Matka, żona, nie kochanka

Patologia to 17 proc. polskiego  społeczeństwa. Sporo, ale najważ­niejsze, że wreszcie powiedziano jej “nie”. Władze Poznania przy­znały oficjalnie, że nie dofinansują Domu Samotnej Matki. Taka sa­motna matka to patologia a poma­gać trzeba normalnym rodzinom.  Dotąd złe słowa o – jak to się ładnie mówi – rodzinie niepełnej, czyli po­zbawionej męskiej głowy – padały tylko w Sejmie, którego już nikt nie słucha. Były to epitety bez konsekwencji. Oto w programie polityki prorodzinnej państwa, mówi się wy­łącznie o rodzinach wielodzietnych. Czym bardziej wielo, tym lepiej. O takim kadłubku jak kobieta j z dzieckiem nawet się nie wspomina. Kadłubek jest kadłubkiem, bo zaszedł w ciążę bez ołtarza albo pogonił pijaka, albo zaszedł nie wiadomo z kim. “Dziecko postrzega świat poprzez pryzmat członków własnej rodziny, a prawa rządzące w rodzinie przenosi na stosunki międzyludzkie w społeczeństwie” – tymi  słowami Maria Smereczyńska usypiała komisję ds. rodziny, która zasypiając, rozumiała, że samotna kobieta nauczy dziecko wyłącznie złego. Budząc się, wiedziano to samo, poza tym nikt się nie przejmował, bo o rodzinie w parlamencie tylko się nudzi. Nic więcej. Ale kiedy o patologii  mówią władze miasta i dodają że nie dadzą pieniędzy, tak, to jest konkret. Samotne matki pewnie zmartwiły się umiarkowanie. Jakoś nie czuły się zbytnio hołubione przez pań­stwo. No to będą hołubione je­szcze mniej. Poza tym jak ktoś się nazywa samotna matka, to jest w tym coś tak rozpaczliwego, że na nic nie powinna już liczyć. Podob­nie jest z określeniem rodzina nie­pełna, czyli kaleka. Ale, tak naprawdę, żal mi nie tych samotnych, ale tych matek pełnych, z mężami i dziećmi rodzonymi w równym rytmie. I w Sejmie, i w Poznaniu wiele im obiecują, a tak naprawdę nic nie dostaną. Wystarczy pójść do pierwszego Centrum Pomocy Rodzinie. Na­zwa sugeruje, że siedzą tam różnorodni specjaliści i fi­nansiści. Biedy to tam nie ma, bo kto widział bied­ne centrum. Tymcza­sem każdy, kto przyszedł ze sprawą do takiego miejsca, wie, że kasy tam nie posiadają, za to wiele jest biurokracji. W tym roku coraz trudniej jest otrzymać zasiłek stały. Łatwiej o celowy, co oznacza tylko parę złotych co jakiś czas. Ani nie pozwala to przeżyć, ani umrzeć, ani znaleźć pracę. Nawet w rodzinie pełnej. Tak więc niech matki pełne nie myślą, że pożywią się na samotnych. Ani jedne nie dostaną ani drugie.   Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2000, 2000

Kategorie: Felietony