W Bratysławie teraz jak w Wiedniu

W Bratysławie teraz jak w Wiedniu

Korespondencja z Bratysławy Euracze, euriki lub jurosze – tak Słowacy nazywają swoje euro Słowacy w pierwszych dniach stycznia zdają egzamin z euro. Szybko przyzwyczaili się do nowej waluty, którą nazywają teraz euracze, euriki lub jurosze. Ta ostatnia nazwa – jak zauważa filolożka Mira Nabelkova – łączy wymowę słowa euro z pamięcią o ludowym bohaterze Słowacji Juraju Janosiku. Najwidoczniej nawet ewentualne przyjęcie euro w Polsce nie zażegna ciągłych sporów między Słowakami i Polakami o narodowość Janosika. Słowacja jest młodym krajem, a słowacka korona, którą po 15 latach zastępuje euro, była silnym motywem narodowej identyfikacji. Juraj Marusiak z Instytutu Politologii Słowackiej Akademii Nauk w Bratysławie przekonuje, że emocje związane z koroną nie są tak silne jak w czasach aksamitnego rozwodu w 1993 r. – Ludność była stosunkowo pozytywnie nastawiona do przyjęcia euro, żadne istotne przejawy sprzeciwu ani nawet pomysł referendum nie miały miejsca. Wśród Słowaków jest bardzo rozpowszechniona postawa, że prosty obywatel nie może wiele zmienić i że z jego opinią nikt się nie liczy. Może dlatego końcem korony ludzie się specjalnie nie przejmowali. Zresztą korona słowacka dopiero w ostatnich latach była postrzegana jako stosunkowo stabilna waluta. Jej prestiż nie był wysoki w porównaniu z dolarem, euro, koroną czeską czy nawet złotówką – twierdzi słowacki politolog. Małgorzata Wojcieszyńska, Polka, która od 1995 r. mieszka i pracuje w Bratysławie, zwraca uwagę, że przyjęcie euro jest konsekwencją długoletnich reform, dzięki którym nasz południowy sąsiad wyrósł na gospodarczego tygrysa Europy Środkowej i Wschodniej. – To pasmo sukcesów wywołuje w Słowakach dumę, która przeważa nad sentymentem do korony – konstatuje Wojcieszyńska. Słowacy nas wyprzedzili W nowym roku jadąc do Bratysławy, zatrzymałem się na stacji benzynowej w okolicach Senci, ok. 30 km przed stolicą. Za benzynę, już w euro, płacił Polak, który dosyć specyficzną mieszanką języka słowackiego, czeskiego i polskiego pogratulował Słowakom przyjęcia europejskiej waluty. – Jesteście najlepsi. Jesteście lepsi od nas i od Czechów – powiedział. Sprzedawczyni uśmiechnęła się i podziękowała. Szczególnie „bycie lepszym” od Czechów jest dla Słowaków istotne. Dotychczas to oni obserwowali, co robią ich sąsiedzi znad Wełtawy, i wzorowali się na czeskich rozwiązaniach. W Czechach panuje duże zaskoczenie, czego wyrazem może być artykuł zatytułowany „Słowacy nam uciekli”, który czeski dziennikarz Lubosz Palata opublikował na łamach „Gazety Wyborczej”. „Ceny w koronach zniknęły, pozostały tylko te w euro, jak w Wiedniu. Potwierdzają, że Słowacja jest gdzie indziej niż my – Czesi, Polacy i Węgrzy. Do tego ja, Czech, przyznaję się ze szczególnie ciężkim sercem. Słowacy są z przodu, przed nami, obiema nogami w Europie, w euro-Europie”, pisał z Bratysławy. Jego artykuł opatrzono zdjęciem uroczej Słowaczki, która kilka minut po północy 1 stycznia wyciąga euro z bankomatu w centrum Bratysławy. Słowacki premier Robert Fico, który jest tu obiektem ciągłych kpin i żartów, powszechnie uważany za populistę i wyjątkowo nielubiany przez najważniejsze media – przewidział szczęście Słowaczki. Przekonywał wcześniej, że Słowacy będą się czuli obywatelami Europy, a nowa waluta podniesie pewność siebie u obywateli, co ma ogromne znaczenie, zwłaszcza w czasach kryzysu. Juraj Marusiak studzi emocje. Różnice w poziomie życia, w jakości infrastruktury technicznej, gospodarczej i społecznej oraz w jakości usług oczywiście nadal istnieją i są na korzyść Republiki Czeskiej. To samo dotyczy napływu inwestycji zagranicznych i choćby jakości czeskich wyższych uczelni, które nadal są atrakcyjne dla słowackich studentów. Coś się jednak zmieniło, to fakt. W związku ze wzrostem płac na Słowacji i problemami gospodarczymi w Czechach obywatelom Słowacji już w mniejszym stopniu opłaca się podejmować pracę nad Wełtawą. Można więc stwierdzić, że różnice między Słowacją a Czechami się zmniejszają – przyznaje. Dwa tygodnie ferii Wprowadzenie nowej waluty to ogromna operacja logistyczna, którą poprzedzała długa kampania informacyjna. Od połowy ubiegłego roku handlowcy byli zobowiązani do podawania cen w dwóch walutach – w słowackich koronach i w euro. Były billboardy na ulicach oraz spoty w radiu i telewizji. W grudniu 2008 r. rząd wysłał do wszystkich obywateli eurokalkulatory, które miały ułatwić przeliczanie z koron na nową walutę. Mieszkańcy zostali też

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2009, 2009

Kategorie: Wywiady