Buciczki

Buciczki

Przed laty ktoś mi przesłał mejlem wiersz „Buciczki”, o butach dziecka. Nadawca nie znał autora, pytał, czy nie jest nim mój ojciec, Mieczysław Jastrun. Bardzo chciałem, aby to był jego utwór, bo piękny, szukałem tego wiersza wszędzie, też w utworach zebranych ojca, ale nie znalazłem. Wiersz leżał mi na sercu, wygięty w znak zapytania, i był zagadką. Straciłem już nadzieję, że ustalę autora, gdy kilka dni temu dostałem list od szkolnego wydawnictwa, że chcieliby wiersz Mieczysława Jastruna „Buciczki” wydrukować. Krzyknąłem: jest! Jakbym wygrał dużą sumę w totolotka. Podano mi źródło, wiersz jest z tomiku „Poezja i prawda” z 1955 r. Mój ojciec został po śmierci bardzo szybko zapomniany, pamiętam, że ubolewali nad tym Szymborska i Herbert. Niektórzy są zapominani szybciej niż inni, chociaż trawa prędzej czy później i tak porośnie wszystkich. Publikuję ten utwór, by przypomnieć ojca jako poetę. Jest o moich bucikach. Buciczki Stoją pomięte, zmarszczone, Połatane buciczki chłopczyka. Kiedyś były całe i czerwone, Dziś – prawy skrzelami oddycha, A lewy – jak zwiędły liść klonu, Przez wiatr i słotę rozpruty; Stoją starte, pogięte Siedmiomilowe buty Czteroletniego chłopczyka. A w nich ścieżki obiegnięte, Gliniasta ziemia, Droga w czerwonych głogach, Nabazgrany zawzięcie poemat, Godny buciorów

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 19/2018, 2018

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun