Wpisy od Helena Leman
Zaoczniak, czyli student drugiej kategorii
Kierunek nie jest bardzo istotny, liczy się głównie mgr przed nazwiskiem na wizytówce i na pieczątce Ewa biega nerwowo po korytarzu, zaczepiając kolegów. – Nie wiecie, jak dorwać tę kobietę z filozofii? – dopytuje się natarczywie. Ewa na co dzień pracuje w straży miejskiej. Na studia (teraz trzeci rok historii) wróciła po czteroletniej przerwie. Wcale nie jest pewna, czy dyplom uchroni ją przed zwolnieniem, ale z takim papierem nawet na kuroniówce będzie czuła się pewniej. Tomek z tego samego roku martwi się, że z siatki
Żuławy – raj podtopiony
Pierwszy atak powodzi w tym roku został odparty Rozlewiska połyskują w słońcu, hen aż po horyzont. W niektórych miejscach cofają się, odsłaniając tłuste, czarne łachy ziemi. Woda jest wszędzie. Wylewa się z przydrożnych rowów, wypełnia po brzegi kanały, zamienia w błotnistą breję nieutwardzone drogi, podwórka i obejścia. W jej kałużach przeglądają się zgrzybiałe wierzby. Tak dziś wygląda krajobraz między Tczewem a Elblągiem. W Gronowie o wodzie rozmawiają wszyscy. W budynku urzędu unosi się zapach
Jak porzucona zabawka
7-letni Norbert z biednej wsi w Koszalińskiem zapowiadał się na geniusza. Ale nikt mu nie pomógł Kiedy dwa lata temu wyjeżdżałam z Cetunia, podobnie jak Dorota, matka Norberta, byłam dobrej myśli. Dla jej niezwykle uzdolnionego pięcioletniego syna kroiła się świetlana przyszłość. O chłopcu było głośno w całej Polsce. Rozpisywała się lokalna prasa, udział w programie oferowała telewizja, a Poradnia Wychowawczo-Zawodowa w Koszalinie szykowała indywidualny program przeznaczony wyłącznie dla niego. Gdy historia chłopca ukazała
Porwany przez piratów
Płynął samotnie przez wiele mórz. I nagle gdzieś przepadł, został tylko jacht Najpierw był dzwonek telefonu, potem odległy, obcy głos radiotelegrafisty; informował ją, iż za jego pośrednictwem będzie rozmawiać z mężem, który właśnie żegluje na wodach Zatoki Adeńskiej. Barbara Zabłocka stała ze słuchawką przy uchu, we własnym domu w Biskupicach Melsztyńskich. Chociaż od tygodni oczekiwała na jakiś sygnał od Krzysztofa, wcale nie liczyła aż na tyle szczęścia. Dotychczas kontaktowali się przeważnie za pomocą listów i wysyłanych w nich kaset. A
Nie ma ciszy w monasterze
Polaków w stosunku do Białorusinów cechuje mentalność kolonizatorów – twierdzi białoruski pisarz, Sokrat Janowicz – U nas tylko died i baba, i kuroczka raba – żartują mieszkańcy Ryboł, prawosławnej wsi położonej w pół drogi między Białymstokiem a Bielskiem. Na 202 numery ostał się zaledwie jeden gospodarz, co to ma parę krów, ale i od niego mleczarnia nie chce zabierać mleka. Ośrodek zdrowia zamkną w styczniu. Szkołę, w której ławkach siedzi czterdzieścioro dzieci, pewnie czeka to samo. Ludziska wymierają. Wszystko idzie
Zaplątani w obce sieci
Obraz polskiego rybaka na maleńkim kutrze to widok dobry dla malarza, ale nie zwolenników Unii Szósta rano, zimno, ciemno, mokro. W porcie rybackim w Górkach Zachodnich kutry odbijają od brzegu, mącąc poranną ciszę turkotem silników. Wypływamy jako ostatni „w tukę”, czyli w dwie jednostki, które wspólnie będą ciągnąć jedną sieć. Pracują tylko szyper i mechanik, reszta załogi odsypia w kubryku nocne naprawianie siatek. Od kilku dni wciąż są na morzu, nie opłacają się im powroty do domów rozrzuconych
I b jak Burek
W Kunkach na szkolnej tarczy dzieci mają wizerunek bezdomnego kundla Przed wejściem do szkoły pomalowanym w zielono-różową łączkę grupka maluchów z tornistrami wyładowanymi do granic możliwości wyczekuje na przyjazd „okejki” – prywatnego busa, który zawiezie ich do domu. W ogrodzie, tuż obok, wśród jesiennych kwiatów zawzięcie baraszkują młode kociaki, ze szkolnego podwórza dolatuje psie ujadanie. – Tak grubo i poważnie – tłumaczą mi dzieciaki – to szczeka Bąbel. Burek tylko śmiesznie jazgocze, zaś malutki Bunio popiskuje. Listonosz,
Kaszubem zostać od święta
„Solidarność” nic dla nich nie zrobiła oprócz zalegalizowania tabaki. Na własnej ziemi są parobkami Pochmurny wrześniowy poranek. Przed niewielkim budynkiem szkoły podstawowej w Borzestowie zbity w ciasną gromadkę tłum rodziców. Na transparentach kaszubskie hasła przeplatają się z polskimi: „Chcemy gimnazjum kaszubskiego w Borzestowie”, „Dôjta nëma gimnazjum w Bórzëstowie”, „Stocznię za »Solidarność« zlikwidowano, czy za Rodno Mowo szkołę w Borzestowie czeka to samo?”. Grubo ciosane, zacięte twarze. Przybyli w znoszonych ubraniach, ubłoconych butach, z rozrzuconych po wybudowaniach gburstw, z pustk,
Twierdza Radia Maryja
Są dwa Radia Maryja. Jedno – tysięcy samotnych, zagubionych ludzi. Drugie – ojca Rydzyka, wojujące i zawzięte Elegancki, ukryty wśród zieleni kompleks budynków z szyldem „Radio Maryja”. Wystarczy nacisnąć przycisk i elektronicznie sterowana furtka ustępuje. Pośrodku rozległego dziedzińca stoi krzyż, a tuż obok kapliczka patronki radia. Wokół słychać pluskanie wody płynącej z kilku ukrytych wśród krzewów fontann. Białe ławeczki zapraszają do wypoczynku. Jest sielsko, zapomina się o wielkomiejskim
U Strumiłły w Maćkowej Rudzie
Pracuje jako artysta, ale jednocześnie umie zasadzić drzewo, wymurować piec, oheblować deskę Z ogrodu przynosi garść gruszek i różę. Najprawdziwszą, wiejską, pospolicie różową. Stawia ją w białym dzbanku pośrodku kuchennego stołu. Czarny kot zwinięty w kłębek, co przysnął tuż obok, unosi na chwilę łepek, rozglądając się sennie, drugi – szarobury – przeciąga się leniwie pod oknem. Pies Tasman, pospolity kundel o sierści twardej, szczeciniastej, plącze się między nogami gospodarza. Cicho








