Czerwony alert dla szkół

Czerwony alert dla szkół

27.08.2020 Szczecin. Ostatnie przygotowania sanitarne w SP 63. Fot. Robert Stachnik/REPORTER

Chaos, panika, improwizacja – nowym rokiem szkolnym nie martwi się tylko minister 1. HEJT „Szmato, sprzedałaś się, k…”, czytała o sobie na Facebooku (który nie zareagował na falę hejtu) przez dwa wieczory, gdy w artykule opublikowanym na jednym z popularnych portali internetowych powiedziała, co myśli o powrocie do szkół w proponowanej przez MEN formule. Niestety, podała swoje imię i nazwisko. Zawsze podaje, jest odważna, znana i uznana, ekspert w dziedzinie edukacji, laureatka wielu tytułów nauczycielskich. Wydawało się też, że jest szanowana i lubiana. – Zaszczuli mnie – mówi teraz, połykając łzy. – Nie chcę już się wypowiadać, nie przeżyję drugiego takiego ataku. Na drzwiach mojego gabinetu wisiała kartka, że mam się wziąć do roboty, że chciałabym debili wychowywać. Dostałam też groźby: przestań wypowiadać swoje mądrości, bo pożałujesz. Może za kilka miesięcy znajdę w sobie siłę, by zabrać głos publicznie… Nauczyciele. Jest ich 512 tys., a uczniów mają niemal 5 mln. Leją się na nich kubły społecznego hejtu, przy czym pomyj starannie dolewa resort edukacji. Nawet po 14 miesiącach od strajku w kwietniu ub.r. są „winni”, że w tym roku co czwarty maturzysta oblał egzamin dojrzałości. Strajk wypomina im się na każdym kroku. Jak śmieli podnieść głowy i zawalczyć o swoją godność? Niemal całe środowisko wyszło z tego strajku potrzaskane moralnie i psychicznie. – Coś w nas pękło – mówili. – Ale już się podnosimy. Byli załamani. Zapewnili, że pasjonaci będą się starali utrzymać w zawodzie, ale z towarzyszącym im poczuciem wielkiego żalu, wynikającym z pogardy i nienawiści, jaką im okazano. Nauczycielki w małych miejscowościach były wyzywane, opluwane, w sklepach odmawiano im sprzedawania towarów. W lipcu pisowski wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki mówił, że polska szkoła nie znajduje się jeszcze na poziomie, jakiego życzyłaby sobie jego partia. Że młodzi, którzy przejdą edukację zgodną z poglądami Prawa i Sprawiedliwości, chętniej będą na to ugrupowanie głosować. Echem odbiła się też majowa wypowiedź ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Pytany w RMF FM, dlaczego pracownicy sezonowi z zagranicy będą badani na obecność koronawirusa, a nauczyciele czy lekarze na takie testy liczyć nie mogą, odpowiedział, żeby nauczyciele pomogli rolnikom w zbiorach truskawek. Faktem jest, że wielu mogłoby w ten sposób zarobić znacznie więcej niż przy tablicy. Co na to minister edukacji, teoretycznie pierwszy nauczyciel? Odwraca się plecami do nich i do całego środowiska oświatowego. Jest tylko politykiem i tylko urzędnikiem. Oni oczekiwaliby, by był jednym z nich. 2. LĘK Część boi się rozpoczęcia roku szkolnego, zwłaszcza ci z grup ryzyka. Nie pomaga im nieustanny chaos informacyjny generowany przez ministerstwo. Kiedy już byli gotowi na edukację hybrydową, kiedy byli w stanie znów zarywać noce, żeby to przygotować, okazało się, że nawet w powiatach czerwonych słychać „nie” dla takiej formy nauczania. Sanepid z Rybnika w odpowiedzi na wniosek burmistrza miasta i gminy Czerwionka-Leszczyny o naukę zdalną lub hybrydową odpisał: „Zgodnie z decyzją MEN, rozpoczęcie nowego roku szkolnego odbędzie się w trybie stacjonarnym”; „Powiat uznany za żółty lub czerwony nie jest czynnikiem decydującym o ograniczeniu nauczania stacjonarnego i nie determinuje zamknięcia szkół”. Internauta tak podsumowuje tę sytuację: „Szefowie powiatowych sanepidów mogą wyłączyć z nauki całe gminy, ale co z opieką nad dziećmi, które muszą zostać w domu, kto ma za nią zapłacić?”. Ot co! Od marca MEN nie zrobiło nic, by poprawić złe warunki nauki w wielu szkołach, gdzie uczniowie siedzą sobie na głowie z powodu ciasnoty (podwójny rocznik w szkołach ponadpodstawowych, przeładowane podstawówki). To stwarza zagrożenie nie tylko rozprzestrzenianiem się COVID-19, ale też sezonowej grypy czy wszawicy. Minister Piontkowski działa jednak konsekwentnie według strategii: ruszamy 1 września po linii najmniejszego oporu, dokładamy płyn do dezynfekcji i spoty reklamowe, a za miesiąc zamknie się przeludnione szkoły jednym ruchem. Pewnie zresztą będzie to decyzja innego już ministra. A nauczyciele? Niech się boją, niech wietrzą sale, każą dzieciom myć rączki, niech myślą wespół z dyrektorem, jak dzielić klasy… 3. WSTYD Są zniesmaczeni, wstydzą się za tych, którzy ich reprezentują, za kuratorów wybieranych jedynie według klucza politycznego, nie według umiejętności ani wykształcenia. Ci politycznie usłużni urzędnicy sprawujący

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 36/2020

Kategorie: Kraj