Cisza – ustawienie fabryczne

Cisza – ustawienie fabryczne

Kiedy myślimy o ciszy, myślimy o niej jako o wartości. Utożsamiona ze spokojem, wolnym czasem, odpoczynkiem – reprezentuje jakieś lepsze życie. Ale to ustawienie fabryczne, tak nam mówią popkultura i przemysł coachingowy: cisza jest szlachetna, to luksus. W domyśle: cisza jest klasowa – majętni wybierają ciche kurorty, ubodzy imprezowe letniska; hałaśliwe pospólstwo kontra powściągliwe profesory. Albo przynajmniej klasa średnia żująca z zamkniętymi oczami rodzynkę, żeby spotkać się z własną uważnością.

Uważność jest męcząca. Nie wiem, czy jeszcze chcemy być bardziej uważni. Przez większość czasu i tak jesteśmy czujni jak sarny – na ulicy, w internecie, w banku, w autobusie, w tekście, w obcowaniu z bliźnim. Patrząc na swobodę dzieci, przypominam sobie, że to nie uważność pozwala nam na relaks, ale nieuważność. Niezbyt uważne dbanie o własność, gubienie na każdej ławce „sweterków” i czapek na lodowisku. Tracenie czasu (żeby umieć go dzisiaj tak tracić, żeby był z tego – jak wtedy – czysty zysk!) i głowy, komfort pozwalania sobie na nieuważność tyko dlatego, że istniały jeszcze miejsca, w których czuliśmy się bezpiecznie. Ostatecznie komuś zależało na naszym życiu bardziej niż nam – to już potem się nie powtórzyło, prawda?

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 34/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

 

 

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy