Babka dochodzi

Babka dochodzi

Znajomi martwią się, bo jestem po pięćdziesiątce, a kryzys wieku wciąż mnie omija. Chwalą się, że przestali sypiać z rówieśnicami łykającymi hormony na ataki gorąca i stosującymi preparaty na suchość pochwy, a zaczęli podrywać piękne 20-letnie. Kiedy używam do tłumaczeń metafory enologicznej i mówię, że chłeptanie vinho verde jest niczym wobec zmysłowej przygody z dojrzałym burgundem, twierdzą, że się snobuję. Ja do nich, że się starzeję, więc chociaż stałe uczucie mnie odmładza. Oni mówią, że powinienem brać leki na tę swoją demiseksualność. Biorę na nadciśnienie i depresję, już i tak ledwie się to mieści w kosmetyczce, przypominającej przenośną apteczkę.

Z kilkoma wieloletnimi przyjaciółmi zerwałem stosunki, bo nie chciałem udawać przed ich żonami, że nic nie wiem o młodocianych kochankach. Innym wystarczyło dać lekko w mordę, żeby przestali przekonywać, że seks po pięćdziesiątce nie jest obrzydliwy wyłącznie, jeśli ta pięćdziesiątka nie została przekroczona obustronnie. Twierdzili bowiem, że puma ze studenciakiem – OK, poddziadziały Casanova z maturzystką też jak najbardziej, ale dwoje w łóżku z PESEL-em wczesnogierkowskim to już body horror.

W zeszłym tygodniu seksualność pań po menopauzie zdominowała media społecznościowe za sprawą performance’u Beaty Kozidrak i kinowej premiery rewelacyjnej „Substancji”

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2024, 40/2024

Kategorie: Felietony, Wojciech Kuczok