Roman Kurkiewicz
Ciszej nad tą setką
Żadnych marszów, mszy, świąt, obchodów, występów, ceremonii, celebr, armat, ankiet, kanonów, spisów, obiadów, sondaży, koncertów, biegów, recytacji, parad, publikacji, defilad, procesji, nazewnictwa, pomników. Niech zapadnie wszechogarniająca cisza na 100-lecie odzyskania niepodległości. Niechby przyszło 100 atletów i każdy zjadłby ze 100 kotletów (sojowych), to nie udźwigną, taki to ciężar, taka to nuda, taka bezradność. Co to za miara? Bo 100 gramów – to jeszcze można udźwignąć, ale 100 lat? Poza tym tamte 100 lat trwało
Między żarówką a triumfem lewicy
Dramatem felietonisty, usiłującego od czasu do czasu zażartować, jest rewolucja cyfrowa, która pozbawiła nas realnie i definitywnie władzy nad czasem. Trzeba ostatecznie zaakceptować fakt, że życie nie toczy się w rytm wydawanych tygodników i ukazujących się tam felietonów. A kiedyś… Kisielewski, Słonimski – jak coś napisali w poniedziałek, to cała (z tysiąc osób) Polska rżała. Poza wszystkim oni się śmiali z czegoś, o czym inni wcześniej nie słyszeli, więc czytający dostawali zarówno informację, jak i sarkastyczny komentarz. Dzisiaj
Święto, święto i po święcie…
Święto demokracji – wolne wybory (samorządowe) – za nami. Dogrywki prezydenckie – przed. Pisząc, nie znam wyników, nie dlatego nawet, że jak to było w dawnym dowcipie: „Wybory odwołali, bo wyniki zginęły”, ale o kilka dni za wcześnie, o kilka bram za daleko. Powinny to być radosne dni, wszak spieramy się o inną, nową, bardziej przyjazną Polskę – miasto, wieś. Żeby lepiej i dostatniej się żyło ludziom, żeby byli szczęśliwi i spełnieni, zdrowi i bezpieczni. Żeby mieli poczucie,
A Jezus się głupio uśmiecha
Kiedy widownia „Kleru” Smarzowskiego zbliża się po dwóch tygodniach do 3 mln (rekord nad rekordami, snując biblijnie…), rusza katolickopodobna kontrrewolucja, kontrreformacja, kontrseansacja. Najpierw bezpardonowy atak betonu na projektor w kinie Soleckiego Centrum Kultury. Pan Marek Małecki, prezes firmy Solbet, która to wcześniej zakupiła projektor do kina w Solcu Kujawskim, z najwyższą powagą i zaangażowaniem godnym lepszej stylistyki, gramatyki i poszanowania ortografii oraz składni języka ojczystego, pisze do władz miasta: „W związku z zamówionym filmem »Kler«,
Kler, taśmy czy ustawy antyszczepionkowe
Pisać o „Klerze” Smarzowskiego źle czy dobrze, ale pisać – to źle czy dobrze? Pisać, kiedy film się widziało, czy może jednak w ciemno? Pisać, nie widząc, czy nie pisać, oglądnąwszy w legendarnym już pozapopcornowym milczeniu (owieczek)? Przed laty w słynnej wśród kilkudziesięciu osób książeczce „Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało?” autor, Pierre Bayard, skłaniał się do tezy, że lepiej udają się rozmowy o książkach, których dyskutanci nie przeczytali, gdyż ich wysiłek intelektualny włożony w ukrycie tego faktu owocuje feerią intelektualnych
Ekonomie! Mądrale…
Nieubłaganie i niepowstrzymanie nadchodzi rok 2019, co będzie oznaczać wysyp analiz, metafor, podsumowań, ocen, potępień i rozczarowań związanych z 30-leciem przemian roku 1989. Trzeba pokornie się pogodzić z tajemniczym rytmem nibyważności wyznaczanej dekadami, a nie choćby wielokrotnością 12, 13 czy 19, nie mówiąc już o 29. Za chwilę przykryje nas tupot 100-lecia niepodległości, ucieknijmy zatem w 30-lecie. A przynajmniej w jeden jego aspekt. Władzę wówczas faktycznie przejęła nowa formacja. Opozycja demokratyczna, solidarnościowcy – powiedzą
Na co komu napadać na Polskę???
Kiedy pisałem te słowa, pielęgniarki z Przemyśla zbliżały się do trzeciego tygodnia głodówki protestacyjnej; tak, tak – walczą o swoje płace. Równocześnie Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych alarmowała, że w Polsce już brakuje 100 tys. pielęgniarek, a w najbliższych latach liczba ta wzrośnie o kolejne 60 tys. W tych samych dniach na wyklęczaną i wyżebraną wizytę do Białego Domu udał się Andrzej Duda, prezydent Rzeczypospolitej. W cyklu „komediowe symulacje uprawiania polityki” postanowił się wykazać inicjatywą. Czyli zaoferował,
Gdzie była wtedy matka boska wallstreetowska?
Mnożą się pomniki, sympozja, obchody tzw. Cudu na Wisłą, debaty, medale, pustosłowia na temat czegoś, co nie ma żadnego znaczenia dla naszego życia dzisiaj i w dającej się przewidzieć przyszłości. Coraz więcej miejsca w tych przekazach zdominowanych przez kościelnych i wokołokościelnych interpretatorów zabiera niejaka matka boska. Władze 40-milionowego państwa, członka Unii Europejskiej, zawierzają tej widmowej postaci losy i przyszłość kraju. Innym nie staje już nawet sił na wzruszenie ramionami. Tymczasem w ciszy przechodzi 10. rocznica
Ostatni egzemplarz gazety
Internetowe wydanie potężnego niegdyś dziennika w średnio wielkim europejskim kraju krzyczy ogromnym tytułem: Dzisiaj sprzedaliśmy ostatni drukowany egzemplarz naszej gazety! Dziękujemy Czytelniczce/Czytelnikowi za zaufanie, pracowaliśmy na nie przez dekady. W ostatnim numerze oprócz wiadomości agencyjnych, sportu i zapowiedzi muzycznych zastanawiamy się, na wielu płaszczyznach, CO POSZŁO NIE TAK. Sprzedając jeden egzemplarz gazety, niegdyś drukowaliśmy wydania w ponadmilionowym nakładzie – nie możemy udawać, że to raczej porażka naszego profesjonalnego, zaangażowanego i przez lata opłacalnego projektu medialnego. Z pokorą
Krycie pedofilii a rugowanie astronomii
Antyastronomiczne swawolenie Jarosława Gowina, który na tym etapie został rzucony na odcinek ministrowania nauką, wcześniej sprawiedliwością (strach się bać, co w przyszłości – zdrowie czy rolnictwo?), nie jest największym problemem demolki polskich uniwersytetów, która właśnie się odbywa. Decyzja ministerstwa, że astronomia nie będzie już traktowana jako samodzielna dyscyplina naukowa ma swój wymiar symboliczny (to jednak Kopernik był Polakiem i kobietą czy tylko Niemcem i kanonikiem?), ale też, jak piszą sami astronomowie, jest podjęta wedle dość kuriozalnych kryteriów








