strach matki. W Lyonie ojciec pokazał nam mieszkanie – pokój na poddaszu z jednym materacem dla nas czworga. Moja siostra zapytała: Mamo, czy będziemy tu mieszkać? Wtedy rodzice się rozpłakali. Ale ojciec ciężko pracował, żeby znaleźć dla nas coś lepszego”, wspomina pani mer. Dziewczynka rozmawiała z rodzicami po hiszpańsku, a z siostrą Marią po francusku. W wieku 14 lat przyjęła obywatelstwo nowej ojczyzny. Zmieniła też imię Ana na popularne we Francji Anne. Na studia wyjechała do Paryża, który pokochała. Lubi zresztą powtarzać słowa reżysera Sachy Guitry’ego: „W byciu paryżaninem nie liczy się miejsce przyjścia na świat, paryżaninem jest ten, kto w tym mieście przeżył odrodzenie”. Anne odkryła feminizm, który uznała za ideologię bardziej rewolucyjną od wszystkich programów partyjnych. Może dlatego wstąpiła w szeregi socjalistów dopiero w 1994 r. Dwukrotnie zamężna – po raz drugi z socjalistycznym parlamentarzystą – urodziła troje dzieci. Była inspektorem pracy, a także doradcą przewodniczącej Partii Socjalistycznej, Martine Aubry, minister pracy w gabinecie Lionela Jospina. W marcu 2001 r. została wybrana do rady miejskiej i objęła stanowisko wicemera. Gospodarzem wspaniałego paryskiego ratusza został wtedy socjalista Bertrand Delanoë, który szybko zwrócił uwagę na talenty i pracowitość zastępczyni i wspierał jej karierę. Żelazna pięść Anne Hidalgo miała opinię urzędniczki skromnej, ale niezwykle kompetentnej i efektywnej. „Sama wytyczam swoją drogę, lecz w ten sposób, że inni nie widzą, jak nadchodzę”, mówiła. „Anne Hidalgo to przykład żelaznej pięści w aksamitnej rękawiczce. Potrafi postawić na swoim”, stwierdził Denis Baupin zasiadający we władzach Paryża z ramienia Partii Zielonych. W 2009 r. Delanoë namaścił córkę hiszpańskich imigrantów na swoją następczynię. Trzy lata później, gdy François Hollande wygrał wybory prezydenckie, wielu uważało, że Hidalgo dostanie resort w rządzie. Ona jednak wolała pozostać we władzach Paryża. Mer Delanoë oraz jego współpracownica osiągnęli niebagatelne sukcesy. Udało im się obniżyć miejski dług, podatki nie są wysokie. Stworzono wielki system wypożyczania rowerów miejskich Vélib’, a potem także pojazdów elektrycznych Autolib’. Ale za kadencji Delanoëgo liczba urzędników miejskich wzrosła z 40 do 50 tys., co powoduje znaczne koszty. Ogromne miasto (w granicach administracyjnych Paryża mieszka 2,2 mln osób, w całym regionie miejskim 12 mln) oznacza zresztą gigantyczne problemy. Paryżanie skarżą się na tłok, hałas, korki,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2014, 2014

Kategorie: Świat