Co stracili radiosłuchacze?

Co stracili radiosłuchacze?

Polskie Radio przyznaje się do klapy: ani słuchaczy, ani pieniędzy z reklam Kiedy wiosną 2007 r. odbierano częstotliwości użytkowane przez radiową Dwójkę i dawano Jedynce, podstawowym argumentem tej mało przemyślanej operacji było zdobycie pieniędzy na całe Polskie Radio. Chodziło o to, że flagowy okręt tego ważnego medium publicznego, czyli Program I, obejmuje swym zasięgiem w paśmie UKF zaledwie jedną trzecią terytorium kraju i co za tym idzie, jest mało atrakcyjny dla reklamodawców. Nie zdobywa reklam, więc nie zarabia na siebie. Przejęcie dobrych częstotliwości miało diametralnie zmienić tę sytuację i wszyscy mieli na tym skorzystać. Jedynka miała się stać skutecznym medium informacyjnym i kulturotwórczym, które dodatkowo dostarcza środki finansowe dla całej spółki, skierowana zaś do wyrobionych i wymagających słuchaczy muzyki klasycznej Dwójka mogłaby wreszcie złapać oddech i nie ścigać się z żadnym kanałem komercyjnym. Częstotliwości zamieniono, a słuchacze uciekli Dziś, po dziewięciu miesiącach od tamtej zamiany, nawet przedstawiciel zarządu spółki Polskie Radio, Tadeusz Fredro-Boniecki, przyznaje, że jest gorzej. W sumie operacja się udała, tylko pacjent czuje się marnie. Rzecznik Polskiego Radia stara się, zgodnie z dobrym obyczajem marketingowym, „zagadać rzeczywistość”. A więc udowadnia, że to nie prezes Krzysztof Czabański podjął taką samobójczą decyzję, ale wynikała ona z ustawy o radiofonii, nakazującej dotrzeć ze wszystkimi emitowanymi programami do wszystkich mieszkańców kraju. Każdy prezes radia miałby obowiązek podjąć takie działania. Operacja odebrania częstotliwości jednemu pasmu i przekazania innemu była pracochłonna i skomplikowana. W każdym regionie mającym nadajnik powstawał osobny dokument. Trwało to od marca do czerwca 2007 r. i zostało zakończone sukcesem. Dzisiaj radiowa Jedynka jest słyszalna na 95% powierzchni kraju. Można przejechać Polskę wzdłuż i wszerz samochodem i radio nastawione na Program I nie wyłączy się ani na chwilę. Ale to nie znaczy, że wszyscy słuchają dziś Jedynki. Za zmianami częstotliwości poszła ucieczka słuchaczy. Tadeusz Fredro-Boniecki mówi otwartym tekstem: słuchaczy traci się z dnia na dzień, a odzyskuje latami. Nie można więc mówić o sukcesie u audytorium, co gorsza, nie można też mówić o sukcesie finansowym, a dodatkowo toczą się dyskusje o likwidacji abonamentu radiowo-telewizyjnego, jedynej stałej formie dopływu środków. – Nie ma mowy o zwyżce wpływów z reklam – dodaje Fredro-Boniecki i tłumaczy, że sytuacja jest chora, a spowodował ją rynek. Chodzi o to, że Polskie Radio musi pozyskiwać reklamy za pośrednictwem brokerów, którzy należą do konkurencji, do RMF FM i Radia Zet. Trzeba jeszcze trochę czasu na przemeblowanie rynku reklam, aby konkurencja nie mieszała się w sprzedaż czasu antenowego, nie wiadomo tylko, jak tego dokonać. Dwójka od macochy Po zarysowaniu skomplikowanej sytuacji Jedynki rzecznik Polskiego Radia (szef Jedynki, Jacek Sobala, nie chciał się wypowiadać na ten temat) przeszedł do omawiania stanu Dwójki. – Przełączenie zostało zrobione, ale Dwójka straciła zasięg na ok. 10% dotychczasowego terytorium. Ale najwięcej słuchaczy straciło Polskie Radio Bis. Dwójka przynajmniej otrzymała po rekonfiguracji kilka nadajników małej mocy i odzyskała trochę utraconego terytorium. Urzędowy optymizm stara się zachować Małgorzata Małaszko-Stasiewicz, zastępca dyrektora i zastępca redaktora naczelnego Programu II PR. – Liczba słuchaczy utrzymuje się na dotychczasowym poziomie, a miejscami jest nawet wyżej – mówi. – Zmiana częstotliwości, której się obawialiśmy, dotknęła pas Polski wschodniej, ale w innych regionach słuchaczy przybyło i to się rekompensuje. Szczegółów nie znamy, bo badania słyszalności zamawiane są szczebel wyżej, na poziomie dyrekcji korporacji. Czekamy teraz na badania fokusowe, czy zmiany, jakie zaszły w układzie samego Programu II, zostały zaakceptowane przez słuchaczy. Z wypowiedzi na radiowych forach internetowych wynika, że wśród słuchaczy bardzo zaktywizowali się odbiorcy jazzu, którego teraz w Dwójce jest więcej, a w innych pasmach radiowych jazz nie ma swojego miejsca. Co innego wynika z wypowiedzi oficjalnych przedstawicieli kierownictwa, a co innego z opinii radiosłuchaczy. Zmiany w Jedynce i Dwójce zostały przyjęte druzgoczącą krytyką. Nawet ówczesny minister kultury, Kazimierz Ujazdowski, zdobył się na rzadki u niego ton. „Zamiana częstotliwości Programów I i II Polskiego Radia odbędzie się ze stratą dla słuchaczy Dwójki”, napisał w liście do prezesa Polskiego Radia, Krzysztofa Czabańskiego. Ta prognoza sprawdziła się Ujazdowskiemu w zupełności.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2008, 2008

Kategorie: Media