Czy Boniek i spółki mają coś do ukrycia? Przypadający 10 września Dzień Piłkarza ustanowiono w Polsce w 1972 r. W dowód uznania dla Orłów Górskiego po wywalczeniu tytułu mistrzów olimpijskich na igrzyskach w Monachium. W roku 2020 w święcie futbolistów niespodziewanie udział wzięło… Centralne Biuro Antykorupcyjne. W centrali PZPN w Warszawie, w siedzibach związków wojewódzkich, a nawet w prywatnych domach działaczy pojawiło się 200 agentów tej służby. Szukano wszystkiego Przeszukania były związane z jednym z wątków tzw. afery melioracyjnej, w której oskarżonym jest senator PO Stanisław G. Sprawa dotyczy nieprawidłowości finansowych w Fundacji All Sports Promotion, działającej w imieniu AZS Koszalin. Wśród zatrzymanych w lipcu 2019 r. siedmiu osób, które usłyszały zarzuty prania pieniędzy i oszustwa, był prezes fundacji Łukasz B. – sędzia piłkarski, syn wiceprezesa PZPN, który zarządza także zachodniopomorskim futbolem. Choć zdefraudowano ok. 2 mln zł, wątek afery melioracyjnej nie był wcale głównym punktem w piśmie, które agenci przekazali przedstawicielom PZPN. CBA w pierwszej kolejności zainteresowało się firmą Mikrotel, zajmującą się rozstawianiem różnych instalacji na imprezach sportowych (m.in. banerów reklamowych). Spółka należy do brata oraz bratanka prezesa PZPN, Romualda oraz Marcina Bońków. Młodszy z wymienionych jest ekstraklasowym sędzią asystentem. Podczas prezesowskiej kadencji stryja dostał awans na arbitra klasy międzynarodowej. To istotne o tyle, że śledczy działający na zlecenie Prokuratury Regionalnej w Szczecinie analizują również procedury wyboru sędziów na poszczególne mecze o mistrzostwo Ekstraklasy w sezonie 2018/2019, w tym sędziów asystentów VAR. W sferze zainteresowań agentów znalazły się czynniki wpływające na przypisanie poszczególnych arbitrów do konkretnych spotkań. Co prawdopodobnie ma związek z obsadami Łukasza B. oraz Marcina Bońka na mecze ligowe w tamtym okresie. Kolejnym wątkiem, któremu agenci zamierzają się przyjrzeć, jest dystrybucja biletów na Euro 2016. W tym celu zaplombowana została serwerownia PZPN, zabezpieczono też dostęp do danych ze wszystkich dysków związku. Funkcjonariusze zażądali wydania pełnej dokumentacji – w formie papierowej i elektronicznej – dotyczącej Fundacji All Sports Promotion, a więc wszelkich umów zawieranych przez PZPN z tym podmiotem, dokumentów księgowych, raportów z wykonywania kontraktów oraz ofert. Domagali się także udostępnienia skrzynek mejlowych wszystkich pracowników kontaktujących się z firmą Mikrotel oraz pracowników PZPN odpowiedzialnych za rozdysponowanie biletów na mecze reprezentacji Polski. Ponadto agenci CBA zażądali wydania telefonów komórkowych i służbowych komputerów użytkowanych przez wiceprezesa PZPN Jana Bednarka, który równocześnie jest zachodniopomorskim baronem futbolowym, sekretarza generalnego związku Macieja Sawickiego, jak również dyrektora biura Zachodniopomorskiego ZPN. W siedzibie federacji przy ulicy Bitwy Warszawskiej można było usłyszeć, że funkcjonariusze wkroczyli co prawda pod pretekstem afery melioracyjnej, ale tak naprawdę szukali wszystkiego. Kto zatem i czym tak mocno naraził się obecnej władzy, że postanowiła zbadać porządki panujące w największym związku sportowym? Czym Zibi podpadł rządzącym? Jeszcze niedawno Zbigniew Boniek miał otwarte drzwi do gabinetu Mateusza Morawieckiego. Występował z premierem na konferencjach prasowych, a z ministrem zdrowia negocjował warunki powrotu rozgrywek PKO Ekstraklasy podczas pandemii oraz widzów na trybuny. Nieco wcześniej gościł na meczach rozgrywanych na Stadionie Narodowym prezydenta Andrzeja Dudę. Tymczasem to właśnie Zibi podpadł rządzącym. I to wpisem na Twitterze! Przed drugą turą wyborów prezydenckich prezes PZPN pozwolił sobie na komentarz o silnym zabarwieniu politycznym: „Prezydent Polski dzisiaj może być wybrany głosami ludzi środowiska wiejskiego, głosami emerytów i ludzi z podstawowym wykształceniem. To chyba trochę dziwne w tak pięknym i rozwijającym się kraju jak nasza Polska”. Elektorat Dudy poczuł się mocno dotknięty etykietką obywateli drugiej kategorii. I dał temu wyraz w mediach społecznościowych. W ślad za tą zmasowaną krytyką, ale już po wyborczym zwycięstwie kandydata Zjednoczonej Prawicy, „Gazeta Polska” zainteresowała się funkcjonowaniem PZPN. A w zasadzie całego środowiska piłkarskiego, w którym szarą eminencją – zdaniem tygodnika – ma pozostawać kapitan SB Andrzej Placzyński, który w latach 80. odpowiadał za inwigilację Jana Pawła II. Reporter „GP” Piotr Nisztor chciał zadać prezesowi Bońkowi kilka pytań dotyczących współpracy ze wspomnianym biznesmenem, obecnym w polskim futbolu od ćwierćwiecza, dziś działającym pod szyldem Lagardère Sports Poland. A także










