Jak się kochają na świecie

Jak się kochają na świecie

Seks może być kluczem do zrozumienia wielu aspektów kulturowych społeczeństw Aleksandra Gumowska – autorka książki „Seks w wielkich miastach” Twoja poprzednia książka „Seks, betel i czary” była nazywana reinterpretacją „Życia seksualnego dzikich” Bronisława Malinowskiego. W nowej książce skupiasz się na życiu seksualnym „cywilizowanych”, mieszkańców megametropolii. – Nie powiedziałabym, że mieszkańcy Trobriandów nie są cywilizowani. Raczej widzę to jako kontynuację, z tym że chronologicznie najpierw zaczęłam opisywać życie seksualne wielkich miast – w 2007 r. wyruszyłam w podróż dookoła świata, skąd przesyłałam reportaże do „Dużego Formatu”. Na trasie były Kair, Hongkong, Tokio, Nowy Jork i jeszcze pięć innych miast. Dwa lata później pojechałam pierwszy raz na Trobriandy śladem Bronisława Malinowskiego, ale to tę książkę ukończyłam jako pierwszą. Wyruszyłaś 135 lat po Fileasie Foggu, bohaterze powieści Juliusza Verne’a „W 80 dni dookoła świata”. Chciałaś powtórzyć tę trasę? – Chciałam pokazać, jak przez te 135 lat od podróży Fogga świat się zmienił, zmniejszył. To była dodatkowa perspektywa dla tej książki. Kolejną był przełom w historii ludzkości. W roku 2007 ludzie zaczęli w większości mieszkać w miastach. Megamiasta takie jak Tokio czy Bombaj mają ludność porównywalną z wieloma krajami, są megaorganizmami. Nowy Jork może być równie ludny jak Szanghaj, ale oba miasta są zupełnie inne, różne jest też w nich podejście do seksu i miłości. – Często miasta dają poczucie anonimowości, wolności. Ogrom Londynu drastycznie zmniejsza prawdopodobieństwo, że na Oxford Street przypadkiem wpadniesz na osobę, z którą pluskałaś się nago w jacuzzi. Z drugiej strony w miastach takich jak Kalkuta czy Kair żyje się bardziej w tradycyjnych wspólnotach rodzinnych. Młodzi kairczycy z klasy średniej wyższej jeżdżą do Aleksandrii czy kurortów turystycznych, bo tam mogą się poczuć wolni i wiedzą, że nikt ich potem nie zapyta, co tam robili. Skąd w ogóle pomysł, żeby zająć się właśnie życiem intymnym? – Z antropologii kulturowej, którą mam we krwi i dla której jest jasne, że to, jak łączymy się w pary, jest warunkowane społecznie. I odwrotnie, nasz stosunek do małżeństwa, do związków jednopłciowych, do wychowania dzieci bardzo dużo mówi o naszej kulturze i ma wpływ na to, jak wygląda społeczeństwo. Kultura, w której żyjemy, kształtuje nasze podejście do miłości i seksu. Rozumiem, że zgodziłabyś się powtórzyć za Malinowskim, że seks jest raczej siłą socjologiczną i kulturalną niż czysto fizycznym związkiem dwojga osobników. – Właśnie dlatego przywołałam w mojej książce te słowa Bronisława Malinowskiego. Seks może być kluczem do zrozumienia wielu aspektów kulturowych i socjologicznych. Może być punktem wyjścia do szerszych obserwacji. Czytając historie z Indii, Chin czy Egiptu, odnosi się wrażenie – jakże smutne – że seks i relacje są bardzo mocno powiązane z pieniędzmi. Jednak Europa jest bardziej romantyczna? – W wielu krajach seks jest powiązany z małżeństwem, z zasady nie ma seksu pomiędzy kobietą i mężczyzną, którzy nie są poślubieni, a małżeństwo zawiera się według określonych zasad. W kairskiej klasie średniej tradycja mówi, że mężczyzna powinien małżonce zapewnić życie przynajmniej na takim poziomie, jaki miała w domu rodzinnym, a najlepiej na wyższym. To ojciec narzeczonej uzgadnia warunki z narzeczonym i jego rodziną. W Indiach zaś to kobiety są zobowiązane do wniesienia dużego posagu i wielu rodziców całe życie zbiera pieniądze, żeby wydać córkę za mąż. To nie ma nic wspólnego z romantyzmem. Ale oczywiście istnieją tam również związki romantyczne. W kulturze egipskiej to mężczyzna musi się starać. Bohaterki twojej książki mówią, że mieszkanie powinno mieć minimum 150 m kw. – I to na początek. Nie ma mowy o dzieciach, jeśli nie przeprowadzą się do większego lokum, za które znów ma zapłacić on. Nie ma opcji wspólnego dorabiania się majątku. W Singapurze tylko małżeństwa mogą kupić mieszkanie, a narzeczeni mogą jedynie ubiegać się o prawo do zakupu. Powiązanie ekonomii z seksem i wykluczenie wielu mężczyzn z możliwości korzystania z miłosnego szczęścia może skutkować przemocą seksualną. Czy liberalizacja podejścia do związków albo wręcz rewolucja seksualna nie jest tutaj rozwiązaniem? – Rozwiązaniem jest to, żeby mężczyźni nie krzywdzili kobiet. Kropka. Kiedy dochodzi do przemocy seksualnej, powody mało mnie interesują. Przemoc jest nie do zaakceptowania. Niech sobie znajdą wentyl,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 33/2020

Kategorie: Kultura