Cała Polska śpiewa (z) Czesławem

Cała Polska śpiewa (z) Czesławem

Chciałbym, żeby ludzie znali mnie z mojej muzyki, a nie z medialnych wygłupów Czesław Mozil, autor projektu Czesław Śpiewa (ur. 12 kwietnia 1979 r. w Zabrzu) – wokalista, kompozytor, muzyk grający głównie na akordeonie guzikowym, absolwent The Royal Danish Academy of Music. Od 5. do 28. roku życia mieszkał w Danii. Tworzy trudną do sklasyfikowania muzykę, łączącą kabaret, rock, a nawet punk. Gra m.in. z założoną przez siebie duńską grupą rockową Tesco Value (nazwa pochodzi od przezwiska, jakim ochrzczono Mozila podczas wakacji na obozie młodzieżowym w Anglii). W 2007 r. wystąpił wraz z grupą Hey podczas realizacji koncertu z cyklu MTV Unplugged. W Polsce zrealizował autorski projekt Czesław Śpiewa, w którym jako frontman gra i śpiewa z różnymi muzykami, w najróżniejszych składach instrumentalnych. Teksty piosenek wraz z Michałem Zabłockim pisali internauci na jego czacie na stronie multipoezja.onet.pl. W nagrywaniu albumu „Debiut” brali udział m.in. kwintet dęty Femme Fatale, Chór Świętej Anny z Kopenhagi, Chór Dobrej Karmy i Chór Impreza U Jakuba, a także akompaniatorzy na mandolinie, gitarze basowej, fujarkach, perkusji, gitarach, saksofonie, kontrabasie i waltorni. Plastycznie płytę ilustrowała Jaśmina Parkita. Czesław Śpiewa utrzymuje się w czołówce najlepiej sprzedających się polskich płyt. – Dlaczego zdecydował się pan wrócić do Polski po 23 latach pobytu w Danii? – Polska zawsze była moim drugim domem, nigdy tak naprawdę się z nią nie rozstałem. Mieszkałem w Danii, ale przyjeżdżałem do Polski na wakacje, czasami spędzałem sylwestra w Krakowie z kolegami. Choć nie wiem, czy gdybym zawsze mieszkał w Polsce, udałoby mi się osiągnąć tyle, ile osiągnąłem w Danii. Przynajmniej jeśli chodzi o muzykę. – W Polsce nie mógłby pan rozwinąć skrzydeł? – Mam w Polsce wielu przyjaciół, którzy wiążą koniec z końcem, żyją z muzyki, a nawet osiągają sukces. Chodzi mi raczej o rozwój osobisty, o to, że w Polsce musiałbym się uczyć ileś tam godzin tygodniowo w szkole muzycznej i pewnie nie miałbym możliwości jednoczesnego zdobywania środków na życie i tworzenia swojej muzyki. Takiego problemu nie miałem natomiast w Danii, gdzie studiowałem w The Royal Danish Academy of Music, a zarazem tworzyłem zespół Tesco Value i rozwijałem własne aspiracje artystyczne. Być może w Polsce też byłoby to możliwe, ale, podobnie jak wielu innych emigrantów, nie do końca wiedziałem, jak to wszystko naprawdę tu funkcjonuje. To był rodzaj wynikającego z niepełnej wiedzy lęku, obawy, że w Polsce nie udałoby mi się tego osiągnąć. Dopiero później, gdy odwiedzałem takie miasta jak Krosno czy Sanok, spotykałem się z grupami studenckimi, dowiedziałem się więcej. – A jak się pan czuje w Polsce teraz, kiedy jest pan na miejscu? Wcześniej były kontakty, ale teraz jest codzienność. No i sukces. – Mam ochotę zamieszkać tu na stałe. Cały czas odkrywam Polskę, ale często mam wrażenie, że znam ją lepiej niż tubylcy. Bardzo dużo jeżdżę po kraju, spotykam wielu różnych ludzi. I odbieram to jako wielkie szczęście. Na przykład to, że mogę występować wspólnie z zespołem Hey i Kasią Nosowską. To są moi idole, słuchałem ich od dawna, a dziś mam możliwość z nimi grać, poznać ich bliżej, pić wspólnie wódkę. – Polska bardziej pana uwodzi niż Dania? Tam spędził pan jednak kawał życia. – Wie pan, tak naprawdę różnice dostrzegam dziś głównie w jakości dróg. Tu są wąskie i dziurawe, tam da się normalnie jeździć. Pewnie, że można mówić o różnicach kulturowych czy mentalnych między Wschodem a Zachodem, jednak dziś Europa zrobiła się mała, choćby dlatego, że ludzie coraz częściej jeżdżą tu i tam. Wszystko się zaciera. Widzę to zwłaszcza w moich kontaktach z młodymi ludźmi stąd i stamtąd, między którymi jest więcej niż nić porozumienia. Oni po prostu dobrze się dogadują. – O Polakach często się mówi, że lubią narzekać. Spotyka się pan z tym? – No tak, z tym spotykam się często. Ale to się stępia wśród ludzi, którzy przez dłuższy czas mieszkają gdzieś w Europie. Narzekanie dla samego narzekania rzeczywiście jest elementem polskiej mentalności, ale nie demonizowałbym tego. Ja w każdym razie daję sobie z tym radę. Narzekam tylko wówczas, gdy jest to uzasadnione. – No

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 35/2008

Kategorie: Kultura