Emerytalna paranoja

Emerytalna paranoja

Kończy się sezon na dawanie. Miło już było. Co PiS mogło rozdać, rozdało. I to z nawiązką. A że niestety nie ma darmowych obiadów, na gwałt trzeba szukać pieniędzy. I to pilnie. A gdzie? Tam, gdzie zawsze. Bo ulubione źródło, z którego można coś wydusić, to kieszenie rodaków. Głównie kieszenie tych, których można oskubać. Jak to się robi? Proszę popatrzeć na działania premier Szydło, Błaszczaka, Zielińskiego i Jakiego w sprawie cięcia emerytur. Najpierw ideologia. Ustawę nazywa się dezubekizacyjną. Ma ona szczytny cel – przywrócenie sprawiedliwości społecznej i odebranie nienależnych przywilejów. Dla PiS emerytura to przywilej. Takie podejście ma wszystkim zamknąć usta. Bo kto będzie bronił ubeków, nawet jeśli tej formacji nie ma od kilkudziesięciu lat? Kto nie chce, by w Polsce była wreszcie sprawiedliwość? Przeciwstawianie się władzy w sprawie takiej ustawy może być tylko aktem desperacji albo potwierdzeniem degeneracji osobników drugiego czy trzeciego sortu. No trudno. Na szczęście prawdy nie da się opakować w te wszystkie pisowskie kłamliwe niby-argumenty i sprzedać ludziom jako czyn patriotyczny. Kto chce ten kit kupić, niech im wierzy. Niech wierzy w to, że zabranie emerytury strażakowi za to, że pracował w PRL, jest sensowne i uczciwe. Można też uwierzyć Błaszczakowi, że trzeba sponiewierać milicjanta, który ścigał złodziei i bandytów, bo było to w PRL. Podobnie ta władza postępuje z byłymi oficerami wywiadu. Pewnie dlatego, że nie mieli chęci donosić na swój kraj do CIA. A tym, którzy po 1990 r. taką współpracę legalnie i oficjalnie podjęli, też ścina się emerytury. Paranoja zaszła tak daleko, że świadczenia emerytalne chce się zredukować ludziom, którzy dostali odznaczenia i awanse od prezydenta Kaczyńskiego. Od premiera Kaczyńskiego zresztą też. Czy w PiS nie ma ludzi potrafiących przewidzieć, jakie będą skutki stosowania zasady odpowiedzialności zbiorowej, łamania prawa i ordynarnej zemsty na tych, którzy zostali przez partię wskazani do roli ofiar? Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by przewidzieć, że całkiem realny jest scenariusz wygranej ugrupowania mającego jedno hasło: depisizacji Polski. W pakiecie będą wówczas procesy ludzi, którzy złamali prawo, czystki kadrowe wśród pisiewiczów i ich protegowanych, partyjnych nominatów w wojsku, policji, prokuraturze itd. Aż do weryfikacji ich emerytur. Bo kto dziś nie liczy się z prawem, ten nie będzie mógł liczyć na wyrozumiałość i amnezję. Wszystkim władzom po wojnie wydawało się, że czeka je wieczne panowanie. Żałosna jest ta bezmyślność. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 49/2016

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański