Co zrobi Kaczyński?

Co zrobi Kaczyński?

Police officers carry away a protester from the parliament area after lawmakers voted to approve a law on court control, in the parliament in Warsaw, Poland, Thursday, July 20, 2017. The bill on the Supreme Court has drawn condemnation from the European Union and has led to street protests in Warsaw, Poland, Thursday, July 20, 2017. (AP Photo/Alik Keplicz)

Zamach lipcowy. To początek, a nie koniec. Polska wchodzi w okres turbulencji To nie chaos, tylko polityczny blitzkrieg. Zamach lipcowy. PiS ma w Sejmie 234 posłów, czyli odrobinę ponad potrzebną większość. Ma, bo w wyborach 2015 r. poległa lewica, ponad 11% głosów zostało zmarnowanych. PiS zdobyło więc większość w zasadzie przypadkiem, mandat „suwerena” uzyskało raczej iluzoryczny, ale wykorzystało go, by podporządkować sobie wszystkie instytucje. Trójpodział władzy jest już przeszłością. Krok po kroku, a zaczęło się to od odmowy publikowania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, PiS przejęło w Polsce władzę niemal absolutną. Nieograniczaną prawem, sądami, instytucjami międzynarodowymi. Na telefony z Komisji Europejskiej minister spraw zagranicznych odpowiedział, że nie jest zainteresowany rozmową. Wszystko wskazuje na to, że partii Kaczyńskiego nie ogranicza również werdykt wyborców. Kontrolując sądy, władza może bowiem decydować, kto ma prawo startować w wyborach, a kto nie, i czy te wybory są ważne. Władza – czyli Jarosław Kaczyński. Prezes PiS powiedział to wyraźnie kilka dni temu na konferencji prasowej – że posłowie, którzy wezmą udział w demonstracjach i którym zostaną postawione zarzuty karne, przekreślą swoje kariery polityczne. Zgodnie bowiem z polskim prawem (cokolwiek to dziś znaczy) skazani za przestępstwa karne nie mogą pełnić funkcji publicznych ani kandydować do Sejmu i Senatu. Prawda, że to prosty sposób dyscyplinowania? A są i inne i można ich niedługo się spodziewać. Ci, którzy pamiętają lata 2005-2007, kiedy PiS pierwszy raz było u władzy, nie zapomnieli jeszcze jednego sposobu na rozwałkowywanie opozycji. Z materiałów komisji badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy wiemy, że w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów późną nocą, pod przewodnictwem premiera Kaczyńskiego, zbierała się nieformalna grupa ministrów i prokuratorów, dyskutująca, kogo posadzić, a kogo nie. Nie bacząc na to, jakie są zarzuty, i kierując się tylko tym, czy w ten sposób można „wyjść” na znanego polityka, w przypadku Blidy – Leszka Millera. Wiemy też o innych przypadkach – o tym, że prokuratorzy na podstawie pomówień siedzących za kratkami bandytów (np. typa, który zgwałcił, a potem zamordował dziesięcioletnią dziewczynkę) oskarżali niewinnych ludzi. Przed aresztem, a potem być może wyrokiem, ratował oczernionych niezawisły sąd. To jest przypadek prof. Jana Widackiego oraz byłej posłanki SLD Małgorzaty Ostrowskiej. Co warte zauważenia – podczas rozprawy obaj delatorzy przyznali się do kłamstwa i przepraszali swoje niedoszłe ofiary. Teraz niezawisłego sądu zabraknie. Jak więc będzie wyglądała rozprawa? Wszystko zależeć będzie od humoru i poczucia sprawiedliwości polityka „nadzorującego” taką sprawę. Jeżeli wpadnie w nastrój krzyku o „zdradzieckich mordach”, to nie będzie wesoło. Opanowanie sądów przez partię rządzącą daje jej jeszcze jedną możliwość. W polskim systemie o ważności wyborów rozstrzyga Sąd Najwyższy. Co nie zawsze jest prostą, automatyczną czynnością. Kto pamięta wybory prezydenckie z 1995 r., powinien też pamiętać, że de facto nie zakończyły się one wraz z II turą, 19 listopada. Już od poniedziałku, 20 listopada, zaczęły bowiem spływać protesty wyborcze. I to Sąd Najwyższy miał stwierdzić, czy wybory były ważne, czy nie. Zrobił to 9 grudnia. Stosunkiem głosów 12:5 oddalił protesty i wybory uznał za ważne. Taka więc potężna władza trafia do rąk Jarosława Kaczyńskiego. I co dalej? Jak potoczy się życie polityczne w najbliższych dniach i miesiącach? Jakie są możliwe scenariusze? Kto będzie grał w nich główne role? Jarosław Kaczyński Jest wielkim wygranym tego boju, ale to może być pyrrusowe zwycięstwo. Skompromitował się w Sejmie, tracąc opanowanie i wołając w stronę opozycji: „Nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata. Niszczyliście go, zamordowaliście, jesteście kanaliami!”. Te słowa będą mu przypominane do końca politycznej kariery. Rzeczywiście sądy za chwilę będą w jego rękach, ale co dalej? Masowe protesty, które miały miejsce w największych miastach Polski, to jego zasługa. Kaczyński zmobilizował przeciwko sobie dziesiątki tysięcy Polaków i raczej stracił ich już na zawsze. Ma przeciwko sobie inteligencję, traci młodzież. Owszem, fala protestów odpłynie. Majdanu w Polsce nie będzie, ale niechęć protestujących do PiS pozostanie. Jedynym dla niego pozytywem tej sytuacji jest to, że przywódcy opozycji są skłóceni i nie potrafią demonstrujących tłumów zagospodarować politycznie. Ale to przecież kwestia czasu, kiedy narodzą się liderzy. Pełnia władzy,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 30/2017

Kategorie: Publicystyka