Czarna dycha

Czarna dycha

Jako katastrofista nie witam nowego roku, bo tradycyjnie zakładam, że będzie to rok ostatni – mój czy całego globu, wszystko jedno, osobista zagłada wszak jest końcem świata. Od rytualnych przesileń i wynikających z nich lęków staram się uwalniać od lat, więc wizja samotnie i trzeźwo spędzanego sylwestra mnie nie przeraża (raczej kusi, ostatnio zwiałem grubo przed północą z imprezy, bo mnie hałaśliwe szampansy zmęczyły), a i w czas okołowigilijny samotnie łatwiej uniknąć naporu kolęd i udawanej życzliwości. Agnostyk i do tego mizantrop ma na przełomie grudnia i stycznia ciężko – kumulacja świąt do przetrwania, ludzkość się kłębi podniecona, uruchamia myślenie magiczne i ulega zbiorowej hipnozie, w której przez kilka dni twierdzi, że wszystko będzie dobrze, bo przecież w święta nie wypada, żeby było źle, do diabła, w święta nawet diabli nie biorą. Najchętniej używaną amunicją polityczną jest w tym czasie corocznie stosowane wobec oponentów oskarżenie o bluźnierstwo: „Nawet świąt nie uszanują!” (w domyśle – barbarzyńcy, Bóg to widzi i w końcu zagrzmi, a gdyby chwilowo oślepł, my w jego imieniu, a także w imieniu wspólnoty narodowej grzmimy awansem). Co się tyczy Boga, zakładam, że wcale nie umarł, tylko już dawno zwariował, ludzkość okazuje się bowiem wynikiem jakiegoś kosmicznie przewlekłego Kryzysu Stwórczego, jest bublem wszechświata, do którego wstyd się przyznać. Mamy zatem prawo czuć się opuszczeni przez Boga, tym bardziej że i jego opuściły zmysły. Ale dość tych smęceń, bo mi się zaraz ukłoni art. 196 Kodeksu karnego i przejdę na dwuletni wikt państwa, czemu zresztą wcale bym się nie sprzeciwiał, gdyby nie towarzysząca temu utrata wolności, którą mam za wartość najwyższą. Jak co roku o tej porze zawodowi konsumenci kultury sporządzają bilanse wrażeń, top listy i podsumowania recenzenckie. Ja ze swoich największych wzruszeń lekturowych i muzycznych zdawałem bieżące raporty na łamach PRZEGLĄDU, ale pozwolę sobie wykorzystać felieton noworoczny do przedstawienia szanownym czytelnikom dziesiątki największych filmowych przeżyć minionego roku. Jeśli bowiem czegoś niezmiennie żałuję, to porzucenia przed laty profesji krytyka filmowego (jako czynny scenarzysta uznałem po premierze „Pręg”, że bycie zarazem twórcą i recenzentem w tej samej branży jest nieetyczne – potem moja scenariopisarska czynność okazała się epizodyczna, ale na powrót do zawodu krytyka zrobiło się za późno, rynek błyskawicznie się wypełnił nowym pokoleniem zdolnych filmoznawców). Otóż i ona, moja czarna dziesiątka najlepszych premier kinowych ostatnich 12 miesięcy – jeśliście przeoczyli, szukajcie na platformach streamingowych, nie musicie się śpieszyć, bo prędzej szlag nas wszystkich trafi, niż te filmy się zestarzeją. Czarna dlatego, że to bez wyjątku filmy piekielnie ponure i bezlitosne – dość powiedzieć, że zakończenie filmu Agnieszki Holland jako jedyne można w tym zestawieniu podciągnąć do kategorii happy end. Kto zatem szuka w kinie wytchnienia, niech to będzie dla niego lista przestróg, dla kinomanów o mocnych nerwach zaś – jak najszczerszy zestaw poleceń: Zielona granica (Agnieszka Holland) Kobieta na dachu (Anna Jadowska) Bestie (Rodrigo Sorogoyen) Tár (Todd Field) Sundown (Michel Franco) Chora na siebie (Kristoffer Borgli) Prześwietlenie (Cristian Mungiu) Pamfir (Dmytro Suchołytko-Sobczuk) Tori i Lokita (Luc Dardenne i Jean-Pierre Dardenne) Chleb i sól (Damian Kocur) Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 52/2023

Kategorie: Felietony, Wojciech Kuczok